Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

W poszukiwaniu kierunku

0
Podziel się:

We wtorek na początku dnia nasze rynki finansowe trzymały się bardzo dobrze. Złoty, korzystając z chwilowego wzrostu kursu EUR/USD na rynkach światowych, wzmacniał się.

Małe obroty zwiększają zmienność rynku

We wtorek na początku dnia nasze rynki finansowe trzymały się bardzo dobrze. Złoty, korzystając z chwilowego wzrostu kursu EUR/USD na rynkach światowych, wzmacniał się. Podobnie zachowywały się inne waluty Europy Centralnej. Jednak już przed południem znowu podaż wzięła górę i waluty w regionie zaczęły tracić.

Czekaliśmy na dane makro. Okazało się, że w maju dynamika produkcji wzrosła mocniej niż prognozowano, 19,1 proc. (po sezonowym wyrównaniu 15,6 proc.), co jest bardzo przyzwoitym wynikiem. Ceny produkcji wzrosły tez nieco mocniej (do 2,3 proc.), ale nie jest to na razie zapowiedź mocnego impulsu inflacyjnego. Tak dobre dane nie miały jednak wielkiego wpływu na rynki. Złoty nieznacznie wzmocnił się po tej publikacji i zakończył dzień lekko zyskując do dolara i euro.

W środę odbędzie się przetarg na obligacje pięcioletnie. To dług, który uznawany jest za miernik (benchmark) sytuacji na rynku nieruchomości, więc może wpłynąć na zachowanie naszej waluty, ale tylko wtedy, gdyby gracze doszli do wniosku, że popyt był zbyt mały. Najbardziej prawdopodobne jest, że nadal będziemy podążali za kursem EUR/USD. Na razie nic nie sygnalizuje zmiany trendu.

GPW rozpoczęła we wtorek sesję spadkiem, ale popyt błyskawicznie wziął się do pracy i wyprowadził indeksy na plusy. Podobnie zachowywał się rynek węgierski. Można było już zacząć podejrzewać, że kupuje część funduszy zagranicznych, bo sytuacja na rynkach Europy Centralnej była zdecydowanie lepsza niż w reszcie Europy. Zachowanie rynku wyglądało już całkiem sensownie – najwyraźniej zdawało się zapowiadać dłuższy wzrost, czyli być może właśnie „letnią hossę”, o której pisałem w komentarzu tygodniowym. Jednak po około 2 godzinach, po dojściu do oporu, którym jest zamknięcie poniedziałkowej sesji (górna krawędź okna bessy) indeksy zaczęły się osuwać i tuż przed publikacją danych makro wylądowały na minusach. Obrót był znowu mały, a rynek bardzo chimeryczny.

Z poniedziałkowego i wtorkowego zachowania rynków można wyciągnąć trzy wnioski. Pierwszy jest całkiem oczywisty – oporem, którego boją się gracze jest właśnie zamkniecie z 12.06, po którym nastąpił sławetny „czarny wtorek”. Drugi wniosek jest też oczywisty - duże kapitały stoją z boku i czekają, a w takiej sytuacji dzienne zmiany o 2 -3 procent nie należą do rzadkości. Z tego wynika trzeci wniosek: na dowolnej sesji, bez specjalnego uzasadnienie indeksy mogą mocno wzrosnąć lub spaść. Podobnie zresztą zachowują się indeksy na całym świecie.

W tej sytuacji zastanawianie się nad scenariuszami na dzisiejszą sesję nie jest zbyt sensowne. Trzeba czekać na mocniejsze impulsy i zdecydowany wzrost obrotu. Na razie jednak w dalszym ciągu bardziej prawdopodobny jest letni wzrost (hossa) niż kontynuowanie spadkowej korekty. Dzisiaj, jeśli utrzyma się, a najlepiej pogłębi, nocne osłabienie dolara do innych walut to wzrosną ceny surowców (wczoraj ledwo drgnęły), a to naszemu rynku powinno pomóc.

