Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Były ekonomista MFW: Najgorsze jeszcze nadejdzie

0
Podziel się:

We wtorek w USA nastroje już przed sesją były złe. Opublikowane dane makro były bardzo słabe, ale teoretycznie nie powinny mieć wielkiego wpływu na zachowanie rynków.

Były ekonomista MFW: Najgorsze jeszcze nadejdzie

We wtorek w USA nastroje już przed sesją były złe. Opublikowane dane makro były bardzo słabe, ale teoretycznie nie powinny mieć wielkiego wpływu na zachowanie rynków.

Ilość rozpoczętych budów i zezwoleń na budowę domów gwałtownie spadła (odpowiednio o 11 i 17.7 procent). Nie były to jednak tak fatalne dane, na jakie wyglądają - w czerwcu wskaźniki te gwałtownie wzrosły ze względu na zmianę przepisów sprzyjającą podejmowaniu działań przed lipcem. Inaczej mówiąc był to tylko powrót do normalności, chociaż powrót mocniejszy od oczekiwań. Ilość rozpoczętych domów była najniższa od 17 lat.

Bardzo złe były dane o inflacji w cenach producenta (PPI). W skali miesiąca wzrosła o 1,2 proc. (oczekiwano 0,6 proc.), a w skali roku 9,8 proc. Mocniej wzrosła też inflacja bazowa PPI. Ostrzegałem we wtorek rano, że co prawda dane te to już typowa musztarda po obiedzie, bo rynek zna CPI. Twierdziłem jednak też, że jeśli PPI mocno wzrośnie to może być i tak, że gracze przypomną sobie o dużym wzroście CPI (5,6 proc), co doprowadzi do negatywnej reakcji na rynku akcji. Gdyby rynek był w innej fazie (byczej) to spokojnie wytłumaczono by sobie, że po pierwsze Fed zwraca niewielką uwagę na PPI, a po drugie, że spadek ceny ropy znacznie ten wskaźnik niedługo obniży. Ale nastroje były niedźwiedzie, więc i reakcja inna.

Na rynek akcji docierały słabe informacje. Raporty kwartalne sieci sprzedaży nie były najlepsze. Owszem zarówno Target jak i Home Depot opublikowały lepsze od oczekiwań zyski, ale był to wynik zniżonych oczekiwań. Staples jednak mimo tego zaskoczył słabymi wynikami. Nadal największym problemem były akcje sektora finansowego. Po raz któryś z kolei pastwiono się nad Lehman Brothers. Tym razem JP Morgan opublikował prognozę, w której straty Lehman Brothers szacowano na 4 mld USD (wczoraj mówiono o 1,5 mld). Dodatkowo Goldman Sachs obniżył cenę docelową AIG.

Na domiar złego Kenneth Rogoff, były główny ekonomista MFW, stwierdził w wywiadzie, że obecny kryzys może doprowadzić do bankructwa największych amerykańskich banków. Powiedział też, że ,,najgorsze jeszcze nadejdzie". Opinia równie dobra jak każda inna (chociaż niewątpliwie przerażająca). Rogoff nie musi mieć racji, ale jego słowa musiały pomóc niedźwiedziom. Nic dziwnego, że indeksy od początku sesji spadały. Końcówka nie przyniosła ataku byków, więc S&P 500 i DJIA opuściły czterotygodniowy kanał trendu wzrostowego dając sygnał sprzedaży. Ratunkiem dla byków byłby szybki (środa) powrót do wnętrza kanału.

GPW rozpoczęła wtorkową sesje spadkiem. Musiała, bo takie były nastroje na całym świecie. Obrót jednak był znikomy, a to na początku broniło rynku przed przeceną. Jeśli nie ma komu sprzedać akcji to chęć sprzedaży znika o ile nie pojawi się panika. Dzięki temu WIG20 przez długi czas spadał co najwyżej o jeden procent. Nadal słabszy był MWIG40. Bardzo szybko na rynku zapanował kompletny marazm, ale od południe indeksy zaczęły się osuwać, a potem pojawiły się elementy paniki i niski obrót już rynku nie bronił. Najsłabsze, wręcz dramatycznie słabe były akcje KGHM. Najwyraźniej zarysowane kierunki rozwoju spółki nie bardzo się rynkowi spodobały. Po publikacji danych w USA indeksy załamały się tracąc po 2,5 procent i w okolicach tych poziomów sesja się zakończyła.

Dzisiaj dowiemy się o ile w Polsce wzrosła produkcja i jakie były jej ceny (inflacja PPI). Ten drugi wskaźnik nie będzie miał znaczenia (rynek i RPP obserwuje przede wszystkim CPI), ale dane o produkcji z pewnością są interesujące. Ostatnio mamy huśtawkę nastrojów - po dużym wzroście przychodzą dane dużo gorsze. Ostatnie były z gatunku tych słabych. Jeśli i te będą słabe to będzie to pewna oznaka nadchodzącego osłabienia, co powinno pomóc w osłabianiu złotego. Dane dobre niczego nie wyjaśnią, ale nieznacznie naszą walutę mogą wzmocnić. Rynek akcji może zareagować podobnie.

Pamiętać trzeba, że obowiązują sygnały sprzedaży, a WIG20 dąży w kierunku lipcowego dna. Gdyby nie obrót to powiedziałbym, że to dno musi testować, ale wiem dobrze, że na małym obrocie można zrobić cuda. Wystarczy, że zobaczymy chęć do odbicia w USA. Jednak o teście poziomu 2.750 pkt. na dłuższy czas musimy zapomnieć.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)