Forum Forum ubezpieczeńSamochodowe

Hestia AC a ptasie odchody na lakierze

Hestia AC a ptasie odchody na lakierze

Krzysiek_Prius / 149.156.121.* / 2011-02-17 12:19
Mam Toyotę Prius ubezpieczoną w Hestii AC+OC. Już pół roku minęło od upalnych czerwcowych upałów. Samochód na parkingu i ptak, który wypróżnił się na mój samochód. Zanim zauważyłem i zmyłem, to ekskrementy wyżarły przeźroczystą powłokę lakierniczą. Toyota - niezawodna marka - uznała, że w moim przypadku nie ma potrzeby aby lakier był odporny na ptasie odchody. Toyota równocześnie reklamowała się lakierami z dodatkową warstwą kwasoodporną. W instrukcji obsługi rzeczywiście napisane, że bodajże 7 letnie gwarancja na lakier nie obejmuje działania ptasich odchodów ani soli drogowej - ciekawe co obejmuje?

Mając AC w Hestii przeczytałem OWU i tam napisane że ubezpieczenie obejmuje m. in.:
- nagłe działanie sił przyrody,
- nagłe działanie czynników chemicznych i termicznych,
Ubezpieczenie obejmuje też szkody powstałe później na skutek wystąpienia zdarzenia.
Myślę, wydałem tyle kasy na AC to się przyda.
No to do ASO i wypełniamy druczki.
Odpowiedź po miesiącu oczywiście negatywna bo wg Hestii umowa nie obejmuje zaistniałego zdarzenia i tyle.
No to się odwołałem, że przecież w umowie jest napisane, że obejmuje bo odchody ptasie to przecież czynnik chemiczny. Świeciło słońce, nagrzało lakier i zagęściło odchody - czynnik termiczny.
Odpowiedź po dwóch miesiącach ( po terminie) że jednak nie obejmuje, bo zdarzenie nie było NAGŁE.
No to ja się pytam, co to oznacza, że nie było nagłe ? Czy miałem stać przy samochodzie i czekać aż ptak nasra żeby natychmiast zmyć? Czy jak przyjdzie jakiś wandal i przez godzinę będzie się pastwił nad moim samochodem to też nie będzie uznana szkoda bo zdarzenie było długotrwałe i mogłem wezwać policję (co z tego, że mnie tam nie było - wg Hestii mogłem być). Rozumiem, że słowo nagle jest często używane, jednak w języku technicznym nie jest ono zdefiniowane.
Wiem jak to zrobić na przyszłość. Gdyby ktoś z was miał podobny problem to trzeba iść w zaparte, że nie wiadomo skąd to się wzięło. Wezwać policję, spisać szkodę że samochód uszkodzony kwasem i nie wiadomo kto i kiedy.
Wtedy ptak potraktowany zostanie jako wandal co kwasem zniszczył lakier i ubezpieczyciel zapłaci za szkodę.
Jeżeli macie jakieś pomysły w jaki sposób odzyskać odszkodowanie to piszcie.
Pozdrawiam

Najnowsze wpisy