Rynki nadal szukają kierunku

W Eurolandzie giełdy rozpoczęły dzień od spadków, ale bardzo szybko zostały one znacznie zmniejszone. Czekano blisko poniedziałkowego zamknięcia na sesję w USA. Po prostu trwało polowanie na odbicie w Stanach. Rynkom pomagał zwrot cen na rynkach surowców. Wzmocnienie jena do dolara wywołało na początku dnia wzrost kursu EUR/USD, a to musiało poprawić nastroje na rynku towarowym. Bardzo szybko jednak dolar zaczął się znowu wzmacniać, ale nie zmieniło to już sytuacji. Dopiero dobrze zachowujące się rynki w USA pozwoliły na wypracowanie niezbyt dużych zysków.

W USA gracze kierowali się chyba wyłącznie analizą techniczną. W komentarzach przeczytać można, że indeksy giełdowe rosły dzięki danym z rynku nieruchomości i wzrostowi ceny ropy, ale to jest kompletne nieporozumienie. Raport z rynku nieruchomości nie mógł wpłynąć na rynki, bo nie był jednoznaczny. Co prawda w maju rozpoczęto więcej budów domów niż to prognozowali analitycy (5 procent), ale wydano mniej zezwoleń na ich budowę (minus 2,1 proc.). Tak naprawdę stan rynku nieruchomości najlepiej pokazują dane o sprzedaży domów, a te dostaniemy w przyszłym tygodniu. Można wręcz obawiać się, że nowo budowane domy po prostu zwiększą i tak już będącą na historycznie wysokim poziomie ilość domów niesprzedanych. Jeśli zaś chodzi o ropę to rzeczywiście przez część dnia nieznacznie drożała, ale w drugiej jego części taniała i w końcu skończyła dzień z ceną niewiele odbiegającą od poniedziałkowej.

Niewątpliwie pomagał wzrost cen surowców (nieduży) wynikający z osłabienia dolara. Kurs EUR/USD po włączeniu się Amerykanów do gry zaczął rosnąć, ale to też nie było nic nadzwyczajnego. Rynki po prostu stabilizowały się. Akcjom pomagała przede wszystkim sytuacja techniczna – kolejny spadek doprowadziłby do potwierdzenia przełamania linii ponad dwuletniego trendu, a to byłoby bardzo silnym, negatywnym sygnałem. Technikom pomogły też informacje ze spółek. Sieć sprzedaży artykułów spożywczych Kroger opublikowała bardzo dobre wyniki kwartalne, JP Morgan podniósł rekomendację dla Costco, a Prudential dla Applied Materials. Rósł również kurs Altria Group po wygranym procesie sądowym.

Koniec sesji był jednak neutralny, co źle świadczy o obozie byków. Brak mocnej reakcji przy bardzo ważnym wsparciu nie może cieszyć posiadaczy akcji. Gdyby nie krańcowo „niedźwiedzie” nastawienie uczestników rynku to zacząłbym się zastanawiać nad pisaniem o kontynuacji spadków. Kontrariańskie podejście na razie nie pozwala mi jednak na stawianie takich prognoz.

Dzisiaj jedynym raportem makroekonomicznym ważnym dla rynku amerykańskiego jest stan zapasów paliw, ale od dawna te dane są jedynie pretekstem dla day traderów do zwiększania zmienności na rynku. Nie wierzę, żeby te dane miały jakiś wpływ na rynki akcji i walut. Na rynek walutowy wpłynąć może protokół z ostatniego posiedzenia Banku Anglii. Gdyby wynikało z niego, że bank rozważa podwyżkę stóp to wzmocniłoby funta, a pośrednio i euro do dolara. Osobną sprawą jest wystąpienie Jean-Claude Trichet, szefa ECB, w Parlamencie Europejskim. Co prawda nie oczekuję, żeby powiedział on coś, co mogłoby wstrząsnąć rynkami, ale jak widać po wystąpieniach kolejnych członków Fed, gracze często znajdują jakiś rodzynek, część zdania, któremu przypisują nadmierne znaczenie. I tym razem tak się może stać, ale nie ma możliwości, żeby przewidzieć, w którym kierunku popchnie rynki.

dziś w money
wiadomości
komentarz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)