W środę Senat przyjął ustawę budżetową bez poprawek. A to oznacza, że nie wróci ona do Sejmu - została przekazana prezydentowi. Andrzej Duda ma dwa wyjścia - może budżet podpisać, albo odesłać do Trybunału Konstytucyjnego. Nie może - co jest wyjątkiem - użyć weta.
Minister finansów: chcemy, by KE nie obejmowała Polski procedurą EDP
Z sygnałów płynących z Pałacu Prezydenckiego wywnioskować można, że prezydent podpisze ustawę budżetową. Ale to nie oznacza, że finanse publiczne nie będą na cenzurowanym. Już od grudnia wiadomo bowiem, że Polska może zostać objęta procedurą nadmiernego deficytu (EDP). Minister finansów Andrzej Domański przyznał to podczas środowej debaty w Senacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Polski rząd będzie kontynuował w najbliższych tygodniach rozmowy na rzecz tego, aby Polska nie została objęta tą procedurą - zapewnił.
Jedno to procedura, a drugie to rekomendacje, które będą tejże procedurze towarzyszyły. I tutaj bardzo ciężko pracujemy nad tym, aby zostały uwzględnione przy podejmowaniu decyzji czynniki wynikające z trwającej wojny oraz wysokich cen energii. One mają istotny wpływ na poziom deficytu w Polsce - mówił.
Polska może być objęta procedurą, bo dziura budżetowa urosła do wielkich rozmiarów. W 2024 roku dochody państwa zaplanowano na blisko 682,4 mld zł. Wydatki zaplanowano na poziomie 866,4 mld zł, a deficyt nie powinien przekroczyć 184 mld zł.
Czy rząd ucieknie przed procedurą EDP?
Dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, twierdzi, że raczej nie ma szans, by Polska uniknęła tej procedury. Powodem - jak w przypadku innych krajów - jest wspomniany już zbyt wysoki deficyt. Nie powinien przekraczać 3 proc. PKB, a jest znacząco większy.
- Na gruncie dzisiaj istniejących regulacji przepisów nie ma ucieczki przed procedurą nadmiernego deficytu. Za poprzedni rok deficyt sięga - w zależności od szacunków - od 5,6 do 6 proc. W przyszłym roku deficyt miałby wynieść 5,1 proc., ale już wiadomo, że ten wynik może być gorszy. Powodem jest przede wszystkim przesunięcie powszechnego wprowadzenia elektronicznych faktur, czyli KSeF. Są też inne zagrożenia, w związku z czym deficyt w przyszłym roku może sięgnąć 5,5 proc. To bardzo dużo, dużo więcej od dozwolonych 3 proc. - podkreśla nasz rozmówca.
Jego zdaniem nie pomoże nam - co sugerowali niektórzy - nawet złagodzone podejście do wydatków na wojsko.
- Polska może co prawda odliczać wydatki zbrojeniowe, ale to nam nie pomoże w tej sytuacji. Pominąć można bowiem inwestycje w sprzęt zbrojeniowy, a nie wydatki na emerytury czy uposażenia żołnierzy. Do tego muszą być to nowe wydatki. Tylko że nawet jeśli pozwoli nam to zmniejszyć zadłużenie o jeden punkt procentowy, w procedurę i tak wejdziemy - wylicza szef IFP.
Zastrzega przy tym, że wszystkiego jeszcze nie wiemy. - Może Komisja Europejska podejmie jakieś horyzontalne decyzje, może nasz resort finansów coś negocjuje. Tylko nie bardzo sobie wyobrażam co. Wątpię, by KE przedłużyła niestosowanie reguły - mówi ekonomista.
Co będzie oznaczać wprowadzenie procedury nadmiernego deficytu?
Procedura nadmiernego deficytu będzie - wszystko na to dziś wskazuje - ogłoszona w maju.
- To nie jest koniec świata. Zostanie nią objęta spora liczba krajów UE. Co to oznacza? To jest od dawna jasne. Wiadomo, że Polska, jak inne kraje, będzie musiała częściej raportować do Komisji. Ale nie tylko. Procedura oznacza, że otrzymamy rekomendacje obniżenia deficytu. Negocjowalne jest jedynie tempo tej redukcji. Czy 0,5 pkt PKB, czy szybciej? Od kiedy? Do kiedy? To będzie się rozstrzygać wiosną - tłumaczy Sławomir Dudek.
Jego zdaniem nie będzie to dla rządu zbyt komfortowe. Bo trzeba będzie ciąć wydatki.
