WIG stracił bowiem aż 3,5 proc. i zbliżył się na odległość 2 proc. do granicy 45 tys. pkt. I pomyśleć, że jeszcze pół roku temu widziano go w okolicach 65 tys. pkt. Było, minęło i chyba nieprędko wróci.
W środę ponownie na parkiecie najszybciej taniały duże spółki. Indeks WIG20 stracił 3,6 proc., a indeks średnich spółek mWIG ,,tylko" 2,9 proc. O tym, że rynek otarł się jednak o panikę świadczą choćby straty takich gigantów, jak bank BPH, który potaniał w ciągu jednej sesji aż o 9 procent.
Pozytywnym sygnałem po środowej sesji są gigantyczne obroty, które policzono na niewiele mniej, niż 3,5 mld zł. To sygnał, że na giełdę popłynęły wreszcie szerokim strumieniem zlecenia sprzedaży. Oczywiście składane po bardzo niskich cenach, ale grunt, że akcje powoli przechodzą w silniejsze ręce. To zwiastuje zatrzymanie przeceny.
Indeksy w USA niestety znowu straciły na wartości, jednak trudno mówić o wyraźnych sygnałach płynących z za Oceanu. Dow Jones stracił tylko 0,3 proc., a Nasdaq niecały 1 proc. Wkrótce na rynkach powinna zacząć się gra pod obniżkę stóp procentowych, którą niechybnie zafunduje inwestorom jeszcze w styczniu amerykański bank centralny.