Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Siwek
|

Syndrom pogodzenia z losem

0
Podziel się:

Rzadko w tym roku zdarzało się, żeby bilans dnia na całym amerykańskim parkiecie różnił się od zmiany cen spółek finansowych. Tak było wczoraj, kiedy firmy finansowe zyskały 2,5%, ale cały rynek spadł o 1%.

Syndrom pogodzenia z losem

Rzadko w tym roku zdarzało się, żeby bilans dnia na całym amerykańskim parkiecie różnił się od zmiany cen spółek finansowych. Tak było wczoraj, kiedy firmy finansowe zyskały 2,5%, ale cały rynek spadł o 1%.

Biorąc pod uwagę to, że udział sektora finansowego w kapitalizacji spółek z indeksu S&P 500 to obecnie mniej niż 9%, jest zrozumiałe, że nie jest on w stanie sam zdecydować o przebiegu sesji. Inaczej było jeszcze u progu tego roku, kiedy firmy finansowe miały przeszło 13-proc. udział w tym indeksie, nie mówiąc o sytuacji sprzed roku, kiedy było to ponad 16%. Widać więc, że oddziaływanie branży finansowej na cały amerykański parkiet, staje się coraz mniej ,,transakcyjne", a bardziej psychologiczne, czy ekonomiczne. Przez pryzmat sytuacji w tym sektorze inwestorzy próbują sobie wyrobić opinię na temat możliwości poprawy koniunktury. Ożywienie w sferze kredytowej uznawane jest za kluczowe dla poprawy warunków gospodarczych.

Zresztą możliwość uzyskania efektów przez luźną politykę monetarną i fiskalną jest coraz częściej kwestionowane przez inwestorów. W takim tonie wypowiadali się wczoraj Marc Faber, który przy tym wskazywał na korzystne oddziaływanie polityki rządów na ceny akcji i zapowiadał wzrost och cen od teraz do końca kwietnia. Utrzymanie się recesji w tym i przyszłym roku przepowiadał Nouriel Roubini, któremu przypisuje się przewidzenie obecnego kryzysu. Pesymistyczny wydźwięk maja też wypowiedzi Warrena Buffeta, mówiącego o gospodarce spadającej z klifu. W ten ton wpisywały się prognozy globalnej recesji na ten rok przedstawione przez Bank Światowy czy informacje o wyparowaniu więcej niż 50 bln USD w minionym roku z rynków akcji, obligacji i walut, co odpowiada rocznemu światowemu PKB.

Coraz częściej w wypowiedziach ekspertów pojawia się perspektywa zniżki S&P 500 w okolice 500 pkt. Mówił o tym wczoraj Faber, nie wykluczał tego Roubini. Widać więc utrzymujący się pesymizm i rodzaj ,,pogodzenia z losem" na amerykańskim parkiecie. To, co zwraca uwagę w Ameryce, to znów rosnące obroty w czasie zniżki. To pokazuje, że ruch w dół wcale nie zbliża się do końca. Również wciąż zwiększająca się szerokość spadającego rynku, gdzie średnio w ostatnich 4 tygodniach 779 spółek więcej na poszczególnych sesjach szło w dół niż w górę, nie wskazuje, byśmy zbliżali się do twardego dołka. To może jednak przemawiać za tymczasowym wyhamowaniem zniżki w rejonie 650 pkt. W szczycie wyprzedaży z jesieni 2008 r. różnica między liczbą spadających i rosnących spółek na sesji (4-tygodniowy A/D Line) sięgała 1 tys. Jesteśmy więc coraz bliżej tej skrajnej wartości.

W przedpołudniowej części dzisiejszych notowań na naszym rynku niewiele się dzieje. WIG nieco zyskuje, ale obroty są małe. Tkwimy tuż poniżej 23 tys. pkt, których przełamanie jest najważniejszym zadaniem na najbliższy czas. Dziś w centrum uwagi mogą być aukcje amerykańskich obligacji. Oferta na dziś to 34 mld USD (3-latki), na jutro 29 mld USD (10-latki i 30-latki). Dochodowość papierów 10-letnich utrzymuje się od kilku dni tuż poniżej 3,1%, których przełamanie będzie złym sygnałem dla rynku długu. Może też stać się negatywnym impulsem dla rynku akcji.

giełda
komenatrze giełdowe
dziś w money
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)