Zeus52
/ 2013-04-05 01:44
/
10-sięciotysiącznik na forum
Do P.Góralskiego...Czy nie sądzi Pan,że podobnie problematyczne jest istnienie "ciemnej energii"...to dość "nieelegancki"twór,wymyślony po to, by określić coś nieznanego,dość karkołomne...coś podobnego było w teorii geocentrycznej,wymyślono epicykle,by uzasadnić obserwowane,pozorne ruchy planet.Teraz wymyślono"ciemną energię" powodującą przyspieszanie galaktyk.A może one po prostu zachowują się tak,jak każde ciało spadające swobodnie w polu grawitacyjnym...Dlaczego spadają? Mam pewną teorię...może teoria,to za dużo powiedziane...ale pewne wyobrażenie na ten temat,może nietypowe pośród teorii ewolucji Wszechświata...za dużo pisania...Ale w skrócie chodzi mi o coś takiego: Co by było,gdyby przyjąć,że czasoprzestrzeń ma naturę falową,z punktami węzłowymi...jeden z nich to punkt(umowny)zero..."big bang"...musi być i następny...do którego spadamy,patrząc z naszej perspektywy,w naszym wymiarze...spadamy,choć wydaje się nam,że wszechświat się rozszerza.Musiałbym to wyjaśnić oddzielnie,jak możliwa jest połączenie tych,wydawało by się sprzeczności.Ale to musiałbym oddzielnie.I jak w fali,nie ma powrotu,żadnej opcji ponownego zapadnięcia się wszechświata...a takie teorie słyszę na co dzień."Kiedyś tam w przyszłości galaktyki zaczną się cofać,az do zapadnięcia się w jeden punkt i...wszystko od nowa"...takie,w uproszczeniu, teksty.Ale wcześniej te same osoby mówią o powstaniu czasoprzestrzeni w chwili"zero"...nie samej materii z której zbudowane są galaktyki...mówią o czasoprzestrzeni!!! I nagle każą zawracać galaktykom i wszystko ma wrócić do stanu przed wielkim wybuchem.Dlaczego? Ano,bo galaktyki się ponownie zapadną...ale galaktyki,gwiazdy,planety,to przecież nie czasoprzestrzeń....gdzie ona im się nagle podziała? Nagle,podczas wywodu znika.Ciekawe zjawisko,pokazujące jedynie,że nawet naukowcy tworzący teorie nie bardzo rozumieją,o czym mówią.Powtarzają wyklepane regułki,nie rozumiejąc o czym mówią.Podczas Big Bang powstała czasoprzestrzeń....a podczas kurczenia się wszechświata nagle operują na OBIEKTACH materialnych typu galaktyki.Gdyby miało wrócić wszystko do stanu wyjściowego musiała by się ponownie"zwinąć"czasoprzestrzeń...a co ją do tego zmusi???W/g teorii Eisteina czasoprzestrzeń może zostać zakrzywiona w silnym polu grawitacyjnym.Nooo...o własnie!Czy na krańcach wszechświata(tak umownie rzecz nazywając)mamy silne pole grawitacyjne?Każdy sam sobie odpowie.A więc nie ma opcji powrotu.Pozostaje opcja powrotu,ale nie taka,jak to jest przedstawiane.Raczej opcja spadania...od początku,już od narodzin...na następny punkt węzłowy fali,wygenerowany w momencie wielkiego wybuchu...mówiąc obrazowo,to coś jak z falą elektromagnetyczną.Zmiana pola magnetycznego generuje pole elektryczne,te zaś generuje pole magnetyczne...punkty węzłowe,strzałki pola,chyba wszyscy to znają...przytoczyłem to tylko,jako model.Podobnie może jest z czasoprzestrzenią i grawitacją...punkty węzłowe:Big Bang,następny punkt węzłowy...coś o właściwościach gigantycznej czarnej dziury na którą spadamy już od momentu narodzin wszechświata.I podobnie,jak w fali elektromagnetycznej...tam,gdzie są strzałki czasoprzestrzeni,grawitacja maleje(to nasze otoczenie)...w punktach węzłowych czasoprzestrzeń się kurczy,dąży do zera,a grawitacja rośnie do nieskończoności.Potrzebny byłby inny,wyższy wymiar,by to skumać...a niestety z tym każdy ma problem...ja też.Ale i tak,znajdując się w obecnej rzeczywistości,powinniśmy być w stanie,niejako od wewnątrz widzieć cel do którego dążymy.Być może epokowymi odkryciami okażą się niedawne odkrycie dryfu galaktyk,a także odkrycie punktu doskonale czarnego...nie dochodzi stamtąd nawet promieniowanie reliktowe.To zostało niedawno odkryte...ku wielkiemu zaskoczeniu astrofizyków...i na dodatek punkt,skąd nie dochodzi nawet promieniowanie reliktowe jest właśnie celem dryfu galaktyk...Jak galaktyki mogą oddalać się od siebie(wszechświat rozszerzać?) i jednocześnie spadać na jeden punkt? Cóż...jeśli ktoś zna pojęcie"makaronizacji"...to przy spadaniu na czarną dziurę...może mamy do czynienia z"makaronizacją"całości...podczas spadku na następny punkt węzłowy.A jeśli tak,to patrząc na odległe galaktyki,niejako bliższe temu punktowi,zauważymy ucieczkę z prędkością tym większą im dalej są od nas...i będą przyspieszać...bo są w silniejszym polu grawitacyjnym,im bliżej tego punktu.A co,jeśli spojrzymy w przeciwnym kierunku? Zaobserwujemy dokładnie to samo...ale dlatego,bo w porównaniu do tych"z tyłu",to my jesteśmy bliżej punktu,na który i tak wszystko spada.Reszty nie widzimy...znajdujemy się w dysku galaktycznym i właściwie obserwować naprawdę odległe obiekty możemy jedynie w bardzo wąskim stożku...im dalej,tym węższy...tzw deep field Hubbla to naprawdę bardzo malutki wycinek kątowy.Ale przyjęto,przez ekstrapolację,że tak jest wszędzie...rozszerzanie się wszechświata przez ekstrapolację przyjęto dla całej sfery.A może to błąd? To tylko takie moje przemyślen