pszemek395
/ 176.58.22.* / 2014-07-18 20:12
Sprawa jest o wiele poważniejsza. Leasing jest na pewno łatwiejszy do uzyskania - nie wymaga się zdolności kredytowej. Prościej go wliczać w koszty - nie wymaga obliczania amortyzacji. Ale, wszystko jest fajnie do czasu, jeśli nie masz tzw. szkody całkowitej. Ubezpieczyciel zaniżają odszkodowanie i podwyższają wartość wraku, proponując ewentualnie sąd, jak się nie zgadzasz. Leasingodawca szybciutko i zgodnie z prawem wymawia ci umowę i żąda natychmiastowej i jednorazowej spłaty różnicy pomiędzy odszkodowaniem a wartością samochodu. Albo proponuje ci wykup wraku za horrendalnie wysoką sumę ustaloną przez ubezpieczyciela, który wie, że jesteś w pułapce, Oczywiście, leasingodawca może sprzedać za ciebie wrak, ale za jakąś 1/3 ceny wycenionej przez ubezpieczyciela. I znów to samo. W kredycie nadal spłacasz należności, umowa trwa i nie musisz kupować od banku wraku. Tu i tu są oczywiście kolosalne opłaty manipulacyjne - uwaga: w leasingu płacisz za wszystkie operacje ponadstandardowe, np. wyciąg wydziału komunikacji - 200 zł, wcześniejsza spłata - 1000 zł, rozpatrzenie wniosku - 300, zgłoszenie szkody 123, wycena - 450 zł itd. Sam sobie policz.