Od samego początku dnia nasz rynek utrzymywał się znacznie powyżej wczorajszego zamknięcia, a inwestorzy na warszawskim parkiecie podobnie jak ich japońscy koledzy liczyli na dzisiejsze odbicie na Wall Street, co od rana sugerowało zachowanie amerykańskich kontraktów.
Na tle innych giełd europejskich nasz rynek zachowywał się naprawdę mocno. Słabnące w trakcie sesji indeksy w Europie Zachodniej nie wpłynęły w dużym stopniu na zachowanie naszego rynku. Dzięki lepszej postawie spółek paliwowych i surowcowych (wzrost cen surowców), a także sektora bankowego indeks WIG20 szczególnie w drugiej części dnia wyróżniał się bardzo pozytywnie na tle innych indeksów europejskich.
Opublikowane dzisiaj dane makroekonomiczne, których było dzisiaj niewiele okazały się gorsze od oczekiwań, ale na rynek akcji miały niewielki wpływ. W listopadzie sytuacja sektorze produkcyjnym i sektorze usług strefy euro uległa pogorszeniu. Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym strefy euro wyniósł w listopadzie 36,2 pkt. (40,5 pkt.) wobec 41,1 pkt. w październiku. Natomiast indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze usług strefy euro wyniósł w listopadzie 43,3 pkt. (45 pkt.) wobec 45,8 pkt. w październiku.
Inwestorzy na GPW nie przejmowali się zbytnio słabszą postawą giełd Eurolandu, a niewielki popyt wykorzystał bierność strony podażowej i po południu wyprowadził indeksy blisko dziennych maksimów. Napływające zza Oceanu informacje utwierdziły inwestorów w przekonaniu, że dzisiejsza sesja na Wall Street przyniesie oczekiwane odbicie. Spółka Dell poinformowała m.in. o mniejszym od oczekiwań analityków spadku kwartalnego zysku. Iinwestorzy pozytywnie zareagowali także na doniesienia o możliwej częściowej sprzedaży banku Citigroup. Ostatecznie przy niewielkich obrotach, które sięgnęły dzisiaj 870 mln złotych indeks WIG20 zakończył dzisiejszą sesję wzrostem o 2,55%, indeksy mWIG40 oraz sWIG80 zyskały 2,39% i 1,02%.
Pogarszające się nastroje na całym świecie i niepokojące doniesienia, które napłynęły w tym tygodniu na światowe rynki sprawiły, że GPW znalazła się blisko październikowego dna. Koniec tygodnia okazał się dla inwestorów bardziej udany, ale przy tak niewielkich obrotach piątkowa sesja nie ma większego znaczenia prognostycznego. Uwaga wszystkich inwestorów w tym momencie skierowana jest na Wall Street. Wczoraj indeks S&P500 znalazł się na najniższym poziomie od 11 lat i przełamał dołek internetowej bessy. Jeśli S&P500 nie zdoła szybko wrócić ponad przełamaną strefę 777-800 pkt, to z pewnością nastroje inwestorów ulegną jeszcze większemu pogorszeniu. Można zaryzykować stwierdzenie, że światowe rynki stoją obecnie przed najważniejszymi rozstrzygnięciami w tym roku, które będą w znacznym stopniu rzutować na rozwój sytuacji w następnych miesiącach.