Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Żywieniowa rewolucja w szkołach trwa. Przedsiębiorcy ostrzegają: w stołówkach będzie drożej

0
Podziel się:

W zamierzeniach resortu w szkolnych szkolnych możliwe będzie zjedzenie wyłącznie zdrowych, naturalnych i niskokalorycznych produktów. Zapłacą za to rodzice.

Żywieniowa rewolucja w szkołach trwa. Przedsiębiorcy ostrzegają: w stołówkach będzie drożej
(PAP/Radek Pietruszka)

1 września to dla uczniów szkół nie tylko pierwszy dzień roku szkolnego. To również pierwszy dzień zmiany ich żywieniowych nawyków. Ministerstwo Edukacji Narodowej i Ministerstwo Zdrowia fundują dzieciom, szkołom i przedsiębiorcom prawdziwą rewolucję - brak słodyczy i schabowego, za to zdrowe przekąski i obiady. Część ekspertów i prowadzących żywieniowy biznes już sugeruje, że wzrosną ceny obiadów w szkolnych stołówkach. Zapłacą za to oczywiście rodzice. Szczególnie uderzy to w rodziny wielodzietne.

O ile więcej zapłacą? 15-20 procent przynajmniej. - Boję się, że niektórzy zrezygnują w ogóle z obiadów dla dzieciaków - tłumaczy jeden z dyrektorów.

Ministerstwo Zdrowia za sprawą inicjatywy polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego wydało w ubiegłym roku wojnę pladze otyłości wśród polskiej młodzieży. Efektem jest przyjęcie nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Sama nowelizacja nie wnosi rewolucyjnych zmian w szkołach. Robi to rozporządzenie ministra zdrowia, które pojawiło się dopiero kilka dni temu po licznych apelach przedsiębiorców. O sprawie i problemach sklepikarzy pisaliśmy tutaj.

Resort chce, by w szkolnych sklepikach możliwe było kupowanie wyłącznie zdrowych, naturalnych i niskokalorycznych produktów. Z kolei w stołówkach będzie zdecydowanie mniej potrwa smażonych a za to więcej duszonych, grillowanych i gotowanych. To tylko początek zmian.

Menu - które do teraz było twórczą inicjatywą osób gotujących w szkolnych kuchniach - będzie musiało uwzględniać dzienne zapotrzebowanie dzieci na składniki odżywcze. To oznacza, że w niektórych miejscach podczas układana jadłospisu konieczna będzie stała pomoc dietetyka. Już to może nieznacznie podnieść ceny obiadów. Kosztowne zmiany są jednak gdzie indziej.

Popularny schabowy z ziemniakami i kapustą będzie musiał ustąpić miejsca innym potrawom. Smażone dania pojawią się tylko raz w tygodniu. Będzie to na przykład albo jajecznica na śniadanie albo kotlet na obiad. Skąd taka decyzja? Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć tłuszcze spożywane przez dzieci i promować inne metody przygotowywania posiłków. Dlatego część stołówek będzie musiała zainwestować w nowy sprzęt do przygotowywania obiadów - patelnie muszą zastąpić np. parowary. Nie ma wątpliwości, że takie inwestycje odbiją się na cenach karnetów obiadowych. Przynajmniej na początku żywieniowej rewolucji.

Rozporządzenie kieruje główne zmiany na menu i potrawy. Zawartość tłuszczu w większości produktów nie może być wyższa niż 10 procent.

Dodatkowo, minister zobowiązuje również stołówki do podawania przynajmniej raz w tygodniu ryby. Do kuchni najpewniej powędrują dorsze, które w sklepach znajdziemy w cenach nieznacznie wyższych od na przykład wołowiny. To jednak sporo więcej niż drób, schab albo szynka. Zdrowsze potrawy to niestety wyższe koszta. Nie będzie też możliwości, by codziennie serwować ziemniaki - zastąpią je między innymi kasze czy zdrowe makarony.

Dodatkowo resort zobowiązuje stołówki do podawania porcji warzyw i owoców do każdego serwowanego dania. Ministerstwo postanowiło wprowadzić również zapisy, które zobowiązują przygotowujących obiady do częstej zmiany oferowanej zieleniny - przynajmniej po trzy różne rodzaje w tygodniu.

Ceny pójdą w górę? Takie sygnały mają niektórzy dyrektorzy

O tym, jak bardzo proponowane zmiany wpłyną na koszt przygotowywania obiadów w szkołach trudno jeszcze dziś mówić. Większość stołówek zapoznało się z rozporządzeniem dopiero kilka dni temu - na dodatek wciąż nie pojawiło się ono w Dzienniku Ustaw, więc jedynym źródłem informacji na temat obowiązujących przepisów są strony Rządowego Centrum Legislacji. Część prowadzących dopiero znajduje niezbędne produkty, kosztorys będzie aktualizować już podczas roku szkolnego.

- Osoba, która prowadzi stołówkę już zgłosiła mi, że musi podnieść ceny o około 15-20 procent. To mała rodzinna firma, więc nie weźmie dodatkowych kosztów na siebie, bo po prostu tego nie udźwignie - mówi anonimowo dyrektor jednej z lubuskich szkół. Chwilowo woli nie ujawniać swoich danych, by nie martwić rodziców i dzieci ze swojej szkoły rosnącymi cenami już w pierwszym dniu szkoły, przed apelem i pierwszym dzwonkiem.

- Dla większości rodziców zmiana ceny o 8-10 złotych miesięcznie nie będzie ogromnym ciosem. Boję się jednak, że część rodziców z biedniejszych rodzin wielodzietnych może zrezygnować z obiadów dla swoich dzieci. Na pewno nie o to chodziło w reformie. Dlatego na zebraniach będziemy mocniej akcentować, że szkoła oferuje takim rodzinom wsparcie - dodaje dyrektor.

Zapytaliśmy spotkanych pod jedną z warszawskich szkół rodziców, co sądzą o możliwych podwyżkach. Pani Agnieszka, mama 12-letniego Franka nie widzi w tym najmniejszego problemu. - Wolę dopłacić kilka złotych i mieć pewność, że moje dziecko je lepsze produkty - mówi nam. Z jej zdaniem zupełnie nie zgadza się pani Iza, matka dwójki dzieci. - Wzrost cen o 20 procent to nawet dla średnio zarabiających osób duży skok. Jeżeli ministerstwo chce pomagać, to mogłoby się dorzucić - uważa.

Wśród rodziców dominuje raczej zaskoczenie i zdenerwowanie zmianami. - Dla mnie na całe szczęście to jeszcze nie jest wielki problem, ale mamy w szkole matkę pięciorga dzieci. Dla niej wzrost kosztów będzie po prostu zabójczy - tłumaczy Krzysztof, ojciec trójki dzieci.

Drożej będzie nie tylko w stołówkach, ale również w sklepikach. Znikają z nich drożdżówki i jasne pieczywo, pojawią się zdrowe przekąski. Być może niedługo sklepików nie będzie w ogóle, bo proponowane wymagania są tak wyśrubowane, że prowadzenie działalności przestanie być opłacalne. Dzieci będą zatem musiały przynosić jedzenie z domu albo wychodzić poza teren szkoły - oceniała dr Dobrawa Biadun z Konfederacji Lewiatan. O problemach sklepików można przeczytać tutaj.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)