Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ameryka przygotowuje się do spadków

0
Podziel się:

Mierząc zagrożenie recesją w USA według aktywności politycznej w Waszyngtonie, katastrofa gospodarcza jest już o krok.

Ameryka przygotowuje się do spadków
(PAP/EPA)

Mierząc zagrożenie recesją w USA według aktywności politycznej w Waszyngtonie, katastrofa gospodarcza jest już o krok. W ostatnich dniach roku politycy i ekonomiści prześcigają się w poradach, w jaki sposób można jeszcze odwrócić trend spadkowy.

Były minister finansów USA, obecnie profesor Harvardu Larry Summers, domaga się już teraz obniżenia podatków. Summers doradzał wcześniej byłemu prezydentowi Billowi Clintonowi a teraz wspiera jego żonę Hillary w walce o miejsce w Białym Domu.

Ten renomowany ekonomista jest w swoich żądaniach, dotyczących fiskalno-politycznych działań państwa, w niezwykłej zgodzie ze swoim harvardzkim kolegą Martinem Feldsteinem. Ten dziekan amerykańskich badań koniunktury i doradca prezydent Georgea W. Busha opowiada się również za wsparciem słabnącego zainteresowania amerykańskich konsumentów odpowiednimi ulgami podatkowymi.

Przy tak fachowym wsparciu, wołanie o państwowe wsparcie koniunktury przychodzi z łatwością również kandydatom do prezydenckiego stołka. Szczególnie kandydaci z obozu Demokratów prześcigają się w propozycjach udzielenia państwowej pomocy właścicielom domów, którzy znaleźli się w pułapce kredytowej.

W politycznych blogach przyszłoroczne wybory nazywane są już teraz "wyborami recesji 2008". Nawet, jeżeli wzrost gospodarczy nie spadnie przez dwa kwartały, nie spełniając tym samym oficjalnej definicji recesji, to dla wielu obywateli pozostaje to niewielkim pocieszeniem: zdaniem ekonomistów, wskaźnik wzrostu poniżej dwóch procent w roku 2008 jest całkowicie wystarczający dla "odczuwalnej" recesji. Już teraz w wielu branżach panuje kryzysowy nastrój. Amerykańscy producenci samochodów nastawili się już teraz na dalszy spadek sprzedaży.

Strach przed recesją wznieca przede wszystkim utrzymujący się kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości. Ekonomiści, jak Mark Zandi z Moody's Economy.com, są zdania, że ceny nieruchomości otrzymają tendencję spadkową do roku 2009. Będzie to miało wpływ na całą gospodarkę. Recesja w sektorze budowlanym utrzymuje się już od miesięcy. Decydująca jest odpowiedź na pytanie, jak długo konsumenci będą musieli jeszcze stawiać czoła zawirowaniom na rynku nieruchomości i na rynkach finansowych.

Ponad dwie trzecie gospodarki amerykańskiej uzależnione jest od bezpośredniego konsumu. Jeżeli Amerykanie przestaną mieć przyjemność w robieniu zakupów, straci na tym nie tylko gospodarka USA.
W USA sektor nieruchomości ma dla konsumu istotne znaczenie, ponieważ wielu Amerykanów używało swoich domów jako pseudo bankomatów. Licząc na utrzymujący się wzrost cen nieruchomości Amerykanie brali coraz więcej kredytów hipotecznych, aby finansować w ten sposób swoje większe wydatki.

Ten efekt dobrobytu pokazuje teraz swoją negatywną stronę. Przez spadające ceny nieruchomości maleje również majątek wielu Amerykanów. Prędzej czy później będą oni zmuszeni do ograniczenia konsumpcji i zaczynają ponownie oszczędzać.

Jednak już nie raz ekonomiczna teoria nie doceniła wytrwałości konsumentów. Tak na przykład wydatki na konsumpcję prywatną wzrosły w listopadzie jak po raz ostatni przed ponad trzema laty. Tymczasem dla ostatniego kwartału 2007 ekonomiści zapowiadali wzrost gospodarczy wysokości niecałego procenta.

Wszystkie oznaki wskazują jednak na burzę. Klimat dla konsumpcji psują nie tylko spadające ceny nieruchomości, lecz także rosnące koszty energii i następstwa kryzysu kredytowego. "Chwilowo wszystko obraca się przeciw konsumentom", mówi Chris Rupkey, ekonomista w Bank of Tokyo-Mitsubishi w Nowym Jorku. Podobnego zdania są gracze giełdowi. Kursy producentów dóbr konsumpcyjnych znajdują się już od tygodni pod presją.

Również szef Fed, Ben Bernanke, przyznaje, że kryzys na rynku nieruchomości i finansów może mieć jeszcze negatywny wpływ na koniunkturę. Podczas ostatniego posiedzenia Fed w grudniu, bankierzy mówili o oznakach "osłabienia" zarówno przedsiębiorstw jak i konsumentów.

Tradycyjnie do zadań Fed należy zapobieganie spodkowi gospodarczemu. Inaczej niż Europejski Bank Centralny, Fed utrzymuje ceny i zatrudnienie na stabilnym poziomie. Większość ekonomistów z Wall Street jest zdania, że również w nadchodzącym roku Bernanke obniży stopy procentowe. W lecie 2007 Fed obniżył stopy procentowe o jeden punkt procentowy na 4,25 procent. Ponadto na przełomie roku Fed będzie przekazywał do systemu finansowego co 14 dni 20 mld. dolarów, aby poprawić nieco sytuację kredytową.

Dla wielu ekonomistów jest to jednak niewystarczające. "Możliwości Fed są ograniczone. Potrzebujemy teraz obniżenia podatków", domaga się Joseph Mason, profesor ekonomii w Wharton School w Filadelfii. Podobnie jak jego koledzy Summers i Feldstein uważa on, że arsenał polityki pieniężnej niw wystarczy, aby zapobiec recesji w roku 2008.

Całkiem innego zdania jest Gregory Mankiw, profesor ekonomii na Harvardzie. Najlepiej byłoby, gdyby politycy trzymaliby się z daleka i pozwolili Fed robić co do niego należy. Mankiw jest nastawiony sceptycznie do państwowych programów koniunkturalnych, ponieważ w przeszłości okazywały się one często kosztownymi niepowodzeniami.

Wprawdzie prezydent Bush miał szczęście ogłaszając w roku 2001 obniżenie podatków, ponieważ pomoc nadeszła akurat w czasie, kiedy pękła bańka nowych technologii. Nie było to jednak planowane. Historia uczy jednak, że procesy polityczne opóźniają i rozmywają obniżanie podatków. Ponadto po kryzysie prawie nie da się ich już cofnąć.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
wiadmomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)