Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Mateusz Ratajczak
|

Cierpliwość i głodówka. Tak w Polsce trzeba oszczędzać na mieszkania. A ceny się nie zmieniają

96
Podziel się:

Dekada oszczędzania dosłownie każdej zarobionej złotówki - tyle potrzeba, by Polak zarabiający średnią krajową mógł kupić mieszkanie bez kredytu. Jak wynika z danych, epidemia nie zbiła cen mieszkań. W stolicy na metr kwadratowy mieszkania trzeba pracować dwa miesiące.

Cierpliwość i głodówka. Tak w Polsce trzeba oszczędzać na mieszkania. A ceny się nie zmieniają
Ceny mieszkań stoją. I nie jest to dobra wiadomość (Pixabay)

Zarabiasz średnią krajową, czyli 5338 zł brutto? Co miesiąc twoja praca wyceniana jest na równowartość pół metra kwadratowego mieszkania w Warszawie. We Wrocławiu pensja średnia wystarczy na 0,6 metra kwadratowego. W Poznaniu z kolei na 0,8 metra kwadratowego.

By uzbierać na 50 metrów mieszkania w stolicy, potrzeba przynajmniej 100 miesięcy odkładania. I to pełnej pensji. Żadnych wydatków, żadnych zakupów, żadnych rachunków, żadnego jedzenia. Pełna finansowa głodówka, pełne oszczędzanie. W Krakowie takie odkładanie trwałoby 90 miesięcy, czyli ponad 7 lat. Różnica w czasie oszczędzania w kolejnych miastach wynika oczywiście z innych stawek za metr kwadratowy.

Ile metrów kwadratowych można kupić za jedną średnią pensję brutto?

Miasto:

Średnia cena metra kwadratowego:

Ile metrów kwadratowych można kupić za średnią pensję brutto?

Warszawa

10 517 zł

0,50 metra kwadratowego

Kraków

9704 zł

0,55 metra kwadratowego

Gdańsk

9539 zł

0,55 metra kwadratowego

Wrocław

9087 zł

0,58 metra kwadratowego

Poznań

7709 zł

0,69 metra kwadratowego

Oczywiście pensja brutto jest daleko od pensji na rękę, czyli stawki netto. Z 5338 zł na umowie o pracę w portfelu zostaje 3,8 tys. zł do wydania. Reszta trafia na składki. A przeliczając to na powierzchnię mieszkania, średnia pensja na rękę to już tylko 0,36 metra kwadratowego mieszkania w stolicy. Resztę zabrała skarbówka, ZUS i Narodowy Fundusz Zdrowia w ramach składek.

By samemu zaoszczędzić na M4 o powierzchni 50 metrów kwadratowych w stolicy, potrzeba 137 miesięcy odkładania. To ponad 11 lat mozolnego odkładania. W Łodzi to zadanie uda się po 86 miesiącach. To 7 lat.

Perspektywy? Nie są najlepsze. Jak wynika z danych serwisu RynekPierwotny.pl, przygotowanych dla money.pl, ceny mieszkań stanęły. Epidemia ani nie pomaga kupującym, ani nie przeszkadza. Jeżeli marzą o własnym lokalu, muszą przygotować się na spore wydatki.

- Z sześciu monitorowanych rynków, w pięciu przypadkach różnice w relacji miesiąc do miesiąca nie przekraczały ułamka procenta z największym odchyleniem w Warszawie na poziomie minus 0,65 proc. W Gdańsku, Krakowie i Poznaniu zmiany stawek nie osiągnęły nawet 0,5 proc, a w Łodzi dosłownie stanęły w miejscu. Mamy więc ciąg dalszy i utrwalenie wyraźnego rynkowego wyciszenia po okresie wysokiej zmienności - mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.

Z danych wynika, że we wrześniu metr kwadratowy mieszkania w stolicy kosztował 10 517 zł. W sierpniu lokale były tylko o kilkadziesiąt złotych droższe. Miesiąc temu trzeba było za każdy metr kwadratowy wyłożyć 10 586 zł, czyli 69 zł więcej.

Za 50-metrowe mieszkanie kupujący musi w tej chwili zapłacić 525 tys. zł. A warto pamiętać, że to mieszkanie bez komórki lokatorskiej i miejsca parkingowego. Za te zwykle trzeba jeszcze dopłacić. Za 100-metrowe mieszkanie trzeba wyłożyć już ponad 1 mln zł. Jak wynika z danych, średni metraż nowych mieszkań wynosi w Warszawie 61 metrów kwadratowych. Takie mieszkanie warte jest 644 tys. zł.

Drugie najdroższe miasto w Polsce to Kraków. Jak wynika z danych przygotowanych dla money.pl, metr mieszkania w stolicy Małopolski kosztował we wrześniu 9,7 tys. zł. I w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny urosły o kilkadziesiąt złotych.

Za 50-metrowy lokal w tym mieście trzeba zapłacić 485 tys. zł. Co ciekawe, deweloperzy w Krakowie stawiają na wyraźnie mniejsze mieszkania. Średni metraż to 53,9. Za taką nieruchomość trzeba zostawić 522 tys. zł.

