Jak można stracić coś, czego się nie zarobiło? Cena zbliża się do normalności i szejkowie rozpaczają za zyskami nadzwyczajnymi, których nie przyjdzie im skonsumować. Suma summarum skala "strat" daje obraz jakie potężne pieniądze wydajemy na ropę powiększając deficyt. Porównać tu należy kwoty, które wpompowano w USA w ratowanie gospodarki, a ukaże się skala problemu. Dlaczego tych "oszczędzonych" pieniędzy nie inwestuje się w alternatywne źródła energii? Każdemu dajemy zarobić, ale dla siebie to już za drogo jest, prawda? Postawmy 100 tyś. elektrownii wiatrowych i eksportujmy energię do USA, a każda groźba w stronę Polski spowoduje, że amerykanie zrzucą na jej nadawcę atoma, albo wyślą kontyngent 150 tyś. własnych żołnierzy, by chronić swoje interesy. I po co nam wtedy jakaś żałosna tarcza? Pytam się, po co?