Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|
aktualizacja

Kwatery dla pracowników z Ukrainy. Pleśń na ścianach i ciepła woda raz w tygodniu

269
Podziel się:

Kilka osób stłoczonych w pokoju o powierzchni 6 mkw., do tego pleśń na ścianach, taśma zamiast okna i ciepła woda raz w tygodniu. Obóz przetrwania? Jak twierdzą nasi rozmówcy, tak miały wyglądać warunki w kwaterach dla pracowników z Ukrainy w Kajetanach pod Warszawą. Właściciel twierdzi, że żadnych noclegów nie prowadzi. - To są szykany, a państwo może wzięlibyście się za jakąś porządną robotę, a nie śledztwa – słyszymy.

Kwatery dla pracowników z Ukrainy. Pleśń na ścianach i ciepła woda raz w tygodniu
Standard w pokojach pozostawiał wiele do życzenia. (money.pl, money.pl)

Pan Igor (imię zmienione – red.) pochodzi z Ukrainy. Jest pracownikiem budowlanym. Przyjechał do Polski dwa lata temu, jak mówi, za zarobkiem. Mężczyzna tłumaczy, że ceny na Ukrainie są podobne do polskich, ale pensje kilka razy niższe. W domu, aby jakoś związać koniec z końcem, musiał pracować po 14 godzin dziennie, przez sześć dni w tygodniu.

- Na początku mieszkałem w Warszawie. Tu było najwięcej zleceń. Potem koledzy powiedzieli, że jest robota w Kajetanach (wieś na Mazowszu, 30 km od stolicy – red.). Ciężko było dojeżdżać każdego dnia, więc się przeniosłem w tę okolicę – tłumaczy pan Igor.

- Znajomi mówili, że niedaleko są kwatery, które można niedrogo wynająć. Właścicielem był pan B. – dodaje.

Zobacz także: Tak Ukraińcy wracają do Polski. Specjalnie wynajętym samolotem

Do pana Igora dołączyła jego żona - Ewa (imię zmienione – red.). Małżeństwo wprowadziło się do nowego lokum. Był to budynek otoczony wysokim, blaszanym ogrodzeniem, w którym, jak słyszymy, znajdowało się pięć pokoi o powierzchni 2 metrów na 3 metry lub nieco większe - 3 metry na 4 metry. W pokojach stały po dwa piętrowe łóżka. Docelowo jedno pomieszczenie powinny zająć cztery osoby. Zdarzało się jednak, jak twierdzi pan Igor, że było ich sześć. Pozostałe dwie spały na podłodze.

- Pierwsze wrażenie? Co panu będę opowiadał. Nie był to wysoki standard. Ale pomyśleliśmy, że przecież nie przyjechaliśmy tu na wczasy, tylko pracować. Jakoś się przemęczymy, byle zarobić i odłożyć jak najwięcej – opowiada pan Igor.

Wynajem kosztował 500 zł od osoby. W cenie, jak słyszymy od naszych bohaterów, był brak ogrzewania, brak możliwości zrobienia prania, taśma zamiast okna i pleśń na ścianach. Właściciel miał odkręcać lokatorom ciepłą wodę tylko raz w tygodniu, a także zachęcać ich, aby wyrzucali śmieci wieczorami do kubłów sąsiadów.

- Pamiętam pewną nieprzyjemną sytuację. Korzystałam z ubikacji. Pan B. zapukał, wszedł, zapytał, co robię. Następnie postawił wiadro z wodą, w której wcześniej się myłam i polecił, aby tym spłukać toaletę po sobie. Stwierdził, że nie ma co marnować wody w spłuczce – tłumaczy pani Ewa.

Pan Igor i pani Ewa wytrzymali miesiąc. Czemu nie wyprowadzili się wcześniej? Czemu w ogóle się wprowadzili, skoro wiedzieli, że takie są warunki?

- Po pierwsze, trafiliśmy do tego miejsca przez znajomych. Myśleliśmy, że damy radę. Tłumaczyliśmy sobie, że nie jest tak źle. Poza tym nie znaliśmy okolicy, nie wiedzieliśmy, czy ktoś jeszcze prowadzi noclegi. Co mieliśmy zrobić? Spakować się i pójść spać na ulicy, gdy na zewnątrz była zima? A nazajutrz iść do pracy, jakby nigdy nic? – tłumaczy pan Igor.

Z naszych informacji wynika, że w budynku mieszkają kolejne osoby. Świadczą o tym nadesłane do naszej redakcji zdjęcia, na których widać pokoje, w których są rzeczy osobiste lokatorów. Fotografie zostały wykonane pod koniec lutego. Widoczna jest na nich data.

Skontaktowaliśmy się z mężczyzną, o którym mówi się, że jest właścicielem budynku - panem B. Okazało się, że człowiek ten prowadzi także inny biznes, który znajduje się kilka metrów obok wynajmowanych kwater. Ponurego wydźwięku całej sytuacji dodaje fakt, że w przychodni prowadzone są konsultacje z zakresu radzenia dobie z depresją, wypaleniem zawodowym czy utratą wrażliwości wobec innych. Oto krótki zapis rozmowy z panem B.

MŁ: Czy prawdą jest, że prowadzi pan kwatery dla pracowników z Ukrainy?

B: Nie, to nieprawda.

MŁ: Czy mam rozumieć, że budynki, które znajdują się w tym miejscu, stoją puste?

