Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

200 zł za bilet do Polski. Ukraińcy wciąż chcą u nas pracować

544
Podziel się:

Tylu obcokrajowców w Polsce jeszcze nigdy nie pracowało. Epidemia nie zmieniła sytuacji - praca w naszym kraju wciąż przyciąga tysiące osób. I właśnie padł rekord liczby osób, która w Polsce zbiera na emeryturę. Bo za kilkadziesiąt lat im wszystkim trzeba będzie ją wypłacić.

200 zł za bilet do Polski. Ukraińcy wciąż chcą u nas pracować
Obcokrajowcy wciąż chcą pracować w Polsce. Epidemia wpłynęła na to tylko na chwilę (East News, Lukasz Solski)

Mieli wyjechać, gdy tylko nadarzy się pierwsza okazja. Głównie do Niemiec, głównie z powodów finansowych. Nie wyjechali.

Mieli przestać przyjeżdżać. Głównie z powodów epidemicznych. Ani przyjeżdżać, ani pracować wcale nie przestali. W czwartek 6 maja o godz. 15 z ukraińskiej Białej Cerkwi (największe miasto w obwodzie kijowskim, liczy 200 tys. mieszkańców) wyruszy autokar do Świnoujścia. Pasażerów zgarnie jeszcze w Kijowie.

Po drodze bus pokona wszystkie największe polskie miasta: od Lublina, przez Warszawę, Poznań, Gorzów Wielkopolski i Szczecin. I to wszystko w ciągu niewiele ponad 24 godzin, i to wszystko za niewiele ponad 200 zł (niemal 1500 hrywien).

Bilet na tę trasę jest wart 1/10 średniej ukraińskiej pensji. W Polsce te same pieniądze można zarobić trzy razy szybciej.

Zobacz także: 35 lat od katastrofy w Czarnobylu. Reaktor dziś jest już zabezpieczony

Jak wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Polska wciąż jest atrakcyjnym rynkiem dla pracowników z Ukrainy.

Liczba ubezpieczonych obcokrajowców (czyli tych, którzy pracują i odprowadzają składki na ubezpieczenia społeczne) urosła do rekordowych poziomów. Jak wynika z ostatnich danych ZUS, pod koniec 2020 roku było to ponad 725 tys. obcokrajowców. W tym tempie, jeszcze w 2021 roku na liczniku pojawi się 800 tys. pracowników zza granicy.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych właśnie opublikował najnowsze dane na ten temat.

A warto dodać, że w ciągu epidemicznego roku liczba ubezpieczonych cudzoziemców urosła o ponad 11 proc. Gdy tylko na granicy polsko-ukraińskiej wróciło życie, natychmiast wróciły wyjazdy. Kto przyjeżdża? Statystyki mówią jasno: najczęściej mężczyźni, najczęściej w wieku 20-49 lat. Do naszego kraju trafiają ze Wschodu - wyjeżdżają z Ukrainy i Białorusi oraz Rosji.

Na tym jednak kierunki się nie kończą. I tak np. od 2015 do 2019 roku liczba pracujących w Polsce obywateli Gruzji urosła 56-krotnie. Liczba obywateli Azerbejdżanu w tym samym czasie 15-krotnie, a obywateli liczba Nepalu 14-krotnie. Jednak wciąż największą grupę ubezpieczonych obcokrajowców stanowili obywatele Ukrainy. W grudniu 2020 roku było to 532 tys. osób. I również o 11 proc. więcej niż na koniec 2019 roku.

Odkładanie na emeryturę

Żyją, pracują, zarabiają, płacą podatki i składki na przyszłą emeryturę. Będą mieli do niej prawo. Taka międzynarodowa: ukraińska, białoruska, rosyjska, ale również niemiecka kroplówka dla polskiego systemu emerytalnego jest już coraz większa. Jeszcze w 2017 roku składki od obcokrajowców stanowiły 2 proc. wszystkich składek wpłaconych do ZUS. W 2018 roku było to 2,6 proc.

W 2019 roku (ostatnie aktualne dane ZUS) było to już 3,1 proc. Jak wynika z szacunków money.pl, od 2016 roku obcokrajowcy wpłacili do polskiego systemu ubezpieczeń społecznych ponad 15 mld zł.

- Każde zwiększenie liczby obcokrajowców, którzy opłacają składki na ubezpieczenia społeczne to zysk dzisiaj, ale przede wszystkim zobowiązanie w przyszłości - przypomina Oskar Sobolewski, prawnik i ekspert Instytutu Emerytalnego. Mówiąc wprost: skoro ktoś dziś wpłaca do systemu, to w przyszłości będzie z niego wypłacał.

