Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Kaszuwara
|

Pan prezydent nie będzie biegał z maczugą jak Kaczyński

0
Podziel się:

Tomasz Nałęcz ujawnia, co prezydent zrobi w sprawie Tymoszenko i protestów na Euro 2012.

Pan prezydent nie będzie biegał z maczugą jak Kaczyński

Money.pl: Związkowcy i taksówkarze chcą protestować podczas Euro 2012. Czym się to może zakończyć? Pacyfikacją, użyciem siły przeciwko protestującym, którzy będą chcieli zakłócić tę długo oczekiwaną imprezę?

Profesor Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP Bronisława Komorowskiego: Polska jest państwem prawa, więc jeśli związkowcy prawa łamać nie będą, to włos z głowy nie powinien im spaść. Jednak w związku z zapowiedziami protestów pan prezydent Bronisław Komorowski wystosował apel do całej Polski, w którym prosi, żeby zachowywać się tak, aby powodów do protestów było jak najmniej i też żeby odłożyć je na później. Ta wielka impreza będzie miała szanse powodzenia w warunkach spokoju i nieprzypadkowo w swoim apelu pan prezydent nawiązał do starożytnej idei pokoju olimpijskiego, czy średniowiecznej idei pokoju bożego, który zarządzano na czas ważnych wydarzeń, nawet w czasie największych konfliktów.

W takim razie Mistrzostwa Europy miałyby być taką chwilą wytchnienia dla rządu?

Po pierwsze te demonstracje mogłyby się obrócić przeciwko protestującym. Miliony Polaków będą zainteresowane meczami i wielką fiestą, a próba nałożenia na to wydarzenie protestu, nawet bardzo uzasadnionego, może spowodować pewien odruch społecznej niechęci. Każdy jednak postępuje tak, jak podpowiada mu jego własny rozum.

Czyli Euro ma być argumentem, żeby nie pokazywać na ulicach swojego niezadowolenia?

Ja bym się nie dopatrywał w działaniach rządu żadnego makiawelizmu (racja stanu pozwala korzystać ze wszystkich dostępnych środków – red.). Tego typu interpretacja, że rządzący chcą sobie dzięki Euro zapewnić jakiś czas spokoju, moim zdaniem, nie jest prawdziwa. To ogromna impreza, która jest bardzo trudna logistycznie i dodatkowe jej komplikowanie może nie zwrócić pozytywnej uwagi na protestujących. Może się okazać, że tysiące Polaków będzie stać w jeszcze dłuższych kolejkach i jeszcze większych korkach.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/114/132210.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/znany;ekonomista;o;czekajacych;nas;zawirowaniach,178,0,1080754.html) *Znany ekonomista o czekających nas zawirowaniach * Prof. Marian Noga mówi o nowej filozofii w walce z kryzysem.

Tak, ale może być też tak, że Polacy powiedzą, że chcą chleba a nie igrzysk. Czy na przykład pan prezydent nie obawia się wybuchu społecznego niezadowolenia podczas Euro? Związkowcy od dawna podkreślają, że rozmowy z nimi prowadzone są na niby i nikt nie bierze pod uwagę ich zdania.

Nie chcę się odnosić do tych kwestii, bo nie jest to rzeczą współpracownika prezydenta. Apel prezydenta nie dotyczył przecież w ogóle rezygnacji z protestów. Zdaniem prezydenta naprawdę nie warto dodatkowo komplikować sytuacji, kiedy wszyscy będą zajęci czymś kompletnie innym.

Czyli pan prezydent wspiera w tej sytuacji rząd?

Panu prezydentowi zależy po prostu na tym, żeby ta impreza wypadła jak najlepiej, żeby Polska dobrze się zaprezentowała i żeby konkretne zyski mogli uzyskać ci Polacy, którzy liczą na wiele korzyści związanych z obsługą tej imprezy. Organizowanie takich protestów może mieć odwrotny skutek do zamierzonego. Polacy będą chcieli być uczestnikami imprez piłkarskich, a nie widownią obserwującą paraliż miast w tym czasie. To może być przysłowiowe wylanie dziecka z kąpielą.

To nie jedyny apel Bronisława Komorowskiego w ostatnim czasie. Pan prezydent zwrócił się do Ukrainy o zmianę prawa. Co ten gest miał dać? Bo trudno widzieć w tym działaniu coś ponad gest.

To był apel, który wiąże się z konsekwentną postawą proukraińską prezydenta Komorowskiego. Kontynuuje on w ten sposób politykę wyznaczoną jeszcze w czasach Jerzego Giedroycia, czyli widzi ścisły związek między wolnością, demokracją i niepodległością w Polsce i na Ukrainie. Prezydent jest mocno zaangażowany we wspieranie proeuropejskiego kursu Ukrainy, a przecież widać ciemne chmury zbierające się nad tą sprawą.

Czyli przenoszenia finału Mistrzostw Europy do Warszawy nie będzie, tak jak proponuje prezes PiS Jarosław Kaczyński?

Pan prezydent zdecydowanie przeciwstawia się apelom o bojkot, czy wręcz o odebranie mistrzostw Ukrainie.Tego typu apele, żeby zniszczyć, do tej pory największą europejską imprezę w tym kraju, po prostu odpychają wielu Ukraińców od drogi ku Europie. Prezydentowi zależy, żeby Euro się udało, a nie da się, imprezy organizowanej w dwóch krajach, zniszczyć tylko w jednym. Oznaczałoby to także zniszczenie jej w części polskiej.

O Julii Tymoszenko można na razie nie myśleć?

