Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Pałka
|

KNF poucza brokerów. Ale konfrontacji w obronie klientów unika jak ognia [FELIETON]

0
Podziel się:

Czy jeżeli coś tak kluczowego dla inwestora jak cena transakcji jest błędna, to instytucja finansowa jako profesjonalista na rynku może ją zmieniać i zrzucać odpowiedzialność na klienta?

KNF poucza brokerów. Ale konfrontacji w obronie klientów unika jak ognia [FELIETON]
(reynermedia / Flickr (CC BY 2.0))

Komisja Nadzoru Finansowego postanowiła w końcu zabrać się za cywilizowanie rynku walutowego forex. Z opublikowanych wytycznych wynika, że chce poprawić sytuację klientów. Ale za wszelką cenę unika konfrontacji z brokerami, by dogłębnie wyjaśnić, dlaczego gracze po czarnym czwartku wpadli w horrendalne długi. Mamy więc sytuację, w której urzędnicy na papierze krytykują postępowanie firm, ale od wyjaśnienia sprawy umywają ręce - pisze Łukasz Pałka, analityk money.pl.

"Niedopuszczalna jest praktyka, w której firma inwestycyjna zawiera w regulaminie świadczenia usług maklerskich postanowienie, w myśl którego klient wyraża generalną zgodę na korygowanie transakcji przez firmę inwestycyjną, zaś złożenie każdego zlecenia jest potwierdzeniem tej zgody" - pisze KNF w wytycznych dla szybko rozwijającego się w Polsce rynku forex. O co chodzi?

Załóżmy, że do sklepu z butami przychodzi klient. Kupuje parę za 200 zł, płaci i wychodzi. Po kilku godzinach dzwoni do niego właściciel sklepu i mówi, że hurtownik podniósł cenę, tłumacząc to niespotykanymi warunkami rynkowymi. W związku z tym buty w sklepie kosztowały nie 200, a 300 zł i w efekcie klient ma dopłacić jeszcze 100 zł. Inaczej mówiąc, ma u właściciela sklepu dług.

Niemożliwe? Ten uproszczony przykład pokazuje sytuację, która miała miejsce na rynku walutowym 15 stycznia 2015 roku. Gdy bank centralny Szwajcarii niespodziewanie odstąpił od obrony franka szwajcarskiego, kurs tej waluty wystrzelił. Cała sytuacja trwała bardzo krótko, ale w Polsce mogliśmy wtedy zobaczyć franka po 5,19 zł.

Na rynku forex wybuchła panika. Gdy kurz opadł, zdecydowana większość inwestorów liczyła straty. Byli i tacy - jak opisany w money.pl Adrian Szyngiera z Wrocławia - którzy w okresie paniki w ciągu kilku minut zarobili duże pieniądze.

Dla wszystkich jednak największa niespodzianka miała dopiero nadejść, zwłaszcza jeśli mieli rachunki foreksowe w duńskim Saxo Banku oraz polskiej firmie TMS Brokers. Te instytucje finansowe poinformowały klientów, iż zmieniły ceny zawartych wcześniej transakcji. Dlaczego? Bo rynek stracił płynność i ich zdaniem te poprzednie ceny były "błędne" i "nierynkowe".

Efekt? Na rachunkach klientów powstały debety, które ci mają teraz spłacić. Niektórzy są zadłużeni na miliony złotych. Tym, którzy dobrowolnie nie dogadali się z brokerami i nie zwrócili debetów, Saxo Bank i TMS Brokers wysłały wezwania do zapłaty i zakładają sprawy w sądach. Obie firmy argumentują, że na taki krok pozwalają zapisy w ich regulaminach.

Broker nie może korygować zawartych transakcji?

Branża foreksowa żyła tym tematem od dłuższego czasu. Komisja Nadzoru Finansowego w ostatni piątek opublikowała ponad 40-stronicowy dokument z wytycznymi, jak powinni zachowywać się brokerzy obecni na polskim rynku.

Co tam znajdziemy? Wiele wskazówek mówiących o tym, jak ma być prezentowana oferta. KNF wskazuje, że firmy powinny rzetelnie informować o ponadprzeciętnym ryzyku związanym z grą na foreksie. Co więcej, będą musiały pokazać, ilu klientów u nich wygrywa, a ilu przegrywa pieniądze. Nie ma wątpliwości, to bardzo istotne dane, które mają na celu większą ochronę klientów indywidualnych.

Moją uwagę zwrócił jednak jeden z zapisów wytycznych KNF. Przytoczmy go w całości: "Niedopuszczalna jest praktyka, w której firma inwestycyjna zawiera w regulaminie świadczenia usług maklerskich postanowienie, w myśl którego klient wyraża generalną zgodę na korygowanie transakcji przez firmę inwestycyjną, zaś złożenie każdego zlecenia jest potwierdzeniem tej zgody. Warunki korygowania transakcji powinny zawierać precyzyjne informacje dotyczące sytuacji, w których firma inwestycyjna ma prawo do korygowania cen, po których zawarte zostały transakcje, w taki sposób, aby klient mógł zweryfikować zasadność skorygowania transakcji (w wyniku powtórnego kwotowania jej ceny), określenie terminu i okoliczności, w których strona umowy, a zatem zarówno firma inwestycyjna, jak i klient, mogą skorzystać z prawa skorygowania transakcji”.

