Podobnie jak wczoraj, u źródeł przeceny leżą informacje o problemach Dubai World ze spłatą obligacji. To przypomniało inwestorom o problemach z jakimi wciąż boryka się światowa gospodarka. Gdyby teraz wirus kryzysu dotknął najbogatsze kraje Bliskiego Wschodu, które w ostatnich dwóch latach dla wielu firm i rządów były ostatnią deską ratunku, to mogłoby to spowodować nawet nawrót recesji.
Gwałtowna przecena na otwarciu sesji na GPW, po tym jak wczoraj WIG20 stracił 1,4 proc., w pełni dyskontuje strach wywołany doniesieniami z Dubaju, jak również oczekiwaną silną przecenę na Wall Street. Dlatego też podjęta zaraz po otwarciu próba odrabiania strat nie zaskakuje. Dopiero pojawienie się nowych impulsów podażowych mogłoby zepchnąć WIG20 poniżej 2236,63 pkt. z początku sesji.
Przy braku zaplanowanych publikacji ważnych danych makroekonomicznych, dziś potencjalnym impulsem podażowym mogłyby być tylko przewidywania odnośnie słabego sezonu przedświątecznych zakupów w Stanach Zjednoczonych. Inwestorzy sprzedawaliby wówczas akcje w obawie o potwierdzenie tych przewidywań, co dla rynku byłoby podwójne negatywną informacją.
Po pierwsze oznaczałoby, że Amerykanie dokładnie oglądają każdego dolara, zanim go wydadzą. A to stawiałoby pod znakiem zapytania szybki powrót na ścieżkę trwałego wzrostu gospodarczego. Po drugie, słaby sezon przedświątecznych zakupów oznaczać będzie słabsze wyniki detalistów.
Brak nowych podażowych impulsów prawdopodobnie nie zapewni odrobienia całości porannych strat. Nie powinno jednak być problemów z odrobieniem ich połowy. O godzinie 10:06 indeks WIG20 tracił 2,14 proc., testując poziom 2281,44 pkt.