Co więcej sytuacja rynkowa bardzo przypomina tę z pierwszej połowy ubiegłego roku, kiedy to ceny spadły poniżej kluczowego wsparcia na 1520 USD, podczas gdy w tym samym czasie amerykańskie indeksy giełdowe wybiły się na nowe szczyty - w ubiegłym tygodniu złoto przełamało 1180, a indeksy S&P 500 i DJIA wyznaczyły nowe historyczne maksima. Globalnie spadająca inflacja, umacniający się dolar, koniec luzowania ilościowego i zbliżająca się podwyżka stóp procentowych ze strony Fed, jak również brak obaw o kondycję amerykańskiej gospodarki mogących powodować wzrost awersji do ryzyka, to jedne z głównych czynników, którymi uzasadnić można przecenę surowca. Co więcej czynniki te nie powinny szybko zniknąć, dlatego też złoto powinno pozostawać pod presją spadkową.
Fizyczne zakupy kruszcu również nie zapewniają wsparcia dla notowań. Nabywcy z Chin, czyli największego konsumenta złota na świecie, do tej pory wykorzystywali niższe ceny do zakupów surowca, obecnie natomiast kolejne doniesienia wskazują na brak intensyfikacji zakupów z Państwa Środka. Cały czas również spada ilość złota w posiadaniu funduszy ETF. Wczoraj agencja Bloomberg podała, że fundusze ETF inwestujące w złoto pozbyły się 4.4 ton surowca Od początku tygodnia wyprzedały one już ponad 10 ton.
Spadek notowań poniżej 1180 USD otworzył drogę do kolejnego wsparcia na 1030 USD. Co na dziś wydaje się jeszcze bardziej nieprawdopodobne, notowania mogą powtórzyć formację techniczną z ubiegłego roku i zrealizować zasięg po wybiciu z trójkąta, czyli spaść w okolice 900 USD za uncję.