To dość jasne odniesienie do konfliktu, który powstał między brokerami a klientami po 15 stycznia 2015 r. Tym bardziej może zaskakiwać fakt, że KNF jako nadzorca, regulator i sternik w jednej osobie w praktyce nie zrobił nic, by rozwiązać spór.

Nadzór finansowy wciąż milczy

Klienci, z którymi w ostatnich miesiącach rozmawiałem, skarżą się, że nadzór finansowy nie pomógł im wyjaśnić debetów powstałych po czarnym czwartku. Nie chodzi nawet o to, że dostali odpowiedzi dla siebie niekorzystne. Chodzi o to, że nie dostali żadnej.

Gdy pytałem o to Macieja Kurzajewskiego, nadzorcę rynku forex w KNF, odpowiedział, że zna temat, ale KNF nie prowadziła w jego zakresie kontroli. Zasugerował jednocześnie, żeby klienci, którzy czują się poszkodowani, zawnioskowali o to, by Przewodniczący KNF skorzystał z możliwości, jakie daje mu prawo i włączył się do postępowań sądowych.

- Zgodnie z prawem, jeżeli wymaga tego interes uczestników rynku bądź w grę wchodzi bezpieczeństwo obrotu, przewodniczący KNF może włączyć się w proces sądowy i merytorycznie wesprzeć inwestorów. Uprawnienia służące dobru rynku przysługują zarówno w postępowaniu cywilnym, jak i karnym - tak Kurzajewski mówił w lutym w wywiadzie dla money.pl. I dodawał, że KNF "relatywnie często" z takiej możliwości korzysta.

Klienci swoje skargi i wnioski wysłali do KNF na początku marca klienci. I co? Cisza. Nie wiemy nawet, czy zdaniem Komisji wyjaśnienie tej sprawy leżałoby w interesie uczestników rynku. Gdy pytałem o tę sprawę pod koniec marca, w biurze prasowym KNF usłyszałem, że decyzja o przystąpieniu (bądź nie) do postępowań zapadnie... na początku kwietnia.

Tymczasem machina sądowa już działa. W warszawskim sądzie są sprawy założone klientom przez TMS Brokers, a Saxo Bank pozwał polskiego klienta o zapłacenie gigantycznego debetu przed sądem... w Kopenhadze. To opisywany w money.pl Jan K. Ten przekonuje, że jako konsument ma prawo do sądu w Polsce.

Steen Blaafalk, członek zarządu Saxo Bank, w oświadczeniu przesłanym money.pl pisze: "Procedura windykacji zaległych należności od klientów jest nadal w toku. Jak już informowaliśmy, dążymy do polubownego rozstrzygnięcia sporów z klientami. W tym celu jednak wszczęte zostały postępowania sądowe zarówno z powództwa Saxo Banku, jak i z powództwa klientów. Jako odpowiedzialny bank orzeczenie w tej sprawie pozostawiamy sądom, jesteśmy jednak przekonani, że podjęte przez nas działania są w pełni zgodne z warunkami świadczenia przez nas usług, jak również z dobrymi praktykami".

Rodzą się pytania o zaufanie do całego rynku

Wbrew pozorom w sprawie opisywanej przez money.pl wcale nie chodzi tylko o małą grupę klientów firm foreksowych, którzy mieli pecha, zawierali transakcje w niewłaściwym czasie i teraz prowadzą spór w sądach. Nie chodzi też o naiwnych klientów, którzy poszli do foreksowego kasyna i przegrali pieniądze na własne życzenie. Bo każdy ma do tego prawo. Problemem jest już jednak sytuacja, gdy pojawiają się jakiekolwiek, choćby najmniejsze, wątpliwości dotyczące tego, czy w tym kasynie panują zasady fair play.

Tym bardziej, że na foreksie o kursy walut i innych instrumentów finansowych zakłada się obecnie kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Rynek rozwija się bardzo szybko. Wielu klientów zaczyna grę bez dogłębnej wiedzy o mechanizmach rynku, nie mając świadomości, że w kilka sekund mogą stracić oszczędności życia.

Tymczasem takie sprawy, jak opisywana w money.pl, rodzą bardzo podstawowe pytania o zaufanie do całego rynku finansowego i obecnych na nim instytucji. Jeżeli coś tak kluczowego dla inwestora jak cena transakcji jest błędna, to czy instytucja finansowa jako profesjonalista na rynku ma prawo ją zmieniać i zrzucać odpowiedzialność na klienta? Co to w ogóle znaczy, że cena jest błędna, skoro gracz - widząc ją na platformie oferowanej przez profesjonalnego brokera - miał pełne prawo przypuszczać, że jest prawidłowa i na tej podstawie podejmował decyzje.

Z wytycznych KNF: "Firmy inwestycyjne to instytucje, które swoje relacje z klientem w szczególny sposób opierają na zaufaniu klienta do swojego profesjonalizmu i zobowiązania się do działania w jego najlepiej pojętym interesie. (...). Oznacza to, że firma inwestycyjna powinna dokładać najwyższej staranności, jakiej można wymagać od podmiotu zawodowo wykonującego działalność, a obowiązek działania w najlepiej pojętym interesie klienta jest immanentnym elementem treści każdej czynności maklerskiej”.

To wszystko prawda. Tym bardziej szkoda, że najważniejsza w kraju instytucja nadzoru nad rynkiem finansowym nie potrafi wystawić głowy poza wytyczne i nie potrafi (lub nie chce) zająć stanowiska w bardzo konkretnej sprawie. Byłoby to w interesie zarówno graczy, jak i samych brokerów.

forex
giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)