21,5 tys. emerytury na nikim nie będzie robić wrażenia. Takie będą skutki zniesienia limitu 30-krotności ZUS

W tej chwili w województwie kujawsko-pomorskim jedna z emerytek pobiera co miesiąc 21,5 tys. zł. Wniosek o świadczenie złożyła dopiero w wieku 81 lat. A niosąc do ZUS dokumenty, była w stanie udowodnić dokładnie 61 lat pracy. Długo pracowała, sporo zarabiała, dzięki temu ma duże świadczenie.

Bardzo podobne świadczenie - czyli 21 tys. zł - pobiera mężczyzna z województwa lubelskiego. I on na emeryturę przeszedł dopiero po osiągnięciu 80 lat i przepracowaniu 61. Znów: długo pracował, sporo zarabiał, ma duże świadczenie.

Zobacz także: ZUS nie taki zły. Ekonomistka o iluzji emerytury z rynku finansowego

Dziś są rekordzistami, ale to niebawem może się zmienić. Rząd Prawa i Sprawiedliwości wrócił do pomysłu zniesienia limitu składek na ZUS. Najprawdopodobniej już w 2020 r. nawet 350 tys. najlepiej zarabiających Polaków zapłaci nawet kilkukrotnie wyższe daniny niż obecnie.

Jedna taka zmiana i pensje najlepiej zarabiających lecą w dół. Efekt zmian? Wyższe emerytury w przyszłości. I to zdecydowanie wyższe. W kilkanaście - kilkadziesiąt lat po takiej zmianie w Polsce pojawi się nowy rodzaj seniorów: skrajnie bogaci z bardzo wysokimi świadczeniami.

Niemożliwe? Wręcz przeciwnie. I widać to w innych świadczeniach wypłacanych przez ZUS. Najwyższy zasiłek macierzński w Polsce ma kobieta z Warszawy. Co miesiąc na jej konto wędruje 78 tys. 577 zł i 50 groszy z tytułu zasiłku macierzyńskiego. Sposób na wysoki przelew z ZUS? Matematyka. Jak wynika z informacji money.pl, podstawa wymiaru składki - od której liczony jest zasiłek - w ciągu roku wyniosła blisko 800 tys. zł. Mama na zasiłku ma po prostu wysoką pensję na etacie. Pracując przez długie lata na etacie z takim wynagrodzeniem bez problemu uzbiera kilkudziesięciotysięczną emeryturę.

A dziś emerytury powyżej 6 tys. zł pobiera w całej Polsce ledwie 20 tys. osób.

- Obecnie w polskim systemie emerytalnym nie istnieje ograniczenie wysokości wypłacanych emerytur. Jeżeli nie będzie limitu składek na ubezpieczenia społeczne, (…) w przyszłości pojawią się wypłaty wysokich emerytur - podkreśla w rozmowie z money.pl prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Czym jest limit 30-krotności? Jest to górny pułap, po przekroczeniu którego przestaje się płacić składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. W tym roku jest to 142 950 zł - powyżej tej kwoty najlepiej opłacani pracownicy nie płacą składek. Limit ma zapobiec sytuacji, w której dobrze opłacany człowiek odłoży na tyle dużo środków, że jego przyszła emerytura będzie za bardzo obciążać ZUS.

W tej chwili zarabiający ponad 12,5 tys. zł brutto miesięcznie w pewnym momencie przestają opłacać składki na ZUS (im więcej zarabiają dane osoby w miesiącu, tym szybciej przestają płacić). Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ten stan rzeczy chce zmienić. Po co? W imię sprawiedliwości.

- W Europie w tej kwestii są różne szkoły: część krajów decyduje się na limitowanie wysokości odprowadzanych składek, inne zaś tego nie robią - podkreśla prof. Uścińska.

Jak zaznacza, "zgodnie z naszymi ustawowymi zadaniami opiniujemy projekty aktów prawnych z zakresu zabezpieczenia społecznego. To znaczy pokazujemy konsekwencje rozwiązań dla ubezpieczeń społecznych pod względem prawnym, finansowym". Prezes ZUS nie chce przesądzać, czy to dobre rozwiązanie, czy złe. ZUS będzie analizował skutki finansowe zmian w momencie, gdy projekt ponownie pojawi się na stole.

- Jeżeli otrzymamy projekt w ramach uzgodnień, to będziemy liczyć skutki finansowe dla FUS. Świat Zakładu Ubezpieczeń Społecznych to świat przepisów, liczb i kwot. Uważam, że nimi najlepiej się posługiwać. Politykę zostawmy politykom - mówi w rozmowie z money.pl.

Zniesienie limitu da budżetowi około 3-4 mld zł w ciągu roku.