- Dzisiaj Fundusz Ubezpieczeń Społecznych korzysta na tej dodatkowej liczbie ubezpieczonych, bowiem w mniejszym stopniu budżet państwa musi dotować cały system. W pewnym stopniu robią to właśnie obcokrajowcy, choć mowa o kilku miliardach złotych każdego roku - dodaje. I jak zaznacza, "w przyszłości państwo będzie musiało wypłacić im świadczenie". I dlatego jego zdaniem działania państwa powinny już dzisiaj przygotowywać system do wypłaty takich pieniędzy.

I tę korzyść najłatwiej pokazać w bilansie wpłat i wypłat. Dziś polskie emerytury pobiera ledwie 6 tys. obcokrajowców. A dopłaca do systemu blisko 120 razy więcej osób.

Dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych to oczywisty zysk w krótkim okresie - pobiera więcej środków od pracujących niż na nich wydaje. Mówiąc inaczej: jak wynika z szacunków money.pl w ubiegłym roku obcokrajowcy swoimi składkami sfinansowali 170 tys. średnich rocznych emerytur. To się oczywiście zmieni w momencie, gdy obcokrajowcy zaczną wypłacać pieniądze na starość.

Najwięcej wśród wpłacających do FUS obcokrajowców jest oczywiście obywateli Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, Rosji i Rumunii. To właśnie oni byli sporym wsparciem dla polskiego budżetu. Oni dopiero odkładają.

Co ciekawe, nieco inaczej wygląda lista narodów, gdy spojrzy się na uzbierane już w systemie pieniądze. Wciąż dominują kraje Wschodu, ale w siłę rosną Niemcy i Francja. Powód? Prozaiczny. Pracownicy z Zachodu z reguły pracują na wyżej płatnych stanowiskach niż pracownicy ze Wschodu. W efekcie na kontach mają więcej.

Nie ma wątpliwości, że gdyby nie armia płacących obcokrajowców, to sytuacja w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych byłaby zdecydowanie gorsza.

Zastrzyk dla systemu

Emerytur i rent cudzoziemcy jeszcze nie pobierają, ale coraz częściej sięgają po zasiłki macierzyńskie. Tu pracują, tu zakładają rodziny. Jeszcze w 2015 roku ZUS wypłacał 4 tys. zasiłków macierzyńskich. Do końca września 2018 roku liczba ta urosła aż o 25 proc. Wtedy zasiłki macierzyńskie otrzymywało już blisko 7 tys. W 2019 było to 9,3 tys. Najpewniej ubiegły rok to już ponad 10 tys. wypłacanych zasiłków macierzyńskich.

Warto też dodać, że większa liczba ubezpieczonych obcokrajowców wprost wpływa na emerytury Polaków. Jak? Tłumaczy to sam ZUS w jednym z raportów. I tak - "większa liczba ubezpieczonych oznacza większe przypisy składek na ubezpieczenie emerytalne, a w konsekwencji również większe wskaźniki waloryzacji składek zapisanych na kontach". O czym mowa? O czerwcowej waloryzacji składek.

Każdego roku w czerwcu przeprowadzana jest operacja waloryzacji składek zgromadzanych na kontach przyszłych emerytów. I co ważne, nie ma nic wspólnego z marcową waloryzacją świadczeń. W gąszczu waloryzacji można się pogubić.

Mówiąc w dużym uproszczeniu: w marcu zyskują ci seniorzy, którzy już otrzymują świadczenia. W czerwcu zyskują ci, którzy o emeryturze mogą jeszcze nie myśleć, ale ich składki już są odkładane. I powiększane właśnie w środku roku. Nie ma znaczenia, ile masz lat - emerytura prędzej czy później "i tak cię dopadnie".

O najnowszych wskaźnikach Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej będzie informować jeszcze w maju. W czerwcu rozpocznie się cała procedura.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
emerytury
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(544)
Pyra
3 lata temu
Ta jasne. Przecietna dlugosc zycia ruska nie przekracza 60 lat (styl zycia, alkoholizm, slabej jakosci geny etc.). A to glownie faceci przyjezdzaja robotac do Polski. Bede placic skladki a pozniej wymra
I wlasnie..
3 lata temu
LADNE SIE CZYTA.. ABY TO PISALI PRAWDE... POLSKO ROZWIJAJ SIE... TYLKO DODAM!!!!
Polak
3 lata temu
Ale MY ukrainy tu nie Chcemy
Seniorka
3 lata temu
Nie są fachowcami. Partaczą bardziej niż polskie pijaczki. Chleją na kwaterach, palą wszędzie.
Burak z Grójc...
3 lata temu
200 złoty za bilet już po jednej lasce się zwraca
...
Następna strona