Popyt dość szybko zdołał się jednak pozbierać i przystąpił do odrabiania strat, a wysiłek okazał się na tyle skuteczny, że główne indeksy powróciły powyżej poprzednich zamknięć. Dane makro z Eurolandu nie były najwyższej wagi i rynki zbytnio się nimi nie przejęły. Niedługo po południu wzrosty wyhamowały, a wskaźniki weszły w konsolidacje blisko szczytów. Względny spokój skończył się niedługo po otwarciu za oceanem.
Tamtejsze wskaźniki zaczęły bowiem wyraźnie słabnąć prowokując podobną reakcję w Europie. Przecena była na tyle mocna, że większość giełd zamknęła się ostatecznie na minusach.
W naszym regionie jednym z głównych tematów była niekorzystna ocena MFW dla węgierskiego planu cięć budżetowych. W połączeniu ze spadkami w USA nie dawało to szans na udany początek. WIG20 zaczął na minusie, jednak pod wpływem poprawy nastrojów na innych giełdach, też zaczął piąć się do góry. Przed południem atmosfera się uspokoiła i rynek wszedł w stabilizację.
Zarówno zakres wahań, jak i aktywność były niewielkie. Taki marazm dotrwał już do końca sesji, którą WIG20 zakończył wzrostem. Niezbyt duży zakres zmian i mała aktywność nie dają istotniejszych wskazówek co do kierunku. Jeśli chodzi o wyraźniejsze sygnały poprawy, to kluczowe będzie dopiero pokonanie oporu w strefie 2402-2420 pkt., ale jak pokazały poprzednie testy bariera ta powinna być aktywniej broniona.
Z drugiej strony udało się utrzymać kilka najbliższych wsparć, jak choćby okolice 2360 pkt., a indeks pozostał powyżej przebitej linii spadków z kwietnia, co na razie oddaliło nieco groźbę głębszej przeceny. W takich warunkach należy liczyć się z tym, że kolejne sesje upłyną w podobnej atmosferze, przy niezbyt dużej aktywności, a mocniejsze rozstrzygnięcia wkrótce nie padną. Wzrosty w USA mogą dziś na początku dać impuls dla poprawy, ale potem uwaga skupi się raczej na wynikach spółek.