Polska będzie musiała pokazać redukcję zadłużenia ex ante (z góry - przyp. red.). Rząd będzie miał dwa wyjścia: ograniczać wydatki, albo zwiększać dochody. Komisji nie można po prostu zapewnić, że jakiś cel zrealizujemy, albo że jakiś wskaźnik obniży lub podniesie się sam. Trzeba będzie wypełnić szczegółową tabelę. I wskazać: trwale obniżymy ten wydatek, tę stawkę podatkową zwiększymy, poszerzymy zakres podatników objętych określoną daniną. To są konkrety - mówi dr Dudek.
Kwota wolna od podatku będzie musiała poczekać?
Procedura EDP może utrudnić realizację jednej z kluczowych obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej - podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł.
Minister finansów Andrzej Domański zapewniał niedawno, że projekt "zostanie dowieziony".
Komisji Europejskiej nie da się jednocześnie obiecać obniżenia deficytu i np. wprowadzenia kwoty wolnej od podatku. Bo to działanie w drugim kierunku, zwiększające deficyt. I to znacznie - o ponad punkt procentowy - wskazuje tymczasem Sławomir Dudek.
- Jeżeli musielibyśmy zmniejszyć deficyt o 0,5 pkt proc., to żeby w tabelce wszystko się zgadzało, musimy pokazać KE inne działania. Takie, które kompensują realizację obietnicy wyborczej. Tak to działa. I to jest utrudnienie. Z Komisją Europejską nie będzie można grać w ciuciubabkę. Tu trzeba bardzo konkretnie - podkreśla.
"Tusk musi wypić piwo nawarzone przez poprzedników"
Zdaniem ekonomisty tempo wprowadzania zmian wymaganych przez Unię nie jest dziś pewne. - KE może w jakimś stopniu brać pod uwagę bezprecedensową sytuację, w jakiej znalazła się Polska. Bo prezentacja konkretnych planów i ustaw to jedno, ale ich realizacja z uwagi na postawę prezydenta Andrzeja Dudy to drugie. Nie wiemy po prostu, czy prezydent będzie w jakimkolwiek stopniu utrudniał rządowi realizację jego misji. Układanka i w tym kontekście robi się więc skomplikowana - ocenia dr Dudek.
Ekonomista przypomina, że budżet niemal w całości nie jest dziełem obecnego rządu czy ministra finansów.
- Trzeba pamiętać, że deficyt, ograniczenia, którym będzie podlegał rząd, to w większości "zasługa" poprzedniego gabinetu. Donald Tusk musi po prostu wypić piwo, które nawarzyli jego poprzednicy.
EDP będzie oznaczać większą dyscyplinę
Jak bardzo dotkliwa może być procedura nadmiernego deficytu? Już w listopadzie wyjaśniał to członek RPP Ludwik Kotecki. - Komisja może nałożyć procedurę nadmiernego deficytu i dać np. 4 lata, by dostosować się do deficytu w wysokości max. 3 proc. PKB. To wtedy nie jest bolesne, choć dyscyplinuje i zacieśnia politykę fiskalną, co jest bardzo ważne z punktu widzenia polityki monetarnej - stwierdził.
Do tej pory mieliśmy niespójną politykę gospodarczą: polityka pieniężna była zaciskana i antyinflacyjna, a polityka budżetowa luźna i proinflacyjna. Fakt nałożenia procedury nadmiernego deficytu spowoduje, że będzie dodatkowym czynnikiem dyscyplinującym finanse publiczne w kolejnych latach i będzie wpierać działanie polityki pieniężnej - dodał.
PiS zachwalał budżet
W kontekście możliwości objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu warto przypomnieć wypowiedzi szefa PiS. Jarosław Kaczyński krótko po wyborach zapewniał, że finanse publiczne są w świetnym stanie.
Dzięki naszej przemyślanej polityce finansowej budżet państwa jest w bardzo dobrej kondycji, są zabezpieczone środki na wszystkie programy społeczne i inwestycyjne - mówił szef PiS w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Odniósł się też do zarzutów ówczesnej opozycji, która ostrzegała, że "w budżecie przygotowanym przez Mateusz Morawieckiego jest gigantyczna dziura".
- Wszystkie te opowieści polityków opozycji, które coraz częściej pojawiają się w przestrzeni publicznej są jedną wielką bajką, która ma uzasadnić wycofanie się z obietnic wyborczych - mówił Kaczyński.
Komentował też zapowiedzi dotyczące cięcia niektórych wydatków. - Tam, gdzie pojawiają się politycy Platformy, na wszystko zaczyna brakować pieniędzy - twierdził.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl