Wzrost PKB nie jest równoznaczny ze wzrostem dochodów i wzrostem zamożności wszystkich ani nawet połowy Polaków. Na pewno wraz ze wzrostem wytworzonego w Polsce PKB rosną zyski właścicieli banków, firm ubezpieczeniowych, właścicieli sieci sklepów wielko powierzchniowych oraz właścicieli znajdujących się w Polsce fabryk, przedsiębiorstw telekomunikacyjnych, transportowych, i centrów usługowo rozliczeniowych. Ale ci właściciele nie mieszkają w Polsce to akcjonariusze wielkich międzynarodowych korporacji finansowych to londyńskie City i nowojorska Wallstret. To wreszcie szwedzcy akcjonariusze takich firm jak Vattenfall, to producenci samochodów w Korei, Japonii, USA, Niemczech, Hiszpanii Włoszech itp. itd. Tam są wywożone zgodnie z prawem polskim i przez obchodzenie polskiego prawa podatkowego zyski wypracowane przez polaków. Jest źle, bo my pracujący w Polsce Polacy nie bogacimy się na wzroście PKB. Chociaż PKB wzrosło to poziom życia wielu ludzi się obniżył. Bo jeżeli minimalna płaca została podwyższona 2 milionom Polaków w ostatnim roku o 100 złotych brutto, czyli o 73 złote netto a najniższe emerytury zostały jednorazowo podwyższone o 72zł brutto, czyli o 59zł złotych na rękę, lecz równocześnie koszty miesięczne utrzymania 45 metrowego mieszkania w bloku z lat 80tych wrosły o 97 złotych miesięcznie mimo zmniejszenia zużycia wody, gazu, prądu i ciepła. A ceny artykułów dla dzieci zdrożały, o 15% bo podwyższono
VAT. Ceny paliwa i chleba oraz wielu podstawowych artykułów spożywczych zdrożały, o 4% a tylko ceny luksusowych samochodów spadły, bo na Mercedesy, BMW i Porsche są teraz wysokie kilkunastotysięczne rabaty, to jak mamy odczuwać poprawę poziomu życia? Zarozumiałe ministry, co roku zmuszają rodziców do kupowania kompletu nowych podręczników, bo ubiegłoroczne są już nieaktualne a to koszt równy minimalnej emeryturze. Jeżeli oczekiwanie na usługę lekarską jest coraz dłuższe mimo tego, że podatek zwany kłamliwie składką zdrowotną jest coraz większy, bo 9% od 1600zł to 144 złote a od 1500 było tylko 135 złoty, więc wzrost dochodów NFZ od 2 milionów polaków zarabiających najniższą płacę krajową to miesięcznie 18 milionów więcej. Natomiast od 5,5 miliona pracowników sfery przedsiębiorstw przy wzroście średniej płacy o 90 złotych to wzrost dochodów NFZ o 495 milionów miesięcznie. Ale od milionowych nagród za nieterminowe lub nierzetelne wykonanie wielu państwowych zadań składek do ZUS i składek do NFZ uprzywilejowani dworzanie POPSL-rańców nie płacą. EUROSTAT podał, że rozpiętość płac pomiędzy pracownikami a szefami firm w Polsce jest większa niż w krajach 4 krotnie bogatszych.