Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|
aktualizacja

Bierzesz kredyt hipoteczny? "Nie ma co czekać"

144
Podziel się:

Marże kredytów hipotecznych w ostatnich tygodniach poszły ostro w górę. Choć cena może odstraszać, to z kredytem lepiej nie czekać i brać, póki dają - radzą eksperci. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższych miesiącach miało być taniej.

Brać kredyt czy czekać? Takie pytanie zadaje sobie wiele osób, które przymierza się do hipoteki
Brać kredyt czy czekać? Takie pytanie zadaje sobie wiele osób, które przymierza się do hipoteki (PAP)

Raty kredytów w dół - w ostatnich miesiącach takie tytuły nadawaliśmy w money.pl tekstom, w których informowaliśmy o cięciach stóp procentowych dokonywanych przez Radę Polityki Pieniężnej.

Pierwsza obniżka miała miejsce w połowie marca, a druga - dokładnie trzy tygodnie później, na początku kwietnia.

Te dwie decyzje sprawiły, że raty kredytów mogą być niższe często nawet o 300 złotych. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy umowę z bankiem podpisali już jakiś czas temu.

Zobacz także: Obejrzyj: Banki zmieniają podejście przez wirusa. Trudniej o <a href="https://direct.money.pl/kredytymieszkaniowe/">kredyt hipoteczny</a>

W zupełnie innej sytuacji są ci, którzy o kredyt dopiero się starają. Do nowych hipotek wiele banków podchodzi z większą rezerwą, niż miało to miejsce w ostatnich latach.

Marże oszalały

- W wielu bankach warunki kredytu rzeczywiście się w ostatnich miesiącach pogorszyły – mówi money.pl Anna Malek, zastępca kierownika zespołu analityków finansowych w Totalmoney.pl.

W górę poszły na przykład marże kredytów. – Jeszcze w lutym wahały się na poziomie 1,7 do 2,3 procent. Teraz są nawet o 0,4 pkt. proc. wyższe – przyznaje. Jak dodaje, przy kwocie kredytu na poziomie 400 tys. zł różnica jest zauważalna i może wynieść nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Potwierdza to również Bartosz Turek, analityk HRE Investments. - Rzeczywiście marże w ostatnich tygodniach oszalały - mówi w money.pl. Podkreśla również, że wysokość marży zmienia się w zależności m.in. od wkładu własnego.

Na tym nie koniec. – W pięciu największych bankach zmieniła się też polityka dotycząca wkładu własnego. Jeszcze niedawno można było wziąć kredyt z 10-proc. wkładem. Dziś jest to już 15 czy nawet 20 proc. – mówi Malek. Tak jest na przykład w PKO BP czy Pekao S.A.

Większe problemy z hipoteką mogą mieć też zatrudnieni na umowach cywilnoprawnych, przedsiębiorcy oraz ci, którzy pracują w branżach najmocniej dotkniętych kryzysem. Czy to przez restrykcje rządowe, czy przez przerwanie łańcucha dostaw. – Mowa tu choćby o hotelarstwie, gastronomii czy przemyśle motoryzacyjnym – wskazuje ekspertka Totalmoney.pl.

W efekcie o kredyt jest trudniej, a zdolność jest znacznie niższa niż w czasach przed kryzysem. Zdarzają się przypadki, że klienta, który w styczniu mógł liczyć na hipotekę o wartości 500 tys. zł, dziś stać jedynie na około 400 tys. zł.

"Nie ma na co czekać"

Wielu potencjalnych kredytobiorców zastanawia się, czy nie lepiej z zadłużeniem i kupnem mieszkania poczekać kilka miesięcy - czyli na czasy "po kryzysie". Liczą, że wtedy marże spadną, kredyty potanieją i branża wróci do normy. Czyli do tego, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić przez ostatnie kilka lat.

Otóż w najbliższych miesiącach nie wróci. Tak twierdzą eksperci.

- Nie spodziewałbym się potężnych cięć w marżach. Nawet w perspektywie do końca roku - mówi Bartosz Turek. Wręcz odwrotnie. - Jeśli przyjdzie druga fala epidemii, to kredyty mogą wręcz podrożeć - dodaje.

Jego zdaniem z decyzją nie ma co czekać. - Jeśli ktoś by mi teraz dawał kredyt hipoteczny, to bym go wziął. I po trzech latach refinansował w innym banku - twierdzi. Oczywiście z zastrzeżeniem, że mamy pewność zatrudnienia i poduszkę finansową, która pozwoli kredyt bez problemu spłacać.

Nieco inaczej na sprawę patrzy Anna Malek z Totalmoney.pl. – To zależy od sytuacji konkretnego przedsiębiorcy – wyjaśnia. Dopuszcza jeden wyjątek, w którym można rozważyć kilka miesięcy czekania. – Jeśli na przykład ktoś ma czasowo obniżoną pensję, to warto poczekać, aż wróci ona do normy. Banki często biorą pod uwagę dochody z ostatnich miesięcy, więc przy obniżonej pensji zdolność kredytowa będzie niższa – tłumaczy.

Co innego, jeśli kryzys nas specjalnie nie dotknął. Nie zawiesiliśmy firmy, nie mamy obniżonej pensji ani nie straciliśmy pracy. – Wtedy lepiej nie czekać. W dłuższej perspektywie banki mogą podnosić poziom obowiązkowego wkładu własnego – zauważa Anna Malek. I nie wystarczy mieć już 20 proc. wartości inwestycji, ale na przykład konieczne będzie 30 proc. A to oznacza dodatkowych kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Ceny na razie nie spadają

Za czekaniem może przemawiać jeden fakt. Czyli ceny nieruchomości, które według obiegowych opinii powinny w najbliższych tygodniach spadać.

Tyle teoria. Praktyka bowiem pokazuje coś zupełnie innego. Informowaliśmy o tym zresztą w naszych serwisach na początku tego tygodnia.

Wraz z Rynkiem Pierwotnym sprawdziliśmy, jak kształtują się ceny w największych polskich miastach. O obniżkach - przynajmniej na razie - możemy zapomnieć. Choć warto zaznaczyć, że są to ceny ofertowe, czyli te, które proponują deweloperzy. Rzeczywiste ceny sprzedaży mogą się od nich znacząco różnić.

- Nowe lokale w Gdańsku, Krakowie i Łodzi w kwietniu podrożały ofertowo o około 2 procent w stosunku do marca. Nieco wolniej, bo o ułamek procenta stawki za mkw. wzrosły w Warszawie i Poznaniu. Jedyną lokalizacją z sześciu głównych rynków kraju, gdzie zanotowano spadki, był Wrocław z obniżką o dokładnie 1 procent – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

W dłuższym okresie wzrosty powinny wyhamować, ale to nie znaczy, że ceny zaczną spadać. - Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższe okresy miesięczne jest zastąpienie tendencji wzrostowej stawek ofertowych ich stabilizacją, w oczekiwaniu na sygnały rozwoju koniunktury mieszkaniowego rynku pierwotnego w dłuższej perspektywie – mówi Jędrzyński.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

nieruchomości
kredyty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(144)
iuiiii
4 lata temu
po je ni naganiuacze
Dar
4 lata temu
Oczywiście, z nieruchomościami tak już jest, że im szybciej – tym lepiej. Nie ma tu innej zasady i nigdy nie było. Osobiście teraz kupuję mikroapartament Modern Space pod wynajem i mimo, że jest dynamiczny okres teraz przez COVID – nie ma sensu czekać.
punkt77
4 lata temu
Wszyscy specjaliści od nieruchomości twierdzący, że mieszkania pójdą w dół o połowę zapomnieli o tym, że cena mieszkania jest składową kilkunastu czynników. Między innymi: wzrost ceny materiałów budowlanych i ceny robocizny, również wzrost cen gruntów w dużych ośrodkach miejskich. I tak rok do roku: wzrost płacy minimalnej i wzrost wynagrodzeń, wzrost cen materiałów budowlanych - średnio 15 procent rocznie (systemy dociepleń nawet 30% - szok) wzrost cen ziemi nawet 30 procent rok do roku. Zatem czy myślicie, że inwestor będzie wam rozdawał te mieszkania za pół darmo? Zanotujcie sobie specjaliści teraz na karteczce kilka przykładów: tona stali, m3 betonu, m2 ziemi w waszej okolicy albo najbliższego dużego miasta, cena pustaka budowlanego ... porównajcie te ceny za rok. Zakładamy się?
Hakia
4 lata temu
Ten artykuł to chyba sponsorowały banki lub firmy developerskie bo spadła im sprzedaż kredytów hipotecznych i domów chcą namówić ludzi kupujcie szybko szybko: ludzie ludzie zwariowałem pieniądze rozdaje!- wołał Franek Dolas. Prawda jest taka że lepiej poczekać bo ceny mieszkań i domów spadną i to sporo! Już w wielkiej Brytani spadły o parę procent a w przeszłości co roku drożały. Tylko głupi da się nabrać i kupi teraz chatę. Zobaczycie spadną ceny i kupicie taniej za parę miesięcy chatę. W grudniu powinny być najtańsze oraz styczniu ogólnie zimą, będą wyprzedawać mieszkania które wybudowali i puste stoją bo wiosną nikt nie kupił i latem ( koronowirusek sprawia że ludzie boją się ryzykować utrata pracy i nie wezmą kredytu, pozatym wzrósł depozyt do 30 proc. Bo banki też sie boją więc spadnie sprzedaż mieszkań więc potanieją. Jak spada popyt rośnie podaż to ceny maleją. Ten artykuł jest sponsorowany bo to bez sensu kupować mieszkania gdy są drogie w początkowej fazie kryzysu gdy developerzy próbują opchnac chaty za stare ceny, lepiej poczekać na skutki kryzysu gdy ceny spadnąa powinny spaść :-)
eRASSMUS
4 lata temu
Gdyby mnie ktoś zapytał KUPOWAĆ MIESZKANIE CZY CZEKAĆ ? odpowiedział bym JEŻELI MOŻESZ JESZCZE ZACZEKAĆ TO LEPIEJ ZACZEKAJ.
...
Następna strona