Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lekarze walczą o życie i zdrowie górników

0
Podziel się:

Najpoważniej ranni trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Lekarze walczą o życie i zdrowie górników
(PAP/Andrzej Grygiel)

Lekarze walczą o życie i zdrowie 40 górników poszkodowanych w piątkowej katastrofie w Rudzie Śląskiej. Najpoważniej ranni trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich i szpitala świętej Barbary w Sosnowcu.

W sobotę zmarł jeden z pacjentów. Jak potwierdził lekarz dyżurny CLO, stan osiemnastu pacjentów nie zmienił się, choć jeden z górników przeżył poważny kryzys. Konieczna była reanimacja mężczyzny, który przebywa na oddziale intensywnej terapii.

Kolejnych sześciu górników leczonych jest w szpitalu w Sosnowcu. Ich stan nie uległ poprawie, ale co najważniejsze - nie pogorszył się. Czarosław Kijonka, ordynator oddziału ratunkowego mówi, że dwóch górników przebywających w klinicznym oddziale intensywnej terapii jest nadal w bardzo ciężkim stanie. Dwaj kolejni górnicy hospitalizowani na oddziale chirurgii ogólnej są stabilni, a ich stan się poprawił. Ostatni dwaj górnicy, którzy trafili do sosnowieckiego szpitala, mają się dobrze.

Doktor Kijonka zaznacza, że najbliższe dni będą kluczowe dla życia rannych górników. Czterem przytomnym mężczyznom udzielana jest także pomoc szpitalnych psychologów. Jest im to w tej chwili bardzo potrzebne - dodał lekarz. Personel szpitala jest w stałym kontakcie z rodzinami rannych.

W sumie w kilku śląskich szpitalach przebywa 40 górników, stan co najmniej kilku pozwoli na ich zwolnienie do domów w przyszłym tygodniu.

Droga, nowatorska metoda

Lekarze informują, że nawet 400 tys. zł może kosztować leczenie jednego poparzonego górnika nowatorską metodą przeszczepu tkanek pobranych od pacjenta i namnożonych w pracowni siemianowickiego Centrum. Specjaliści z CLO wskazują jednak na problemy z refundacją tej metody.

_ - Przy takich obszarach, które są zajęte, wszyscy górnicy u nas kwalifikują się do tej metody. Będziemy musieli rozpocząć hodowlę u wszystkich pacjentów i przygotować ich do tego typu leczenia. To metoda o wiele lepsza niż tradycyjne przeszczepy jeśli chodzi o odległe skutki _ - powiedział dyrektor CLO dr Mariusz Nowak.

Zaznaczył jednak, że procedura ta jest finansowana na podstawie indywidualnej zgody. _ - Mamy duże kłopoty, NFZ - choć trwają rozmowy na ten temat - nie ma tej procedury ujętej. Podobnie ministerstwo, gdzie są to procedury wysokospecjalistyczne. To nowa metoda leczenia, trzeba ją jakoś sfinansować _ - mówił dyrektor CLO.Pracownia hodowli komórek i tkanek in vitro oraz bank tkanek działają w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń od marca ub. roku. To jedyny taki ośrodek w kraju, a także jeden z trzech - obok Warszawy i Bydgoszczy - banków skóry. Dotąd dokonano w Siemianowicach 10 takich przeszczepów.

Nowak wyjaśnił, że nie sposób określić jednostkowego kosztu takiego leczenia, ponieważ jego specyfika wobec każdego pacjenta jest inna. Sama hodowla i dokonanie przeszczepu to rząd 50-250 tys. zł. Koszty leczenia ciężko poparzonego pacjenta dochodzą czasem do 300-400 tys. zł. Wdrażając takie leczenie wobec ofiar piątkowej katastrofy, siemianowicka placówka zadłuża się.

Górnikom trzeba przeczepiać skórę

W leczeniu lżejszych oparzeń najczęściej stosuje się tzw. autologiczne przeszczepy naskórka (pobiera się go z innej części ciała pacjenta, bo minimalizuje to prawdopodobieństwo odrzucenia go przez organizm). Metoda ta jednak nie może być stosowana w przypadku osób w ciężkim stanie, którzy mają oparzone znaczne powierzchnie ciała.

Takie obrażenia ma większość górników leżących w Siemianowicach. Dzięki działającej tam pracowni hodowli tkanek, lekarze mogą próbować pomóc poszkodowanym, pobierając od nich niewielki, kilkucentymetrowy fragment skóry. Hodowla pobranych z niego komórek trwa trzy, cztery tygodnie, w tym czasie pacjenci otrzymują opatrunki biologiczne - z banku tkanek.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)