Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|
aktualizacja

Bób jeszcze nigdy nie był tak drogi. To dramat rolników i drenaż naszych kieszeni

163
Podziel się:

W ubiegłym roku symbolem dramatu w polskim rolnictwie była pietruszka, która z powodu suszy była równie droga, jak szparagi. W tym roku tak może być z bobem. Na giełdzie w Broniszach hurtownicy każą sobie płacić za wczesny bób nawet 40 zł za kilogram. Wszystko przez to, że na kryzys suszy nałożyły się problemy wywołane przez epidemią koronawirusa.

Wczesny bób to delikatne warzywo. Nikt nie chce być stratny
Wczesny bób to delikatne warzywo. Nikt nie chce być stratny (YouTube.com)

Pod koniec czerwca zaczną się zbiory bobu. Osoby, które nie chcą czekać, mogą już teraz kupić bób wczesny, który wysiewany jest na początku marca, a przy ciepłej pogodzie – nawet w lutym. Problem w tym, że taki produkt ciężko zdobyć. Sam przed napisaniem tego artykułu obszedłem kilka warzywniaków i w żadnym nie znalazłem bobu. Drugą przeszkodą jest cena.

- Wie pan, taki bób jest bardzo drogi. Kosztuje teraz nawet 22 za pół kilo. To delikatne warzywo, które trzeba szybko sprzedać, a nikt nie chce być stratny – tłumaczył mi właściciel małego sklepu na warszawskim Gocławiu.

Więcej szczęścia miała moja redakcyjna koleżanka Kasia, która znalazła mały woreczek bobu u siebie w sklepie osiedlowym. Cena? 25 zł za pół kilograma.

Zobacz także: Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

- Jak zapytałam po ile bób, to sprzedawczyni powiedziała 5 zł. Pomyślałam, że nie jest tak źle. Ale po chwili dodała, że to cena za 100 gr. Tyle samo trzeba zapłacić za fasolkę szparagową – opowiada Kasia.

Stoją za tym dwie przyczyny. A właściwie dwie plagi, które zbiegły się w tym samym czasie, czyli susza oraz brak rąk do pracy, wywołany zamrożeniem gospodarki z powodu epidemii koronawirusa.

"Trzeba było wstawać, jak do dzieci"

Od ponad 10 lat uprawą warzyw i owoców – w tym bobu – zajmuje się pani Teresa spod Łowicza. W rozmowie z money.pl przyznaje, że u niej w gospodarstwie przygotowanie do uprawy wczesnej odmiany warzywa zaczęły się już na przełomie jesieni i zimy.

- Przywieźliśmy ziemię, którą trzeba było włożyć do specjalnych doniczek. Tę ziemię dopełniliśmy torfem i potem czekaliśmy do lutego, aby włożyć ziarna bobu. Doniczki trafiały do ciepłego miejsca, w którym były nagrzewnice. A potem trzeba było czekać, aż bób wzejdzie. Wstawało się w nocy, jak do małych dzieci, sprawdzało czy bób ma dodatnią temperaturę, bo nie powinien zmarznąć – tłumaczy pani Teresa.

To uprawa wczesnego bobu. Z kolei bób, który trafia do sklepów i na bazary latem, jest sadzany bezpośrednio w polu. Nasza rozmówczyni przyznaje, że nie jest to zajęcie tanie. Koszt samych ziaren – jak twierdzi pani Teresa – to ok. 2 tys. zł. Potem zaczyna się mrówcza praca. Bób lubi bowiem dużo światła i wody. Tymczasem wody zaczyna brakować.

- Jak nie ma zakazu, to przeciągamy linię z wodą i nawadniamy bób metodą kropelkową. A jak jest sucho i gorąco to jest problem. Mówimy wtedy, że pole się gotuje. A bób robi się brązowy i nie nadaje się do sprzedaży – tłumaczy pani Teresa.

Fatalne perspektywy

Nasza rozmówczyni przyznaje, że w tym roku całą pracę przy zbiorze wczesnego bobu wykonała sama. Powodem były obostrzenia związane z epidemią. Niewykluczone, że tak samo będzie latem.

