Sesja rozpoczęła się od ok. 1% wzrostu na S&P500, po którym przebito barierę 900 pkt. Wzrosty przekraczały już 1.7%, lecz wszystko miało się rozstrzygnąć po oświadczeniu Fed (po godzinie 20 polskiego czasu), który dziś zakończył dwudniowe posiedzenie.
Fed rozczarował treścią sprawozdania pewną część inwestorów, którzy liczyli na więcej konkretów. Indeksy zaczęły oddawać część dzisiejszych zysków jednak popyt nie oddał pola podaży. S&P zyskał dziś 0.65% (poziom 900.94 pkt). Nasdaq dodał 1.55%. Spadł natomiast Dow Jones, na co duży wpływ miał ponownie spadek kursu Boeinga.
Lepsze od oczekiwań dane o zamówieniach na dobra trwałe były dziś dużym wsparciem dla byków. Wzrost nowych zamówień wyniósł 1.8% i objął szeroki zakres branż. Tym razem zwyżka nie wynikała z rewizji w dół danych za poprzedni miesiąc, co się często poprzednio zdarzało. Te tym razem zostały zrewidowane w górę z 1.7% do 1.8%. Oczekiwano spadku zamówień o 0.5%. Wyłączając środki transportu wzrost wyniósł 1.1% przy prognozie +0.2%.
Gorzej od prognoz wypadła natomiast sprzedaż nowych domów za maj. Oczekiwano wzrostu do 365 tys. podczas gdy sprzedaż wyniosła 342 tys., a dane za poprzedni miesiąc zrewidowano dodatkowo w dół z 352 tys. do 344 tys. Była jednak i dobra wiadomość w raporcie. Drugi miesiąc z rzędu wzrosła mediana cen. Wzrosła ona o 4.2% w maju i jest zaledwie 3.4% niższa od tej sprzed roku.
Najważniejszym wydarzeniem dnia miało być jednak podsumowanie dwudniowego posiedzenie FOMC, czyli organu decydującego w Fed o stopach procentowych. W ostatnim czasie Fed był pod dużym naciskiem ze strony inwestorów szczególnie z rynku obligacji. Od początku czerwca zaczęto bowiem wyceniać na krótkich papierach wzrost stopy Fed już w tym roku. Rentowności dwuletnich papierów mocno wzrosły od tamtej pory i mimo iż najbardziej doświadczeni gracze zaprzeczali, że Fed miałby podnosić stopy już w tym roku, to rentowności nie spadły już do poziomów sprzed czerwca. Czekano bowiem, aż Fed oficjalnie zaprzeczy tym spekulacjom.
Fed oczywiście nie zmienił poziomu stóp na tym posiedzeniu (0 - 0.25%). W oświadczeniu podano, że stopy pozostaną prawdopodobnie bez zmian przez pewien czas. Wskazano na zmniejszającą się skalę recesji. Nie zmieniono skali nabywanych przez Fed papierów zabezpieczonych kredytami oraz obligacji skarbowych. Na rynku były różne co do tego oczekiwania. Rynek długu źle to przyjął i mimo dobrej aukcji 5-letnich obligacji rentowności wzrosły (10-latki do 3.69%). Nie wskazano tym razem na zagrożenie spiralą deflacyjną, ale też nie wskazano na inflację, jako zagrożenie, mimo wzrostu cen surowców.
Oświadczenie Fed-u odnoście stóp okazało się nie do końca zgodne z oczekiwaniami wszystkich inwestorów. Fed nie powiedział wprost, że nie będzie podwyżek stóp w tym roku, nie wskazał momentu, kiedy może zacząć zacieśniać politykę monetarną. Ale jeśli ktoś spodziewał się, że Fed może coś takiego zawrzeć w oświadczeniu to był w dużym błędzie. Takie zdanie było by nie lada gratką dla pewnych guru rynku surowcowego, którzy nawołują, że jedynie inwestycja w surowce uchroni nas przez potężną hiperinflacją, jaka czeka za rogiem. Jeśli wielu w to uwierzy to mamy samospełniającą się przepowiednię. Fed zostawił sobie więc furtkę na wypadek niespodziewanych zmian w otoczeniu. Ponadto podając perspektywę czasową niezmienionych stóp w przypadku konieczności ich zmiany (np. gdy ożywienie zaskoczy pozytywnie) Fed straci wiarygodność na przyszłość.
Wzrost spółek technologicznych w dużej mierze był dzięki wynikom Oracle. Drugi na świecie producent oprogramowania zyskał dziś 7%. Zysk netto był nieznacznie wyższy od oczekiwań (46 centów vs 44 centy na akcje), lecz spółka oświadczyła, że widzi wzrost zainteresowania wśród klientów kupnem oprogramowania, co jest znakiem, że recesja ustępuje.
Drugi dzień dołował Boeing. Po odłożeniu lotu próbnego Dreamlinera spółka straciła wczoraj 6.5% a dziś kolejne 5.9%. Dodatkowo analitycy Oppenheimer zredukowali rekomendację dla Boeinga.