href="http://direct.money.pl/idm/"> Wczoraj nie udało się bykom długo utrzymać plusów, które mogliśmy rano obserwować na wszystkich indeksach. Już po półtorej godziny handlu długiej stronie rynku zabrakło energii do dalszych wzrostów i indeksowi WIG20 nie udało się pokonać bariery 3 200 pkt.
W środku sesji dokonano jeszcze jednej próby podniesienia rynku przy bardzo dużej aktywności inwestorów, ale kolejny dzień sprzedający pokazali, że to oni wskazują kierunek. Nadzieje na odbicie przekreśliły dane ze Stanów Zjednoczonych, gdzie sprzedaż detaliczna spadła o 0,4 proc., a rating Citigroup został obniżony do A-. Indeks szerokiego rynku WIG zszedł poniżej 48500 pkt., czyli poziomu najniższego od listopada 2006r.
Indeks największych spółek spadł pod barierę 3100 pkt. Brak odbicia wywołał dalszą przecenę, której nie zatrzymały zwiększone oczekiwania na obniżki stóp procentowych w USA. Warszawska giełda leciała w dół podobnie jak wszystkie giełdy europejskie.
Tym razem to nie małe i średnie spółki podlegały na naszym parkiecie największej wyprzedaży, ale te z WIG20, co jeszcze bardziej psuje nastroje byków. WIG20 zamknął się na poziomie 3045,05 i obronienie poziomu 3000 pkt wydaje się nierealne. Pytaniem pozostaje zasięg spadków na dzisiejszej sesji.
Sesja w Stanach przebiegała pod znakiem minusów, ale dopiero końcówka dnia przyniosła silną wyprzedaż akcji. Indeks DJ Industrials spadł ponad 2 proc., Nasdaq prawie 2,5 proc. Za giełdami amerykańskimi posypały się giełdy azjatyckie - Nikkei Average stracił 3,4 proc. i osiągnął wartość najniższą od października 2005r. Jeszcze więcej, bo 4.3 proc. stracił indeks Hang Seng w Hong Kongu.
Szacuje się, że od 1 stycznia z giełd wyparowało 2,3 tryliony dolarów w obawie przed recesją w USA. Coraz więcej osób ogłasza, że recesja już trwa, co wywołuje niechęć wobec dolara, który znajduje się na poziomie 2,5 rocznego minimum w stosunku do jena.