Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie zachowania naszego parkietu w trakcie ostatnich sesji.
Również i dzisiaj nie udało się inwestorom znaleźć sposobu na przezwyciężenie złej passy. Po kolejnym pokazie bezsilności WIG oraz WIG20 straciły odpowiednio 1,86 i 2,22 procent, podobnie jak tracące dalej sWIG40 i sWIG80. Wartość obrotu nieznacznie spadła i przekroczyła na rynku 1,2 miliarda złotych.
W gronie największych spółek na wartości traciły banki PKO BP, BZ WBK, BRE Bank, a grupę tą uzupełniły GTC, Getin, PBG oraz Asseco Polska. Podobnie jak wczoraj przeceny uniknęły akcje TPSA, zyskując na fixingu jeden procent.
Początek dnia nie zapowiadał aż tak dotkliwych strat posiadaczy akcji. Indeksy co prawda osuwały się pod swoim ciężarem przy ponowne bardzo biernym popycie. Do przełomu i przyspieszenia zniżki doszło w ostatniej części sesji, kiedy do gry dołączyli inwestorzy zza oceanu, obawiający się o podwyżki stóp procentowych i wzrost inflacji. Negatywnemu zachowaniu indeksów w Warszawie towarzyszył tym razem wyraźny spadek barometrów w Eurolandzie, co dodatkowo utwierdziło podaż w słuszności swojego działania. W efekcie wszystkie barometry pogłębiły nowe tegoroczne minima, sam WIG20 stracił od maksimów piątkowej sesji już ponad 9 procent i znacząco zbliżył się do kolejnej strefy wsparcia 2500-2500 punktów.
Powody silnych spadków naszego rynku są już dość gęsto komentowane w ostatnich dniach, jednak faktycznie nikt nie dotyka sedna problemu. A jądrem obecnych kłopotów naszego parkietu są dysproporcje w działaniach zakupowych OFE i TFI wobec destrukcyjnych działań sprzedażowymi funduszy arbitrażowych i produktów strukturyzowanych. Mówiąc bardziej bezpośrednio rynek stał się za wąski i płytki co do charakteru działań pewnych grup instytucjonalnych graczy, których wpływ na zachowanie rynku możemy właśnie obserwować.