Czech wybrał się do Polski na zakupy. Gorzkie słowa
Czterogodzinna podróż z Czech do Polski zakończyła się gorzkim porównaniem cen owoców. Różnice cenowe między krajami są uderzające - polskie truskawki można kupić nawet o połowę taniej niż w czeskich sklepach. Czesi nadal regularnie przyjeżdżają na zakupy do Polski, gdzie oszczędzają na niemal wszystkim, od żywności po papierosy.
W Czechach, podobnie jak w Polsce, trwa właśnie sezon truskawkowy. Czerwone owoce można znaleźć niemal na każdym kroku, jednak ceny znacząco się różnią w zależności od miejsca zakupu. W supermarketach, na targach czy przy przydrożnych stoiskach konsumenci muszą liczyć się z różnymi kwotami, a w Pradze alternatywą są również punkty sprzedaży przy stacjach metra.
Samozbiory kontra zakupy w sklepach
Najtańszą opcją w Czechach są samozbiory, gdzie kilogram truskawek można kupić nawet za 80 koron (około 14 złotych). Taką cenę zaobserwowano na przykład w Kouřimiu niedaleko Kolína. W czeskich supermarketach ceny są znacznie wyższe - sieć Albert oferuje kilogram za 137 koron, a Tesco dla posiadaczy karty Clubcard za równe 200 koron. Zdarzają się jednak miejsca, gdzie ceny sięgają nawet 350 koron za kilogram, jak zaobserwowano w Delmarcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprzedaje biżuterie za miliony. Ujawnia marże
Na farmie we Vraňanach, popularnej wśród amatorów samozbioru, kilogram truskawek kosztuje 199 koron, a w przypadku samodzielnego zbierania - 89 koron. Jeśli klient zbierze mniej niż trzy kilogramy, za jeden zapłaci równe 100 koron. Czeskie grupy w mediach społecznościowych poświęcone zakupom w Polsce są pełne pytań o tamtejsze ceny truskawek, które według użytkowników nie przekraczają 100 koron (około 17 złotych) za kilogram.
"Opłaca się to, robimy dżemy i mrożę truskawki. W Polsce są w cenie, za którą u nas nie dostaniemy ich nawet przy samozbiórze" - powiedziała redakcji kobieta mieszkająca niedaleko polskiej granicy, która regularnie jeździ na zakupy do Kudowy-Zdroju. Potwierdziła ona, że truskawki cieszą się obecnie ogromnym zainteresowaniem.
Polskie ceny owoców zaskakują Czechów
Dziennikarze czeskiego portalu PrahaIN.cz w miniony weekend wybrali się do Wrocławia. Podróż samochodem do miasta w południowo-zachodniej Polsce zajęła im niecałe cztery godziny. Po przyjeździe udali się na rynek, gdzie odbywał się duży targ oferujący niezliczone rodzaje owoców i warzyw po znacznie niższych cenach niż w Czechach.
Kilogram polskich truskawek kosztował w przeliczeniu 127 koron, pomidory - 75 koron, ceny czereśni wynosiły 226 koron, a miseczka borówek - 43 korony. Zainteresowanie targami wśród mieszkańców było duże, choć ze względu na odległość od czeskiej granicy większość kupujących stanowili Polacy.
"Przyjechaliśmy tu na weekend, oczywiście zrobimy zakupy, skoro już tu jesteśmy, ale nie były one głównym celem" - powiedziała pani Alena, która przyjechała z rodziną z Pragi. Ona również kupiła dwa kosze truskawek. "Dostaliśmy do spróbowania, są słodkie jak te czeskie, ale za połowę ceny, jaką płacimy u nas" - dodała.
Sytuacja we Wrocławiu różniła się znacząco od tej w Kudowie-Zdroju, gdzie zakupy robili wyłącznie Czesi. Gdy dziennikarze powiedzieli sprzedawczyni przy straganie, że truskawki są wyśmienite i tanie, kobieta nie rozumiała, co chcieli jej przekazać. Wzruszała ramionami, twierdząc, że to standardowa cena.
Na zakończenie warto wspomnieć o cenie czereśni. Kilogram kosztował 226 koron. Dla porównania, około tygodnia wcześniej w praskiej hali targowej Holešovice ten sam owoc kosztował 590 koron.