Poniedziałkowa sesja miała w sobie energię jeszcze z poprzedniego tygodnia. Do pełni szczęścia potrzeba by było jeszcze przekonać nieprzekonanych, bo obroty były równie małe jak poprzednio.
Otwarcie nastąpiło zgodnie z przewidywaniami, czyli in plus. Warszawska giełda musiała zdyskontować rekordy indeksów w USA, czy lepsze od oczekiwań dane makro. Znów rozszalał się WIG20, który zyskał dziś prawie 2 proc. na wartości. W tyle nieco ciągle zostają mWIG40 i sWIG80, które pochwaliły się dziś odpowiednio 1,1 proc. i 0,48 proc. wzrostem.
Wspólnym mianownikiem pozostają niskie obroty, które na całym rynku nie osiągnęły nawet miliarda (831 mln złotych). Czy to wypacza wynik dzisiejszej sesji? Raczej nie. Weźmy pod uwagę, że wzrosty na rynkach są także kreowane przez nastroje inwestorów, a te muszą po prostu dojrzeć. Dodatnie saldo w funduszach inwestycyjnych, większa ekspozycja TFI na produkty akcyjne itd.
Do większego wolumenu handlu potrzeba czasu, aczkolwiek, spodziewałem się dziś wyższych lotów naszych inwestorów.
Czy wzrosty są już przesądzone? Z tym stwierdzeniem poczekałbym do przebicia przez WIG20 najpierw 3050 pkt. a potem okolic 3150 punktów. Rosnący wolumen, oraz ruch w górę (nadal niższy od blue-chipów) małych i średnich spółek dadzą pozytywną odpowiedź na powyższe pytanie.
Oczywiście lepsze od oczekiwań dane z USA nie przesądzają o końcu kryzysu, należy jednak pamiętać, że giełda wyprzedza zmiany w gospodarce (truizm). Zdrowiej pod tym względem wygląda nasz rodzimy parkiet. Rekordy podczas wzrostu PKB w tempie 0,6 proc. mnie nie przekonują. Analitycy chyba są podobnego zdania, bo większość ich ostatnich rekomendacji jest pozytywna.
Wydaje się, że jutrzejsza sesja będzie również udana, a to ze względu na oczekiwany debiut Cyfrowego Polsatu.
ZOBACZ TAKŻE: