Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Droga ropa straszy giełdowych inwestorów

0
Podziel się:

Wzrost ceny ropy zmartwił inwestorów na rynku akcji (można powiedzieć, że wreszcie zmartwił). Szczególnie mocno traciły akcje towarzystw lotniczych.

Droga ropa straszy giełdowych inwestorów

Wzrost ceny ropy zmartwił inwestorów na rynku akcji (można powiedzieć, że wreszcie zmartwił). Szczególnie mocno traciły akcje towarzystw lotniczych.

We wtorek w USA nadal koncentrowano się na wynikach kwartalnych spółek, ale tym razem pojawił się też raport makroekonomiczny. Okazało się, że sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła o 2 procent (mniej więcej takiego spadku oczekiwano), ale ilość wystawionych do sprzedaży i niesprzedanych domów wzrosła (9,9 miesiąca przy obecnej dynamice sprzedaży).

Spadła też i to bardzo mocno mediana cenowa (7,7 procent w stosunku do zeszłego roku). Znaleźli się ekonomiści, którzy twierdzili, że dane nie są złe... bo mogłyby być gorsze, ale zupełnie inaczej odebrał ten raport rynek walutowy.

Wcześniej (rano) kurs EUR/USD zanurkował (normalna korekta po poniedziałkowych wzrostach), ale potem zawrócił i przekroczył znowu poziom 1,59 USD.

Z pewnością wpływ na takie zachowanie walut miała wypowiedź Nicholasa Garganasa, członka rady EBC. Stwierdził on, że spowolnienie w amerykańskiej gospodarce jest dramatyczne, ale ma małe przełożenie na gospodarkę strefy euro. Również Christian Noyer i Yves Mersch z ECB stwierdzili, że bank może być zmuszony do podwyższenia stóp procentowych, aby opanować wzrost inflacji.

Jednak od południa kurs się osuwał i dopiero publikacja danych z rynku nieruchomości dała sygnał do wyprzedaży dolara. Duże osłabienie dolara musiało się przełożyć na wzrosty cen surowców. Cena baryłki ropy zaatakowała poziom 119 USD, ale koniec handlu przyniósł realizację zysków, więc skończyło się na 118 USD, czyli wzroście o 1,2 procent. Niektórzy analitycy twierdzą, że to drożejąca ropa osłabiła dolara, ale zdecydowanie nie mają racji.

Wzrost ceny ropy zmartwił inwestorów na rynku akcji (można powiedzieć, że wreszcie zmartwił). Szczególnie mocno traciły akcje towarzystw lotniczych. Szkodził temu sektorowi również raport UAL (właściciel United Airlines) po tym jak ta linia lotnicza poinformowała o stracie trzy razy większej niż rok temu (kurs spadał o ponad 30 procent).

Traciły również spółki sektora sprzedaży detalicznej (droga ropa to mniej pieniędzy w kieszeni konsumenta na inne wydatki). Inne raporty kwartalne też nie cieszyły. Po poniedziałkowej sesji Texas Instruments poinformował, że zyski były zgodne z oczekiwaniami, ale prognozy na ten rok zdecydowanie niższe. Cena akcji spadała.

DuPont poinformował, że jego zysk kwartalny był wyższy od prognoz. Spółka w tym miesiącu podniosła prognozy, ale realny zysk okazał się być jeszcze lepszy. Jednak akcje taniały, bo firma zapowiedziała, że trudne warunki do prowadzenia biznesu utrzymają się w przez cały rok.

Generalnie można powiedzieć, że gdyby nie droga ropa to powodów do wielkiego przerażenia nie było. Nie dziwiło więc, że przez pierwsze dwie godziny sesji indeksy traciły bardzo umiarkowanie.

Dopiero po 17.30, kiedy cena ropy gwałtownie ruszyła do góry po godzinnym odpoczynku w okolicach 117 USD, cena akcji zaczęły szybko spadać. Jednak na dwie godziny przed końcem sesji indeksy zaczęły pełznąć na północ i sesja skończyła się co prawda spadkiem, ale nie takim, który miałby znaczenie techniczne. Nadal obowiązuje sygnał kupna.

W Polsce opublikowano we wtorek niejednoznaczne dane makro. Stopa bezrobocia spadła mocniej niż tego oczekiwano (z 11,5 do 11,1 procent). Trochę dziwić mogła dynamika sprzedaży detalicznej.

Na pozór dane były doskonałe, bo sprzedaż w marcu wzrosła o 15,7 procent, ale po pierwsze prognozowano wzrost ponad 20 procent, a po drugie w marcu były święta Wielkiej Nocy, co w naturalny sposób musiało sprzedaż znacznie zwiększyć.

Nie można wykluczyć, że jest to, po danych o produkcji, drugie ostrzeżenie sygnalizujące, że koniunktura gospodarcza powoli słabnie. Może też o tym świadczyć marcowy spadek nowych zamówień w przemyśle (o 2,9 proc. r/r).

GPW zachowywała się zadziwiająco. Sesja rozpoczęła się od niewielkiego spadku indeksów. Dotyczyło to jednak tylko rynku dużych spółek, bo MWIG40 nadal zachowywał się bardzo słabo. Publikacja polskich danych makro wydawał się pogorszyć sytuację.

Piszę tak niejasno, bo WIG20 rzeczywiście zaczął osuwać się po publikacji danych, ale osłabienie wcale nie musiało być wywołane przez to wydarzenie. Małe obroty sprzyjają dziwnym ruchom. Wystarczyła poprawa nastrojów na giełdach europejskich (wynik raportu DuPont), żeby WIG20 wrócił w okolice poniedziałkowego zamknięcia, ale to był łabędzi śpiew byków.

Indeksy znowu zaczęły się osuwać, a MWIG40 wręcz nurkował. Szczególnie zachowanie tego ostatniego indeksu mogło bardzo niepokoić, bo na początku kwietnia zbliżył się do górnego ograniczenia dziesięciomiesięcznego kanału trendu spadkowego, odbił się i teraz spada, co grozi dalszym spadkiem, nawet do dolnego ograniczenia (blisko 15 procent niżej).

WIG20 też martwił, bo bez przerwy spadał, mimo że na giełdach europejskich indeksy kosmetycznie rosły. Najwyraźniej po prostu nie ma kapitału, a Polacy nadal umarzają jednostki uczestnictwa. Nie wykluczam też, że fundusze inwestycyjne już zbierają pieniądze na zapowiadane liczne prywatyzacje i oferty publiczne, a pierwsze sygnały słabnącej gospodarki dodatkowo pogarszają nastroje.

Ostatnie minuty sesji przyniosły cudowną reanimację WIG20, który wzrósł z poziomu wsparcia (2.850 pkt.) o 50 punktów. Takie cuda na parkiecie są możliwe tylko wtedy, kiedy obroty są małe. Udało się ocalić wsparcie na poziome 2.850 pkt., ale jak tak dalej pójdzie to niedługo będziemy znowu przy 2.750 pkt. Nawet jeśli tak się nie stanie to trudno będzie o wygenerowanie sensownej zwyżki bez pomocy (kapitałów) zagranicznych.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)