- Mam obawy przed zatrudnianiem kogokolwiek latem. Nie wiem, skąd przyjdą ci ludzie, a nie chciałabym wytworzyć jakiegoś ogniska zakaźnego u siebie. Tyle ile potrafimy, to zrobimy sami z pomocą rodziny i sąsiadów – opowiada pani Teresa.

Jak dodaje, coraz większym problemem są też oczekiwania finansowe pracowników sezonowych, przez które uprawa bobu staje się coraz mniej opłacalna. A to nie wszystkie koszty.

- To, co ja mogę zaoferować to 10-11 zł za godzinę. Tymczasem pracownicy nie chcą przyjść za mniej niż 15-16 zł za godzinę. A praca to nie jedyny koszt. Musimy też zapłacić za prąd, wodę, torebki, w które wkłada się bób i wejście na rynek. Po opłaceniu tych kosztów, zostaje nam 4 zł zysku ze sprzedanego kilograma bobu – wyjaśnia.

Pani Teresa nie jest jedynym hodowcą bobu, który boryka się z problemami. To, że dzieje się coś niedobrego, widać dokładnie na giełdzie w Broniszach. Obecnie bób pakowany na tackach 0,5 kg kosztuje tam 40 zł/kg.

- Wśród producentów i hurtowników panuje poczucie niepewności co do dalszych losów ich upraw. Jedno jest pewne, że obecna pogoda może opóźnić zbiory z upraw gruntowych, które przewidywane są dopiero na drugą połowę czerwca – komentuje dla money.pl Maciej Kmera, ekspert z Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego w Broniszach.

Eksperci, którzy obserwują ten rynek, mówią wprost – tegoroczne letnie zbiory są zagrożone. Ale pani Teresa boi się jeszcze o coś innego.

- Wiemy, że będzie wysokie bezrobocie, więc zastanawiam się, czy ludzie będą bób kupować. Bób jest dobry, ale nie jest to towar pierwszej potrzeby. Ludzie przeżyją bez bobu – puentuje.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wirtualna Polska rusza z akcją #NieLejWody. Wszystko, co musisz wiedzieć o skutkach suszy w Polsce znajdziesz na naszej grupie na Facebooku. Aktualne wydarzenia, najnowsze informacje, wymiana wiedzy, wskazówek jak można pomóc czy gdzie pomocy szukać. Kliknij, by dołączyć.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(163)
Ro
4 lata temu
Po pierwsze cena bobu nie zależy od rolnika. Właściwie z każdym warzywem tak jest. Handlarz kupuje od rolnika po 40-60% ceny, a później wystawia na giełdę, a gdy bobu jest bardzo mało to ceny są zawsze wysokie bo jest popyt, i handlarze na tym korzystają ale nie rolnik!!!. Wiem bo jeżdze i obserwuje rynek na broniszach i sam uprawiam bub.
Michał
4 lata temu
Właśnie kupiłem bób w osiedlowym sklepie. Torebka 0,5 KG kosztowała 13 zł. Może nie jest tanio, ale tak uwielbiam, że nie mogłem się powstrzymać. Jakby kosztował ponad 20zł to już bym sobie pewnie darował.
Adam
4 lata temu
Niech będzie nawet za 500pl za kilogram. Ludzie nie będą go kupować bo drogo. Sprzedawca go wyrzuci bo nie będzie komu sprzedać. A fabryki mrożonek i tak kupią go w cenie jaka im odpowiada, jak nie unas to za granicą. Polak głupi i pazerny. Zamiast sprzedać jak najszybciej i zarobić za niższą cenę, myśli że zarobi więcej sprzedając drożej. Tacy już jesteśmy, pazerni. Powinni go sprowadzać z zagranicy do sklepów i pokazać środkowy palec pazernemu polakowi.
huki
4 lata temu
Och jaki smutek może płacić 10-11 zł za godzinę pracy. Minimalna krajowa to 14,70. Rolniko-handlarze zawsze płaczą że mało zarabiają! Najlepiej dla nich by było żeby pracownicy za darmo byli a ziemniaki po 50 zł za kilogram sprzedawać.
Gosia
4 lata temu
ŚCIEMA. Bób wysłany w marcu ma w tej chwili ok. 10 cm, do zbiorów jeszcze co najmniej m-c, fasolka szparagowa siana również w marcu, dopiero kiełkuje. Mówimy o uprawie w gruncie.
...
Następna strona