szaren
/ 213.108.114.* / 2010-08-24 14:36
Wcale nie dziwie sie Słowakom.
Nik nie chce uciazliwego sąsiedztwa.
Wprawdzie jest mozliwe inne rozwiazanie, bardziej ludzkie ale w tym rozwiazaniu Romowie tez musza być stroną aktywna i wykazujacą dużo dobrej woli.
Romowie nie za bardzo lubia przestrzegać zwyczajów i prawa kraju - regiony w którym przebywają. Szanuja natomiast swoje zwyczajowe prawa i swoich zwyczajowych przywódców oraz licza sie ze swoimi Romskimi autorytetami.
najprawdopodobniej dlatego w wielu miejscach jest konflikt lokalnych autochtonicznych społeczności ze społecznościa Romów, ze ta ostatnia (romska) nie przestrzega miejscowych standartów.
Są po prostu uciazliwi, nie tylko śmiecą , brudzą ale i okradają, co w biedniejszych regionach bardzo szybko rodzi konflikty. Ba sami Romowie nie maja zamiaru dostosowac sie do miejscowych standartów, natomiast baardzo lubia wystepowac w roli "ofiar".
Moze zastanowia się dlaczego , tam gdzie się pojawia w jakiejś liczniejszej obsadzie, czesto rodza sie podobne konflikty?
A przecie wystarczyło by aby Straszyzna Romska, swoim rodakom, zakazała niedobrych praktyk, czyli takich które powoduja konflikty z miejscowymi populacjami. Romowie nie za bardzo chetnie respektują prawo lokalne, wobec tego i sankcje policyjne sa ograniczone w skutkach, wliczając to solidarnosc plemienna Romów.
Ale wola i nakaz strszyzny Romskiej, z pewnościa byłby przestrzegany, tym bardziej , ze konsekwencje niepodporzadkowania sie straszyźnie, sa dla Roma przykre, nawet baardzo przykre.
Dlatego moim zdaniem to co stało sie na Słowacji w Michałowcach, to wynik desperacji Słowaków, i złej woli samych Romów a przede wszystki starszyzny Romskiej która nie reagowała na skargi i narastający konflikt. Zapewne wola wystepowac w roli ofiar i liczyc na jakies zadośc uczyniena ze strony swiatowych organizacji Romskich czy innych?
Moim zdaniem nie ma dymy bez ognia, warto przyjrzec sie spokojnie takim konfliktom, wtedy mozna ocenic to sprawiedliwie.
Nie zawsze wszystko jest od razu takie oczywiste.