Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Bugaj
|

Giełdom brakuje sił na wzrosty

0
Podziel się:

Inwestorzy amerykańscy już z niecierpliwością czekają na koniec tego bardzo zyskownego roku.

Giełdom brakuje sił na wzrosty

Inwestorzy amerykańscy już z niecierpliwością czekają na koniec tego bardzo zyskownego roku. Rynek co prawda nadal wykazuje przemożne chęci do trwania w konsolidacji rozpoczętej dobry miesiąc temu, ale miejscami sił nie brakuje by pozwolić sobie na małą szarżę z próbą wybicia na północ.

Te ataki byków szybko są kontrowane, ale świadczą o sile rynku, który nadal targany jest słabnącym dolarem. Wall Street powinno przejąć się nieco siłą swojej waluty, która z dnia na dzień zmniejsza konkurencyjność amerykańskiego eksportu, ale chęci utrzymania tegorocznych wysokich stóp zwrotu wydają się być siłą dominującą. Zresztą napływające dane makroekonomiczne napawają względnym optymizmem. Warto wspomnieć o lepszej od prognoz produkcji przemysłowej przy niezłych danych z rynku nieruchomości.

Obrazu sytuacji nie zmieniła decyzja odnoście stóp procentowych. Oczywiście kosztu pieniądza nie zmieniono, ale cały świat bardzo uważnie wpatrywał się w treść komunikatu. Prawdę mówiąc był on identyczny z poprzednimi, a dodatkowo potwierdzone zostały wcześniej znane terminy zakończenia niektórych programów pomocowych.

Rynek starał się odczytywać słowa FOMC nieco jastrzębio, ale było to naciągane panującymi obecnie nastrojami, które faworyzują dolara wobec problemów nękających peryferyjne kraje strefy euro. Rok kończymy więc w diametralnie innej atmosferze niż go zaczynaliśmy.

Inwestorzy obecnie wyglądają podwyżek stóp procentowych w obliczu nabierającego tempa ożywienia gospodarczego, podczas gdy zaczynaliśmy go z myślą, iż praktycznie zerowe oprocentowanie i tak nie pomoże staczającej się w bezdenną przepaść gospodarce. Zmiana nastawienia diametralna, ale w takim świecie obecnie żyjemy, dlatego przyszły rok z pewnością również będziemy kończyli zupełnie gdzie indziej niż go zaczynamy.


Polska

Biedny Mikołaj i oczekiwanie na serie wygasających kontraktów terminowych. Praktycznie to jedno zdanie mogłoby posłużyć jako podsumowanie ostatnich dni na warszawskim parkiecie. Sytuacja techniczna WIG20 podobnie jak S&P500 jest niezmienna od tygodni, a nawet miesięcy. Poruszamy się w kanale trendu bocznego 2200 - 2400 pkt.

Każda próba wybicia lokalnych szczytów kończy się atakiem podaży i zejściem indeksów poniżej punktu oporu. Warto jednak z tego _ wiejącego nudą _ tygodnia zwrócić uwagę na osłabiającą się złotówkę, lecz gdy popatrzymy na parę EUR/USD, chyba mamy gotową odpowiedź co było przyczyną takiego korekcyjnego ruchu.

Bardzo pozytywnie zaskoczyły dane o produkcji przemysłowej. Można je tłumaczyć niską bazą porównując rok do roku. Jednak wzrost na poziomie 9,8 proc. mógł zadziałać na wyobraźnię inwestorów. Jednak na w/w percepcję największy wpływ mają nastroje globalne. Bardzo dobre dane makro w żaden sposób nie odbiły się na czwartkowej sesji.

Ciekawostką godną odnotowania są również sygnały dochodzące ze spółki KGHM. Według depesz agencyjnych zysk spółki w 2010 roku ma być niższy niż w bieżącym roku, co automatycznie odbiło się na jej wycenie. Warto wiedzieć, że dwa dni wcześniej Citigroup obniżył rekomendacje dla spółki z _ trzymaj _ do _ sprzedaj _.

Ciekawe w kontekście prognoz zysku _ POLSKIEJ MIEDZI _ jest to, że około miesiąca temu zarząd spółki wypowiadał się bardzo pozytywnie na temat przyszłego roku, twierdząc że sprzedaż netto jak i zyski spółki powinny być lepsze. Pozostawmy to bez komentarza. Podsumowując - byle do nowego roku. Może efekt stycznia /bo raczej nie seria wygasających instrumentów pochodnych/ przyniesie rozstrzygnięcie i wskaże kierunek w którym giełda wybije się z trwającej konsolidacji.



