W proteście przeciw niesprawiedliwemu niby podatkowi, którym jest abonament rtv, przed wielu laty (wczesne lata dziewięćdziesiąte) wyrzuciłem telewizor i kilka radioodbiorników. Przyznaję, że poczułem się uwolniony od natrętniej presji reklamy i indoktrynacji politycznej. Zyskałem mnóstwo czasu i z radością powróciłem do słuchania mojej kolekcji muzyki na CD, czytania prasy i literatury.
Niepojęte jest, jak klasa polityczna może być głucha na powszechny protest przeciw ściąganiu owej daniny na tę niby misję. Jeżeli to tak ważne dla państwa, to trzeba te instytucje finansować z budżetu, jeżeli niekoniecznie, to wystarczy nieco przyciąć skrzydełka bonzom z Woronicza i zapewnić finansowanie jednego programu telewizyjnego i jednego radiowego, pod warunkiem zakazu emitowania w nich reklam. Wszystkie nadmiarowe programy tvp i radia mogą ociekać reklamami, lecz muszą finansować się same.