Na sytuację na naszym rynku coraz poważniej wpływają dostawy paliw z rafinerii niemieckiej (Schwedt), białoruskiej czy czeskiej. ORLEN chciałby oczywiście nam sprzedawać ON za 7 zł (jak mówił kiedyś Tusk), ale, niestety, w Berlinie kosztuje on tylko 4,49 zł (1.09 euro x 4,12 zł). Duży spadek zamówień w ORLENIE może niedługo kogoś zmusi do myślenia. Tak drogiego paliwa w Polsce jak dziś nie było chyba nigdy.