Europa Zachodnia

Miniony tydzień na rynkach Starego Kontynentu był kolejnym, w którym inwestorzy nie mieli najmniejszej ochoty na realizację zysków. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym w większości wylądowały na lekkich plusach i jest coraz bardziej prawdopodobne, że ten rok pożegnają w okolicach swoich rocznych maksimów.

Trzeba uczciwie powiedzieć, że siła podaży znikąd nie doczekała się pomocy w realizacji swoich planów, gdyż na rynki nie nadeszły w minionych dniach żadne niepokojące informacje. Wstępne odczyty grudniowego PMI w strefie euro w sektorze produkcji i usług pozostały po _ zielonej stronie mocy _, czyli powyżej poziomu 50 pkt oddzielającego gospodarczą prosperitę od recesji. Nieco ucichł też problem Grecji, pomimo obniżenia ratingu przez kolejną agencję (w tym tygodniu śladami Fitch'a podążyła agencja S&P), wygląda na to, że na chwilę obecną rynki nie dopuszczają do siebie myśli o ewentualnej niewypłacalności tejże gospodarki.

Oceniając przypadek Grecji należy się jednak zastanowić czy jest to problem czysto lokalny, czy ma jednak większy zasięg geograficzny. W tym miejscu w naturalny sposób nasuwają się takie kraje Eurolandu (oprócz wspominanej już jakiś czas temu Hiszpanii), jak Włochy, Irlandia, Portugalia czy też Belgia. Przewidywany włoski dług publiczny na koniec bieżącego roku ocenia się na ponad 110 proc. PKB, co nieoficjalnie daje niechlubne piąte miejsce wśród najbardziej zadłużonych gospodarek świata. Wydaje się jednak, że powyższymi kwestiami - w obliczu nadchodzących świąt - nikt sobie głowy zawracać nie zamierza, przynajmniej w najbliższym okresie.

Powoli zbliżamy się do końca roku, który wszystkie globalne rynki - z zachodnioeuropejskimi włącznie - kończą na zdecydowanych plusach. Paneuropejski indeks DJ Stoxx600 od marcowego dołka zyskał już ponad 50 proc., a wskaźnik cena / zysk od dłuższego czasu „buja w obłokach" na poziomie około 56, czyniąc akcje europejskich koncernów relatywnie drogimi. Po świąteczno - noworocznym okresie błogostanu, na początku nadchodzącego roku siła popytu może się zderzyć z nieodpartą chęcią realizacji zysków. Nie ulega jednakże wątpliwości, iż minione dwanaście miesięcy na wszystkich światowych rynkach zapracowało na miano dobrego roku, i takim go zapamiętajmy.


Japonia, Chiny, Indie

Azjatyckie akcje pod koniec tygodnia zanurkowały, zaraz po tym jak australijskie kontrakty CDS wzrosły najbardziej od trzech tygodni. Uzyskaliśmy bowiem informacje, iż pożyczkodawcy (głównie banki) do 2012 roku muszą podwyższyć kapitały własne. W piątek chiński Shanghai Composite Indeks obniżył loty o 1,2 proc., kontynuując czwarty dzień spadków, najdłuższy okres korekty od 10 sierpnia wywołany obawami, że planowana duża ilość IPO na tym rynku spowoduje odpływ pieniędzy do nowych oferentów i przez to realizację zysków.

Uwaga chińskich inwestorów była skierowana na największe banki oraz sektor spółek developerskich, które najgorzej pracowały przez ostatni kwartał. Czołówka firm z sektora w połowie minionego tygodnia zanotowała największy spadek wartości od dwóch tygodni. Główną przyczyną była zapowiedź chińskiego rządu, który realizując strategię pobudzania popytu konsumpcyjnego planuje przyjrzeć się _ zbyt wysokim wzrostom cen _ nieruchomości. Zapowiada podwyższenia wymaganego wkładu własnego przy zakupie nieruchomości i dalszych interwencji w perspektywie rosnącej _ bańki _ na nieruchomościach.

dziś w money
giełda
komenatrze giełdowe
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)