B: Tzn. kiedyś były tam kwatery, ale to już stara historia, dawno się tym nie zajmuję. A czemu pan pyta? Książkę historyczną pan pisze?

MŁ: Przygotowuję artykuł na temat warunków, w jakich mieszali tam pracownicy z Ukrainy. Czy zgodnie z ustawą o usługach turystycznych pana obiekt był wpisany do ewidencji prowadzonej przez wójta?

B: Oczywiście, miałem wszystkie zgody.

MŁ: Może pan to udowodnić?

B: A co to są zapytania? Pan podaje się za dziennikarza? Jaką szkołę pan kończył? To wszystko to są szykany, a pan wziąłby się za porządną robotę, a nie jakieś śledztwa.

O sprawę zapytaliśmy wójta gminy Nadarzyn, na terenie której mieszkało ukraińskie małżeństwo. - Nic nie wiem o żadnych kwaterach, nie wiem, kim jest człowiek, który rzekomo je prowadzi. Nie było żadnych skarg, próśb ani interwencji w jego sprawie. Jedyne, co udało mi się na szybko ustalić, to to, że jego budynki ogrodzone są wysokim ogrodzeniem, które nie wszystkim mieszkańcom się podoba – mówi money.pl wójt gminy Nadarzyn Dariusz Zwoliński.

- Natomiast przyjrzymy się sprawie. Zweryfikujemy, czy mężczyzna prowadzi działalność, która podlega ustawie i czy posiada stosowny wpis do ewidencji. Gdy będą jakieś wątpliwości, poprosimy o interwencję komendę miejską – podkreślił samorządowiec.

Co dziś dzieje się z panem Igorem i panią Ewą? Dalej mieszkają w Kajetanach, ale w innym, i jak twierdzą, lepszym miejscu. Oboje także pracują – pan Igor na budowie, a pani Ewa jako osoba sprzątająca.

- Dziś rozumiem, że byliśmy naiwni, a pan B. próbował to wykorzystać. To, że przyjechaliśmy z Ukrainy, nie oznacza, że jesteśmy dzikusami – podsumowuje pan Igor.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(269)
Janek 88
3 lata temu
Witam właśnie zostałem oszukany przez tego Pana raz z kolegą obiecał prace i godne warunki mieszkalne.Jesteśmy Polakami mieszkamy na slasku i szukamy pracy .Pan obiecał nam pracę pomoc itd.Na miejscu okazało się ze szemrane towarzystwo pijane taśmy w oknach ta sama sytuacja która jest opisana.Szefostwo nagle wyjechało.Mamy z kolegą wszytkie konwersacje z tym Panem.Pan niby właściel firmy zarejestrowanej na kogos innego a swoją ma zadłużoną widnieje to w internecie.Pokój gorzej niż w obozie musieliśmy wręcz uciekać.Zostaliśmy bez pieniędzy musieliśmy wracać na gape z warszawy co twraz kosztuje nas to 3 krotnie więcej.Wszędzie brud.Pan łamie wszytkie prawa do życia godnego człowieka.Kwatera mieści się Warszawa Wawer.Widać ma.więcej rozsianych takich miejsc po całym regionie Warszawy . nie chce tu pisać nazwisk i nazw firm ale chyba wiadomo o kogo chodzi jeżeli ktoś zna sprawę.My pracowaliśmy na kopalni przez pandemie ja straciliśmy i nie możemy jej odzyskać dlatego chcieliśmy po szukać innych rozwiązań Pan nas tak załatwił ze te teraz dodatkowo jesteśmy z długami.
Alicja
3 lata temu
Dlaczego nikt nie napisze w jakim stanie Ukraińcy zostawiają kwatery i mieszkania?! Totalnie zrujnowane, trzeba być desperatem, żeby im coś wynająć. Pracowałam w firmie zatrudniającej Ukraińców i wynajmowałem dla nich mieszkania. Na 200 mieszkań 5 było utrzymywanych w czystosci- reszta to była jakaś masakra. Właściciele mieszkań zrozpaczeni. Zwolniłam się, bo się tego nie dało wytrzymać.
sąsiad
3 lata temu
teraz wynajem kwater w pseudo jednorodzinnych domach to chyba najlepszy biznes i zmora dla sąsiadów. Na mojej ulicy jeden taki nabudował takich domów i wynajmuje komu popadnie. Busów nastawiane tyle, że przejechać nie można. Jak to towarzystwo wraca to najpierw po otwarciu drzwi wysypują się puszki i butelki a zaraz potem lecą ku...y i ch...je na całego ryja. To jest KOSZMAR jakiś i nic z tym zrobić nie można. Ja nie mam nic do wynajmujących nieruchomości ale pseudo jednorodzinne domy to jest totalna patologia. Żadnych dróg ewakuacyjnych, parkingów, miejsc wypoczynku. Wyłażą takie ogry na chodnik z browarem w ręku i gadają godzinami przez telefon oczywiście na głośniku bo po co są słuchawki. Ręce opadają.....
dasdas
3 lata temu
"I od tej pory redachtor wziął ich do siebie". (Za darmo).
Mlod
3 lata temu
Proszę pamiętać, że tego typu kwatery są darmowe, pracownik może za własne (nie małe) pieniądze wynająć kwaterę na własną rękę :)
...
Następna strona