Ostatni piątek drugiego kwartału przyniósł tylko symboliczny wynik indeksów w Warszawie. Zyskał WIG (0,54) oraz WIG20 (0,29 proc.), straciły za to kontrakty terminowe - 0,22 procent. Tym samym cały tydzień warszawski parkiet zamyka pod kreską: strata WIG20 wyniosła niecałe 5 procent.
Straty są spore, szczególnie jeśli rozważymy trochę szerszy horyzont, a o takim wyniku przesądziła właściwie jedna sesja - poniedziałkowa. Rynki na świecie przestraszył się obniżenia prognoz dla globalnej gospodarki z -1,7 proc. do -2,9 procent. W jeden dzień spadły ceny ropy, złotego, akcji na świecie i innych aktywów. Z GPW wyparowało prawie 30 mld złotych.
Konsekwencje są o tyle istotne, że zamiast - jak prognozowałem na początku tygodnia - rosnąć, indeksy poprzebijały ważne wsparcia. Na przykładzieWIG20 było to kolejno 1920 i 1900 punktów. Do _ pełni nieszczęścia _ zabrakło jeszcze tylko pokonania w ten sposób poziomu 1800 punktów.
Do tego indeks blue-chipów przebił linię trendu wzrostowego zapoczątkowaną w lutym - zarówno na wykresie dziennym jak i tygodniowym. Są to ewidentnie niedźwiedzie sygnały.
W przyszłym tygodniu będziemy obserwować z pewnością amerykański indeks S&P500 - który przebił ostatnio ważny poziom 900 pkt., ale inwestorom udało się odrobić straty.
Wydarzeniem tygodnia z pewnością jest także decyzja RPP w sprawie stóp procentowych. Rada obniżyła je do historycznie niskiego poziomu - 3,5 proc. (z 3,75 proc. poprzednio). Na razie jednak te działania nie obniżają samego WIBOR-u, co dla przeciętnego Polaka jest czynnikiem ważniejszym.
Reasumując - jeśli na początku przyszłego tygodnia GPW uda się wyjść powyżej wzrostowych linii trendu, będzie to oznaczało, że korekta była zaledwie krótkotrwała. Odwrotny scenariusz nie wymaga chyba większego komentarza.