Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|
aktualizacja

Braster walczy o przetrwanie. Polski wynalazek ciągle na siebie nie zarabia

52
Podziel się:

Polski wynalazek służący do wykrywania raka piersi miał być rewolucją. Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała aspiracje Brastera. Słaba sprzedaż i duże koszty działalności sprawiły, że firma straciła płynność i grozi jej nawet bankructwo.

Braster stworzył innowacyjne urządzenie do wykrywania raka piersi.
Braster stworzył innowacyjne urządzenie do wykrywania raka piersi. (PAP | WP)

Szacuje się, że każdego dnia z powodu raka piersi umiera 15 Polek. W ciągu całego roku na świecie nowotwór ten zabija kilkaset tysięcy kobiet. Odpowiedzią na ten globalny problem miało być innowacyjne urządzenie stworzone przez Polaków.

Firma Braster kilka lat temu stworzyła specjalne urządzenie - termograficzny tester, który umożliwia samodzielne badanie piersi. Dołączone do niego oprogramowanie pozwala na szybką analizę wyników i ich interpretację nawet na smartfonie. Idea tego rozwiązania jest podobna do badań diagnostycznych takich jak USG i mammografia.

Urządzenie miało być hitem nie tylko w Polsce, bo aspiracje firmy wykraczały daleko poza nasze granice. Zdobyło m.in. pozytywne opinie Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej. Zostało uznane za przydatne uzupełnienie metod diagnostyki w gabinecie lekarskim.

Problem w tym, że już od samego początku zainteresowanie testerem Brastera było dużo poniżej oczekiwań. Po trzech pierwszych miesiącach od wprowadzenia urządzenia na rynek pod koniec 2016 roku sprzedały się w ilości zaledwie około 2 tys. sztuk z planowanych 10 tys.

Kolejne lata pokazały, że trudno mówić o rewolucji, a przynajmniej w nią nie uwierzyły kobiety. Nie znamy jeszcze pełnych statystyk za 2019 rok, ale w 2018 wartość sprzedaży urządzeń oraz pakietów badań do klinik wyniosła zaledwie 429 tys. zł. Wersja konsumencka przyniosła kolejne 357 tys. zł.

Zobacz także: Tarcza antykryzysowa 3.0. "Przedsiębiorców pokonuje biurokracja"

Prawie połowa przychodów pokryła same koszty wytworzenia urządzeń. Jeśli dodamy do tego koszty związane ze sprzedażą, które wyniosły w 2018 roku ponad 2,8 mln zł i koszty ogólnego zarządu na poziomie 15 mln zł to wychodzi blisko 17 mln zł straty na sprzedaży. Długo w taki sposób nie da się prowadzić biznesu. A zysków w firmie nie widziano od lat.

Ile kosztuje urządzenie? Aktualnie na stronie producenta można je kupić przecenione z 2490 zł na 1699 zł. Cena obejmuje też pakiet 6 badań do wykonania w ciągu 7 miesięcy. Sam taki pakiet kosztuje 99 zł (przecena z ponad 280 zł).

Czar prysł

Mogło się wydawać, że Polacy odkryli żyłę złota, tylko na efekty trzeba poczekać. Tymczasem pod koniec marca zarząd spółki złożył do sądu wniosek o ogłoszenie upadłości z jednoczesnym wnioskiem o o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego, które miałoby uchronić Brastera przed bankructwem i pozwolić mu wyjść na prostą. W poniedziałek firma poinformowała, że cała procedura przez sąd została właśnie uruchomiona.

"Celem postępowania restrukturyzacyjnego jest uniknięcie ogłoszenia upadłości spółki przez umożliwienie jej restrukturyzacji w drodze zawarcia układu z wierzycielami. Sądowa restrukturyzacja Braster jest następnym etapem działań naprawczych, nakierowanych na poprawę sytuacji przedsiębiorstwa, w tym w jego obszarze finansowym" - czytamy w oświadczeniu zarządu.

Władze firmy przyznają, że spółka znalazła się w trudnej sytuacji ekonomicznej, ale wierzą, że specjalnie opracowany plan pomoże jej wyjść z kłopotów. O najważniejsze punkty tego planu zapytaliśmy zarząd, ale do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Braster zapewnia jednocześnie, że "otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego nie wpływa negatywnie na bieżącą działalność operacyjną spółki, która będzie kontynuowana na dotychczasowych zasadach". Tym samym sprzedaż urządzeń i badania nimi odbywają się bez zakłóceń.

Co poszło nie tak?

Zarząd firmy na pytanie o główne przyczyny niepowodzenia i problemów finansowych nie odpowiedział. Udało nam się za to porozmawiać z osobą do niedawna blisko związaną ze spółką, która przyznała, że cały czas w firmie był problem z brakiem odpowiednich przychodów ze sprzedaży przy jednoczesnym dużym obciążeniu kosztami.

- Jeśli rynek powoli przyjmuje nowy produkt, a firma nie ma dużej poduszki finansowej, musi się to skończyć problemami. Podobnych przykładów polskich i zagranicznych spółek z branży jest wiele. Oczywiście nie oznacza to, że biznes jest zły i spółka musi upaść - wskazuje nasz rozmówca.

Na słabe przyjęcie testera Brastera zwracają uwagę analitycy, którzy specjalizują się m.in. w tego typu spółkach. Adrian Kowolik z East Value Research diagnozuje nawet cztery główne problemy firmy.

- Głównym grzechem Brastera są wysokie koszty. Miesięcznie spółka potrzebuje około 1,2 mln zł. Podobna spółka telemedyczna z warszawskiej giełdy Nestmedic "spala" około 100 tys. zł. Wynika to m.in. z tego, że Braster ma własny zakład produkcyjny - wskazuje Kowolik.

Ekspert East Value Research (EVR) zauważa też błędy w początkowej strategii sprzedaży, która była skierowana bezpośrednio do samych kobiet przez apteki. Okazało się to bardzo trudne. Po mniej więcej półtora roku Braster położył większy nacisk na sprzedaż urządzeń do klinik, ale ciągle jeszcze nie daje to spodziewanych efektów.

Zarząd i inwestor

Trzecim problemem wskazywanym przez Kowolika są częste zmiany kadry zarządzającej, co przeszkadza w bieżącym kierowaniu spółką. Marcina Halickiego, który na czele firmy stał przez ponad 2 lata, zastąpił we wrześniu ubiegłego roku Henryk Jaremka. To uruchomiło lawinę.

Na stanowisku Jaremka dotrwał tylko do 19 stycznia, po czym rada nadzorcza pod pretekstem zbyt wolnego tempa restrukturyzacji zwolniła go. Krótko na czele spółki stał po nim Adam Szczepanik, którego w marcu zastąpił Dariusz Karolak - obecny prezes.

- Problematyczna jest też współpraca spółki z funduszem European High Growth Opportunities, którego obecność odstrasza innych inwestorów - wskazuje Adrian Kowolik. Zwraca uwagę na jego specyficzne podejście do inwestowania, co skutkuje rozwodnieniem akcjonariatu na niekorzyść innych posiadaczy akcji.

Także z tego może wynikać problem ze znalezieniem nowego inwestora strategicznego, który w obecnej trudnej sytuacji wsparłby Brastera finansowo. A to według analityka EVR jedyna szansa dla spółki.

Samego pomysłu na biznes nie neguje wskazując, że tester Brastera jest interesującym pomysłem, a szeroko rozumiana branża telemedyczna ma świetlaną przyszłość, szczególnie w obliczu pandemii koronawirusa.

- Sam produkt i obszar działalności jest bardzo ciekawy. Kwestia tylko odpowiedniego zarządzania biznesem i pieniędzy - podsumowuje.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(52)
Kobieta
3 lata temu
Osobiście kupiłabym Brastera gdyby nie absurdalna konieczność wykupu pakietu badań razem z nim. Sama cena urządzenia (1800zł) jest nie do przeskoczenia dla wielu, ale też wiele osób zapewne by się zdecydowało (w tym ja). Niestety koszt badań (a bez tej usługi Braster jest bezużyteczny i trzeba te badania wykonywać co miesiąc, bo pakiet badań ma swój termin ważności) kosztuje prawie drugie tyle (w najbardziej opłacalnej opcji pakietu na 24 miesiące), czyli trzeba na dzień dobry wydać prawie 3500zł, a po 2 latach kontynuować dokupowanie badań, wymiennych matryc itd. Myślę, że to przez absurdalną cenę Braster jest na granicy bankructwa. Bo ile osób stać na taki luksus skoro najniższa krajowa w 2021r. wynosi 2000zł na rękę?
Nico
3 lata temu
Przyczyną niskiej jakości produktów jest produkcja produktów niskiej jakości😁. Ten wyrób od początku skazany był na niepowodzenie z powodu braku rozeznania rynku i nieuzasadnionej wiary w wyjatkowość rozwiązania. Od dawna są dostępne sprawdzone urządzenia znacznie wyższej klasy .
ratio
4 lata temu
w latach 90. naukowcy z WAT też wymyślili termograficzną metodę do diagnostyki raka piersi - jako badanie przesiewowe. Były to folie ciekłokrystaliczne. I ten nowatorski wówczas projekt upadł nie z powodu kosztów, czy trudności stosowania, ale z niechęci kobiet do takich badań. Bo jeśli badanie wykazałoby zmiany, to co dalej? Wiadomo, jak wygląda w Polsce leczenie onkologiczne. Wprowadzanie nowych metod diagnostycznych - choćby najdokładniejszych i nieinwazyjnych musi być skorelowane z dobrze działającą służbą zdrowia, dostępnym leczeniem i przyjaznym pacjentowi personelem medycznym. Inaczej budzi tylko strach.
wyborca
4 lata temu
Jak sępy zwietrzyły dobry interes znacznie wzrosły koszty produkcji i koło zaczęło sie kręcić
High Fregrenc...
4 lata temu
Smartfomem powinno się wykrywać raka w organizmie
...
Następna strona