W ocenie szefa MSZ Radosława Sikorskiego, amerykański protokolant, który sporządził notatkę na podstawie jego wypowiedzi, źle ją zrozumiał lub źle zapisał. Chodzi o ujawnioną przez Wikileaks depeszę ambasady USA w Polsce z 2008 r., relacjonującą słowa Sikorskiego o zagrożeniu ze strony Rosji.
W depeszy z 2008 r. ambasada oceniała, że Polska jest naturalnym sojusznikiem USA na wschodzie, a jej polityka ma na celu powstrzymywanie Rosji, która według szefa polskiego MSZ może okazać się zagrożeniem.
Sikorski miał powiedzieć przedstawicielom USA, że _ polski rząd uważał kiedyś, iż Rosja mogłaby być zagrożeniem w ciągu 10-15 lat, ale po kryzysie w Gruzji może być to jedynie 10-15 miesięcy _.
_ Sikorski skarżył się, że NATO zamieniło się w bezzębny klub polityczny i ostrzegł, że Polska nie będzie mogła ignorować powtórzenia się gruzińskiego scenariusza na Ukrainie _ - pisali przedstawiciele USA w Polsce.
Szef MSZ pytany w piątek rano w TVP1, czy Rosja jest potencjalnym agresorem, odpowiedział: _ mam nadzieję, że nie _. _ - Mamy teraz znacznie lepsze stosunki niż kiedyś, ale dwa lata temu, wtedy, gdy rozgorzał konflikt rosyjsko-gruziński, to nie wyglądało dobrze _ - powiedział minister.
Odnosząc się do swoich słów relacjonowanych w depeszy amerykańskiej ambasady, Sikorski tłumaczył, że 10-15 lat _ to jest taki horyzont planowania, to nie oznacza, że coś będzie zagrożeniem, tylko że przez 10-15 lat właśnie zagrożenia nie będzie i że można w perspektywie tego okresu budować system obronny _.
**[
Wszystko o przeciekach ujawnianych przez WikiLeaks. ]( http://www.money.pl/archiwum/wydarzenia/dokumenty;wikileaks.html )**
W ocenie ministra, ujawniona depesza _ pokazuje, że trzeba z ostrożnością podchodzić do tych materiałów, (ponieważ) tylko dlatego, że coś jest tajne nie znaczy, że jest w 100 proc. prawdziwe, czy wierne _.
Zdaniem Sikorskiego, amerykański protokolant _ albo źle zrozumiał, albo źle zapisał _.
_ - To był okres konfliktu gruziński-rosyjskiego, ja mogłem powiedzieć o zagrożeniu dla stabilności w Europie, bo wtedy uważałem, po twardym wystąpieniu premiera Putina na szczycie w Bukareszcie w sprawach Ukrainy, że następnym zarzewiem konfliktu może być sprawa Krymu i stacjonowania tam Floty Czarnomorskiej _ - tłumaczył Sikorski.
W kwietniu 2008 roku na szczycie NATO w Bukareszcie ukraińscy politycy uzyskali deklarację, że w przyszłości ich kraj będzie członkiem Sojuszu. Prezydent Rosji Władimir Putin ostrzegł wówczas, że w razie przyjęcia Ukrainy do NATO _ państwo to przestanie istnieć _.
Z kolei Ukraina przekazała wtedy Rosji memorandum, mówiące o etapach i porządku wyprowadzenia do 28 maja 2017 roku formacji wojskowych Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej z terytorium Ukrainy.
W kwietniu 2010 roku Kijów zgodził się na wydłużenie przez Moskwę dzierżawy bazy Floty Czarnomorskiej stacjonującej na Krymie. Flota będzie tam mogła zostać co najmniej do 2042 roku, a więc 25 lat dłużej, niż początkowo zakładano. W zamian Ukraina dostała 30-procentową zniżkę na kupowany od Rosji gaz.
Posunięcia te obserwatorzy stosunków międzynarodowych uznali za przejaw ponownego zbliżenia Ukrainy z Moskwą po wygranej Wiktora Janukowycza w wyborach prezydenckich.
Czytaj w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=893973600&de=909874800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=WIG20&st=1&w=460&h=250&cm=0&rl=1"/> Dodaj wykresy do Twojej strony internetowej