WCZORAJ SŁYSZAŁEM GREKA WYPOWIADAJĄCEGO SIĘ W RADIU ŻE NIEMIEC ZARABIA 2000 EURO A GREK TYLKO 800 EURO - TO SZLAG MNIE TRAFIA.
WCZEŚNIEJ GREK SIĘ POMYLIŁ I POWIEDZIAŁ 800 ZŁ.
TO O CZYM TU MÓWIĆ - TO BANDA PRÓŻNIAKÓW KTÓRZY PRZYZWYCZAILI SIĘ DO ŻYCIA NA KREDYT.

To prawda, los Greków zależy od nich samych.
Ale większość Greków nie chce pracować wydajnie i dobrze.
Oni chcą aby było jak kiedyś, duże wynagrodzenia i przywileje za udawanie pracy zwłaszcza na tzw państwowych czy publicznych posadach.
No cóż, strajkami tylko sobie szkodzą.
Oznacza to jedynie to, że Grecja i Grecy nie dotarli jeszcze do dna. Jak dotrą, to wielu z nich otworzą się oczy tyle , że otaczająca ich rzeczywistość będzie o wiele gorsza niż obecnie.
Widocznie tak już musi być, aby plebs, społeczeństwo czy jak to tam nazwać, racjonalnie oceniło możliwości, najpierw musi zaliczyć dno, przynajmniej to pierwsze dno.