Apel był by skuteczny i wywołał by wielkie poruszenie międzynarodowych zawodowych obrońców praw człowieka gdyby pochodził z kraju wrogiego USA.
Ale Arabia Saudyjska choć niedemokratyczna i faktycznie feudalna z pozorem pozoru demokracji jest jednak przyjacielem i sojusznikiem USA. I już tylko z tego powodu , wręcz z definicji nie łamie się tam praw człowieka tym bardziej praw córek królewskich (wszak to sprawa rodzinna co komu do tego jak ojciec traktuje swoje dzieci(?) - a swoją droga ciekawe jak tam traktowane są córki i synowie plebsu?).
To po prostu niemożliwe. a wszelkie inne dane i nawoływania są kalumniami i oszczerstwem na dobrym wizerunku Arabii Saudyjskiej wiernego sojusznika USA.
Dlatego taki apel , wiele nie zmieni. No, może w niektórych środowiskach, ale to już z góry wiadomo jakich, wiadomo, że odezwą się środowiska i kraje które są wrogami wolnego świata i demokracji.
Prawda wyprani z umysłu?