Zobacz także: 100 zł za wniosek w programie "Czyste Powietrze". Rząd szuka sposobów na zachęcenie do udziału

Podium najdroższych miast w Polsce zamyka Gdańsk. Za metr kwadratowy nieruchomości na Pomorzu trzeba zapłacić 9,5 tys. zł. W tym wypadku za mieszkanie o powierzchni 50 metrów kwadratowych należy zapłacić 475 tys. zł. Deweloperzy nad morzem oferują mieszkania o średniej powierzchni 57 metrów kwadratowych.

W Gdańsku ostatni miesiąc przyniósł spadek cen. Nie jest on znaczny, gdyż wynosi zaledwie kilkadziesiąt złotych na metrze kwadratowym. Na całej inwestycji (o powierzchni 50 metrów kwadratowych) można zaoszczędzić 1,9 tys. zł.

Ponad 9 tys. zł trzeba zapłacić za metr kwadratowy we Wrocławiu. Co ciekawe, w tym wypadku średnią cenę wywindowała… jedna inwestycja. Jeszcze w sierpniu średnia cena w stolicy Dolnego Śląska wynosiła 8,6 tys. zł.

- Średnia cena za metr kwadratowy nowego lokum poszybowała z miesiąca na miesiąc niemal o 5 proc. Trudno tu jednak mówić o powrocie silnej hossy, a jedynie o kolejnym przypadku nowej inwestycji, wprowadzającej przejściowe statystyczne perturbacje - tłumaczy Jarosław Jędrzyński.

Jak wskazuje, chodzi o inwestycję Oxford24 "oferującą aż 440 tzw. mikroapartamentów, czyli typowych lokali inwestycyjnych pod wynajem, o powierzchni od 16 do 32 mkw. i stawkach za mkw. od 9104 do 10 807 zł". - Trudno się więc dziwić, że taki wolumen oferty ze średnią ceną grubo powyżej 10 tys. zł wywindował średnią wrocławską rynku pierwotnego o blisko 5 proc. - dodaje.

Wśród największych miast najtańsze mieszkania są w Poznaniu i Łodzi. W stolicy Wielkopolski średnia cena wynosi 7,7 tys. zł. Miesiąc temu było to 7,6 tys. zł.

Z kolei w Łodzi metr kwadratowy mieszkania wart jest 6,6 tys. zł. Miesiąc temu cena była niemal identyczna. Jak wynika z danych serwisu Rynek Pierwotny, cena w Łodzi urosła miesiąc do miesiąca o zaledwie 2 zł. 50-metrowe mieszkanie jest droższe o 100 zł.

Co ciekawe, zdaniem ekspertów Rynku Pierwotnego w kolejnych miesiącach nie powinniśmy obserwować podwyżek cen. Zamiast tego mogą pojawiać się dobre oferty od deweloperów, którzy będą chcieli szybciej sprzedać mieszkania.

Jędrzyński ocenia, że stabilizacja cen mieszkań na rynku pierwotnym to sygnał wyczerpywania się hossy z ostatnich lat. Spodziewa się "fazy korekty cen". Jej skala i czas trwania - jak mówi - będzie zależała od kondycji gospodarki, w tym sytuacji na rynku pracy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(96)
7TP
3 lata temu
Polska to noe tylko Warszawa, Kraków, czy Wrocław. Mieszkam w ośmiotysięcznym mieście, kilka miesięcy temu kupiłem mieszkanie - 65 metrów, 3 pokoje w cenie 169 000. Bywa drożej, bywa taniej. Polska to również wsie i małe miasteczka jak moje, gdzie w głebokim poważaniu mamy tych złodziei od cen.
Jola
4 lata temu
Przez kilka lat z mężem odkładaliśmy na własne mieszkanie rezygnowaliśmy nawet z wakacji, żeby jak najwięcej mieć wkładu własnego. Tak czy siak nie obyło się bez pożyczki... No ale nie ma tego złego przynajmniej na początku tego roku mogliśmy już się wprowadzić do własnego mieszkania od wwwconstruction na Wawrze. Wiem, że lokalizacja nie powala, bo jest spory kawałek do centrum. Ale braliśmy to na które było nas stać. Mieszka nam się dobrze, jest cisza i spokój a tego było nam trzeba.
dev
4 lata temu
Wystarczy żeby teraz nie kupować, jeszcze wstrzymać się z pół roku i ceny będą musiały spaść ;)
marek
4 lata temu
i to średnia krajowa której nikt nie zarabia
netto_brutto_...
4 lata temu
Dlaczego przeliczacie kwotę brutto na metry kwadratowe mieszkania? Powinna być uwzględniona kwota netto, więc w Warszawie za jedną wypłatę można kupić 0,36m2 a nie 0,5m2... Artykuł napisany chyba przez dziecko z podstawówki, który nie odróżnia netto od brutto...
...
Następna strona