Czwartkowy handel przyniósł kontynuację przeceny polskiego złotego. Kurs euro kończył dzień blisko 4,56, z kolei dolar notowany był powyżej 3,80. Funt był na poziomie 5,29 - najwyżej od końca 2016 roku.
Złoty pozostaje pod presją z powodu niepewności wokół rozwiązania kwestii walutowych kredytów hipotecznych. Na piątkowej konferencji prasowej prezesa A. Glapińskiego pojawiają się oczekiwania na rozwinięcie stanowiska ministra finansów, który stwierdził, że banki nie potrzebują pomocy rządu w tej kwestii.
Dodatkowo, klimat awersji wobec ryzyka nie sprzyja walutom CEE. W regionie widoczna jest wyraźna wyprzedaż węgierskiego forinta oraz czeskiej korony. Oba kraje zdecydowały się na przedłużenie dotychczasowych restrykcji w związku ze wzrostem liczby zachorowań na COVID-19.
Patrząc szerzej na rynki wschodzące, czwartkowe umocnienie dolara szkodziło nawet walutom surowcowym. Rosyjski rubel czy meksykańskie peso początkowo korzystały na wzrostach cen ropy. Cena baryłki Brent wzrosła do 67 dolarów w związku z planowym utrzymaniem cięć produkcji przez OPEC co najmniej do kwietnia (wcześniej spekulowano o zwiększeniu wydobycia).
Czytaj więcej: Rządowi eksperci: rachunki w górę o połowę. Za prąd i ciepło zapłacisz dużo więcej
W czwartek para EUR/USD pogłębiła spadek z ostatnich dni schodząc poniżej 1,20. Dane z amerykańskiego rynku pracy na temat wniosków o zasiłki dla bezrobotnych miały umiarkowany wpływ na rynek. Pomimo niewielkiego wzrostu o 745 tys. okazały się niższe od prognozy rynkowej na poziomie 750 tys.
W piątek obserwowana będzie publikacja raportu o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym (NFP) za luty mówiąca więcej o kondycji na amerykańskim rynku pracy.
Kluczowe dla notowań rynkowych wczoraj było wystąpienie J. Powella na konferencji Wall Street Journal. Rynek zaczął spekulować o możliwości zastosowania przez Rezerwę Federalną tzw. "operation Twist", polegającego na sprzedaży krótkoterminowego długu w zamian za długoterminowy tym samym stabilizując notowania krzywych na dłuższym końcu.
Jednak wypowiedź szefa Fed nie uspokoiła rynków i w jej następstwie EUR/USD spadł w pobliże 1,1950, a rentowności obligacji 10-letnich wzrosły powyżej 1,55 proc. Powell stwierdził, że wciąż potrzeba sporo czasu, aby osiągnięte zostały cele pełnego zatrudnienia oraz powrotu inflacji do 2 proc. w średnim terminie.
W związku z tym Rezerwa Federalna prawdopodobnie będzie cierpliwa w swoich dalszych działaniach. W odniesieniu do ostatnich zmian na rynkach finansowych (w tym stopach procentowych) prezes Fed powiedział, że są one obserwowane, ale nie uznał ich za nadmierne czy niepożądane, które wymagałyby natychmiastowej reakcji.
Autor: Arkadiusz Trzciołek, PKO BP