siska
/ 91.215.46.* / 2015-02-16 15:25
Ja miałam podobną historię, tylko mniejsza kasa mi wpadła, ale też była to kwota, w którą nie mogłam uwierzyć :) Kilka lat temu zauważyłam, jak facet wsiada do taksówki i z grubej teczki dokumentów wypadł mu plik papierów w tzw. ,,koszulce". Taksówka odjechała i ani pasażer, ani kierowca nie usłyszeli, że krzyczałam nie pamiętam już co. W każdym razie rzecz miała miejsce pod kancelarią notarialną i pomyślałam, że to pewnie dla faceta ważne. W koszulce była zaklejona koperta i kilka luźnych kartek, gdzie ,,przewijało się" konkretne imię i nazwisko. Zadałam sobie trud i napisałam do trzech gości o tożsamych danych korzystając z mało popularnego obecnie portalu. Dwóch panów odpisało, że pomyłka i żadnych dokumentów nie zgubili, natomiast jeden zaproponował spotkanie, na którym wziął ode mnie nr telefonu i nr rachunku, żeby mi przelać jak to określił znaleźne - mimo, że nic nie mówił o wartości zgubionych papierów. Bardzo mi dziękował i mówił, że nawet sobie sprawy nie zdaję ile to dla niego znaczy. Gdy kilka dni później zobaczyłam u siebie przelew przychodzący na kwotę 30000 zł to praktycznie dostałam zawału, po prostu nie mogłam w to uwierzyć. A że również wzięłam od faceta nr telefonu, to zadzwoniłam z pytaniem, czy to na pewno nie pomyłka. Do dziś nie zapomnę tego, jak się facet ze mnie śmiał i jak mnie zapewniał, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Też się czasem zastanawiam co takiego było w tej kopercie :)