*Warszawska giełda pokazała, że potencjał do wzrostów wciąż ma, mimo realizacji zysków w końcówce sesji. Inwestorzy czekają na wstępne rozstrzygnięcia ze szczytu G20 w USA. *
Otwarcie dzisiejszej sesji na warszawskim parkiecie wypadło 17 punktów poniżej wczorajszego zamknięcia w przypadku WIG20. Był to wynik słabszej końcówki sesji za oceanem. Pierwsze dwie godzina handlu przyniosły tak naprawdę tylko małą realizację zysków z dnia poprzedniego. Kolejno wykreował się trend wzrostowy intraday, który był kontynuowany aż do przedostatniej godziny handlu.
Okolice publikacji danych makroekonomicznych z USA, które okazały się po myśli długiej pozycji przyniosły podciągnięcie indeksów cenowych na wyższe poziomy punktowe. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 530 tys. wobec oczekiwań rynkowych na poziomie 550 tys. Ostatnia godzina notowań na GPW przyniosła jeszcze komunikat dotyczący wielkości sprzedaży na rynku wtórnym w USA - 5,1 mln wobec konsensusu na poziomie 5,35 mln. W tym przypadku rynek zareagował realizacją zysków.
Aktywność krajowych inwestorów była na umiarkowanym poziomie. Na zamknięciu sesji odnotowaliśmy 1,4 miliarda złotych, co nie jest wielkością znaczącą, jeżeli weźmiemy pod uwagę wysokie poziomy indeksów. Około 73 procent sumarycznej wartości obrotu przypadło na największa dwudziestkę. Indeksy spółek mniejszej kapitalizacji w trakcie sesji zachowywały się nieco słabiej niż blue chipy, co można tłumaczyć oczekiwaniami inwestorów indywidualnych, którzy spodziewają się przynajmniej płaskiej krótkoterminowej korekty trendu wzrostowego.
Pierwsze sygnały wysyłane ze szczytu G20 są na tyle ogólnikowe, że nie wychodzą w ogóle ponad to co słychać było w sloganach przygotowawczych do szczytu, czyli zastopowanie premii bankowcom i zatrzymanie dywidend wewnątrz instytucji finansowych. Być może dopiero dzień jutrzejszy przyniesie jaśniejszy obraz wypracowanego kompromisu dotyczącego regulacji rynku finansowego.