Prezydent nie ogranicza się w jej sprawie tylko do publicznych apelów. Wielokrotnie rozmawiał z prezydentem Janukowyczem, który dobrze zna polskie stanowisko w tej sprawie. Trudno nie robić nic, kiedy sytuacja Ukrainy, coraz bardziej się komplikuje.

Tak, tylko czy to aby nie był gest nie na miejscu? Żądać od suwerennego państwa, jakim jest Ukraina, zmiany obowiązującego prawa. Nie wyobrażam sobie gdyby z podobnym apelem do Polski zwrócił się Władimir Putin albo Angela Merkel.

Wszystko zależy od okoliczności. Między państwami jest tak jak między ludźmi. Jeśli się formułuje jakieś oczekiwania z pozycji siły, wymachując przy tym maczugą, grożąc na przykład bojkotem, czy represjami, tak jak to czyni prezes Kaczyński, to rzeczywiście jest to niedopuszczalne i wywołuje efekt odwrotny do zamierzonego. Jeśli natomiast wysuwa się propozycje z pozycji zdeklarowanego przyjaciela, a taką postawę zajmuje właśnie prezydent Komorowski, to trudno uznać, że jest to wtrącanie się. To jest po prostu zwykła rada przyjaciela, widzącego pewien kłopot i szukającego drogi wyjścia.

Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/1/124417.jpg ) ] (http://www.money.pl/gospodarka/wywiady/artykul/kaczynski;zacznie;fruwac;a;macierewicz;zdobedzie;zloty;medal,131,0,1075331.html) *Kaczyński zacznie fruwać, a Macierewicz zdobędzie złoty medal * Poseł Niesiołowski mówi, co się stanie, gdy PiS przejmie władzę.

Czyli na takiej zasadzie: jesteśmy przyjaciółmi, więc możemy sobie nawzajem wszystko powiedzieć?

Nie od razu wszystko powiedzieć. Proszę zwrócić uwagę, że ten apel, który rzeczywiście dotyczy wewnętrznych spraw Ukrainy, był wygłoszony wraz z bardzo konkretnymi deklaracjami prezydenta Komorowskiego. Tak jak mówiłem, prezydent przeciwstawił się oficjalnie bojkotowi i wywieraniu zdecydowanej presji na Ukrainie, jeśli chodzi właśnie o Euro. Tę postawę prezydent łączy z pełną życzliwości radą dla naszych ukraińskich przyjaciół. Trudno w takim razie uznać to, za ingerowanie w sprawy wewnętrzne Ukrainy.

Ale apel ostatecznie nic nie dał. Prezydent zwrócił się do opozycji i do rządzących, a żadnej znaczący polityk nawet nie skomentował sprawy. To znaczy, że prezydent Komorowski został zignorowany?

Z takimi kwestiami jest jak z uprawą roli. Trudno spodziewać się plonów kilka godzin po zasianiu, więc poczekajmy. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Prezydent szuka rozwiązania, które jak pan słusznie zauważył, będzie odpowiadało wszystkim. Apel dotyczył całej Ukrainy, bo warto przypomnieć, że prawo, które dotknęło teraz panią Tymoszenko, nie było zmienione również za jej rządów.

Tylko mam wrażenie, że kiedy cała Europa naciska na Ukrainę, to prezydent Komorowski robi coś zupełnie odwrotnego. Szczyt w Jałcie został zbojkotowany, Ukraina go odwołała, a prezydent jednak chce jechać na Ukrainę. Wbrew wszystkim. Po co tam jechać skoro nas nie chcą?

Trudno żeby Polska zawsze działała tak, jak wszystkie inne kraje europejskie. Jesteśmy najbliższym sąsiadem Ukrainy i krajem najżywotniej zainteresowanym jej europejskim kursem. Dopóki jest na to szansa, to będziemy zdecydowanie wspierać tę drogę. Jesteśmy ostatnim krajem, który może opuścić w tej sprawie ręce.

Czyli Bronisław Komorowski jednak pojedzie na Ukrainę?

Zobaczymy. Jeżeli będzie realna szansa, że w sprawie Julii Tymoszenko mogłoby dzięki temu dojść do jakichś znaczących zmian, to oczywiście taka ewentualność jest brana pod uwagę.

Tylko, czy to wszystko nie gryzie się ze sobą? Z jednej strony apel o zmianę prawa, a z drugiej strony przyjacielski gest: Europa nie przyjedzie, a my tak.

Polska jest krajem, który w każdej sytuacji powinien być jak najbliżej Ukrainy. Po drugie jesteśmy współgospodarzem mistrzostw. Nie możemy więc przykładać ręki do psucia imprezy, której jesteśmy organizatorami. Na czas mistrzostw dzielimy ten sam dom. Trudno żebyśmy godzili się z tym, że w połowie ten dom ma zostać zrujnowany, czy spłonąć. To by nie tylko oznaczało brak zdrowego rozsądku, ale także brak instynktu samozachowawczego.

Czytaj więcej w Money.pl
Nie odpuścimy, będziemy ich nękać aż do końca Przewodniczący Solidarności Piotr Duda, zdradza Money.pl taktykę związku.
Sprawa Tymoszenko pokazuje, że Ukraina wejdzie do Unii Jacek Saryusz-Wolski tłumaczy, dlaczego bojkot Euro 2012 ma sens.
Niemcy zepsują nam Euro 2012? Już to robią Europoseł Paweł Kowal, który odwiedził Julię Tymoszenko w więzieniu, mówi o bojkocie Euro 2012.
wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)