Pyclik
/ 2012-03-16 05:32
/
Tysiącznik na forum
To tylko pozornie wydaje się takie proste.
W naszym powszechnym – przykro mi to mówić – złodziejstwie, sprawa podatku - podobnego do niemieckiego - nie jest tak prosta.
Ale po co sprawę mamy załatwiać „po niemiecku”?
Każdy katolik ( wyznawca każdej innej religii też) chyba nie zaprzeczy, że chce – co do grosza – pokrywać wydatki swego kościoła, nie zrzucając ich chyłkiem – poprzez budżet Państwa - na inne wyznania lub agnostyków czy niewierzących, albo takich którym te sprawy dokładnie „wiszą”.
A sprawa jest ogromnie prosta, w dużej mierze wypraktykowana: jest taca, są lub mogą być konta, na które można wpłacać na dowolnie ogólny lub bardzo szczegółowy cel ; organizacja dziecinnie prosta.
O co tutaj chodzi?
Po co domagać się płacenia na KK poprzez budżet Państwa, co - ogólnie wiadomo – musi pociągać za sobą, iż przykładowy wyznawca hinduizmu ( także dowolnie inny) musi współpłacić na potrzeby religijne innego wyznania?
Czyżby to obawa hierarchów, że coś biznesowo się nie uda, że Flaszy nie wystarczy na flaszę, gdyż:
- rzekomi „wierni” nie są tak bardzo wierni ,
- tych wiernych nie ma tak wielu, jak na to liczono,
- wierni wolą sami wypić flaszę, niż składać się na flasze i podobne zbytki, albo ich skutki – odszkodowania za seksualne zbytki swoich „kapłanów’ , szczególnie te wstrętne, znane ogólnie praktyki pedofilskie.