Rolnicy zajmujący się uprawą tego surowca są w trudnej sytuacji niezależnie od powodzi. Od trzech lat mają oni problemy ze sprzedażą swojego produktu. Browary nie są zainteresowane zakupem polskiego chmielu, a jeżeli znajduje się nabywca - to oferuje 3-4 złote za kilogram szyszek chmielowych, podczas gdy koszt produkcji wynosi nie mniej niż 12 złotych za kilogram

Czyli od lat uprawy chmielu przynoszą duże straty, skoro na jednym kilogramie rolnicy tracą co najmniej 8 złotych. Ciekaw jestem jak oni się utrzymują, skoro muszą ciągle dopłacać do tego interesu? A może tak się tylko mówi w mediach? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że ci rolnicy od 3 lat mają ciągłe straty.

Moze trzeba zrobic tak jak w Nikosiu?
Cło na zagraniczny chmiel, tak aby oplacalo sie kupowac krajowy po korzystnej dla plantatorow cenie :)
I doplaty wtedy nie beda potrzebne. Potrzeba nam w Polsce takiego Nikosia :)