Ale właśnie rozbudowa i unowocześnienie miałoby w konsekwencji prowadzić do radykalnego wzrostu przepustowści naszych dróg. Słuchałem kiedyś audycji z udziałem naukowców zajmujących sie problemami komunikacyjnymi, którzy czarno na białym wykazali, że jest to całkiem sensowna alternatywa dla autostrad. Np. droga Warszawa - Gdańsk jest koszmarem kierowców, a wystarczyłoby zrobić kilka obejść przydrożnych miejscowości, czy też poszerzyć tu i ówdzie jezdnię, aby zwiększyć jej przepustowść i poprawić komfort oraz bezpieczeństwo. Zapewne koszty tego byłyby nieporównanie mniejsze niż koszty budowy 300 km autostrady. Problem jest tylko jeden: autostrady dają nieporównanie większe pole do popisu politykom i różnym beneficjentom publicznych zamówień przyssanych do państwowego grosza.

za to zupełnie za darmo owe inwestycje śledzić będą wszelkiej maści obszczymurki

Pisze się: spieprzaj! Do szkółki, jak chcesz pisać w necie, miliony są świadkami twego nieuctwa

Harcerzyki w krótkich spodenkach z gilami przy nosach ciągle się cieszą, że im gorzej tym lepiej. Zachłanność Tuska na władzę nie pozwala mu odczepić się od Kaczorów.