w centrum to ja moge miec mieszkanie na wynaje,ale nie dla siebie. Dla mnie to zadna przyjemnosc mieszkac w centrum ,ani te zna blokowisku Ursynow czy podobnym. Mieszkam 25 km od centrum, super ogrod z altana i grilem, basenem letnim , fajne domy w okolicy,zielen,relaks,puszcza kampinoska, konie, basen,korty i nie zamierzam tego zamieniac na najlepsze mieszkanie w centrum,bo ono mi nie da tego czego oczekuje od zycia na codzien, ba wole nawet dojezdzac dobrym autem do pracy obecnie 25 minut niz najlepsiejsze mieszkanie na czubku palacu kultury.Pozdrawiam wciaz blokersow czy to w centrum czy na peryferiach.

no wreszcie coś rośnie lecę kupować!!!
wczoraj sprzedałem solaria do opalania murzynom
za 1000dolca, kupujcie solaria bo podrożały!!!dodam jeszcze że zamierzam zainwestować w żwirownie na pustyni będę beduinom sprzedawał piasek na budowę w promocyjnej cenie!!!

Jednocześnie według raportu Crédit Suisse Global Wealth Report October 2011, w Polsce znajduje się ok. 50 000 ludzi posiadających płynne środki finansowe powyżej 1 miliona dolarów,

Problem w tym, że za mało jest klasy średniej czyli ludzi z *płynnymi środkami finansowymi* 10 000 - 250 000 USD, którzy oprócz tego mają już jakąś nieruchomość wartą ze 200 000 USD i więcej a do tego nie toną w kredytach.

Mamy 50 tys. w miarę bogatych, może z pół miliona tych średnio zamożnych i niekończące się morze nędzy.
A przy takiej strukturze społeczeństwa boomu na drogie apartamenty nie będzie.

one nie rosna pomimo kryzysu, bo wlasnie w czasie kryzysu, nieruchomosci dla bogatych(zlokalizowane przewaznie w poblizu centrum duzych miast) zyskuja na wartosci.

W Londynie jest to oczywiste od dziesiecioleci.
Rownoczesnie mieszkania na normalnych osiedlach tanieja.

Dzieje sie tak nawet wtedy kiedy kryzys swiatowy, jest spowodowany w duzej mierze przez napompowane ceny na rynku nieruchomosci.

W drogich lokalkizacjach moga caly czas drozec, ale nia ma to wplywu na ceny calego sektora, ktorego wzrost zalezy od masowej sprzedazy na typowych osiedlach, ktora stanowi 90% rynku nieruchomosci.

nic nowego i odkrywczego.