Czy centra handlowe wymrą? Coraz więcej marek wychodzi z galerii. Teraz mają okazję

Lockdowny spowodowały przyspieszony exodus wielu marek z centrów handlowych. Teraz to zjawisko może się nasilić. Powód? Weszły w życie przepisy korzystne dla najemców. Dzięki nim będą mogli skracać dotychczasowe umowy. I to na cito.

Dla wielu marek w galeriach handlowych pandemia oznaczała trzęsienie ziemi.Dla wielu marek w galeriach handlowych pandemia oznaczała trzęsienie ziemi
Źródło zdjęć: © East News | Piotr Kamionka, REPORTER
Agnieszka Zielińska

Dla wielu najemców obecnych w galeriach handlowych pandemia oznaczała prawdziwe trzęsienie ziemi. Część z ich musiała szybko zmienić swoją strategię, koncentrując się na kanale online. W efekcie wiele firm zamknęło część swoich sklepów w galeriach handlowych.

Na taki krok zdecydowała się m.in. sieć LPP, która zarządza m.in. markami Reserved, Cropp, House, Mohito i Sinsay. Podobną decyzję podjęła także m.in. marka odzieżowa Monnari, która na początku roku zdecydowała o odstąpieniu od 24 umów najmu w niektórych galeriach handlowych.

Z kolei w lipcu sieć sklepów IKEA poinformowała o tym, że zamyka swój sklep w warszawskim centrum handlowym Blue City. Placówka działała tylko trzy lata.

A to nie wszystko. W ostatnich miesiącach całkowicie z galerii zniknęły m.in. czeska Sportisimo i niemiecki Salamander, a także francuskie marki modowe - Camaieu i Promod.

Artur Kazienko, prezes i właściciel marki Kazar, mówi wprost, że nie inwestuje w galerie handlowe.

- Nowych otwarć nie ma, bo rynek jest już nasycony, a galerie przestają być atrakcyjne. W najbliższych latach to już będzie tylko kosmetyka. W ramach dostępności mniejsze sklepy będziemy zmieniać na większe w istniejących lokalizacjach. Sukcesywnie najstarsze sklepy w najlepszych lokalizacjach zostaną poddane liftingowi itp. Wszystkie siły i środki kierujemy w stronę sprzedaży internetowej - tłumaczy.

Orange_Razem dla Planety

Wejście w życie nowelizacji ustawy covidowej 23 lipca może nasilić ten trend. Przypomnijmy, że w trakcie kolejnych lockodownów najemcy w zamian za zwolnienie z czynszów musieli przedłużać umowy o kolejne pół roku. Teraz będą mogli je anulować. Mają na to dwa tygodnie od wejścia w życie nowych przepisów.

- Najemcy masowo decydują się na ten krok. Powodem jest fakt, że umowy zostały zawarte na warunkach, które dzisiaj są nierynkowe - mówi Tomasz Henclewski, adwokat i partner kancelarii Henclewski & Wyjatek.

Powód? Ceny czynszu ustalano, gdy rynek rósł: masowo kupowaliśmy, chodziliśmy do galerii handlowych, odwiedzaliśmy kina i knajpy. Dziś ruch jest dużo mniejszy. Pandemia sprawiła, że zaczęliśmy częściej kupować przez internet. A wolny czas spędzać pod miastem, a nie na zakupach.

Zdaniem Henclewskiego, większość najemców liczy na to, że w wyniku wypowiedzenia umowy okres najmu się skróci lub w ogóle wyjdą z galerii. Inni mają z kolei nadzieję, że wrócą do negocjacji i podpiszą nową umowę na korzystniejszych warunkach.

- Mamy więc sytuację w stylu "sprawdzam". Niebawem okaże się, jak duża to będzie skala. Galerie będą starały się na pewno znaleźć różnego rodzaju uchylenia i błędy w umowach, zwłaszcza w aneksach. Dlatego trzeba każdorazowo sprawdzić, co zawiera aneks. Może się np. okazać, że jeżeli zawiera rabaty, to wynajmujący może zdecydować, że je cofa, tłumacząc to faktem, że znalazły się w aneksie dlatego, że została przedłużona umowa - adwokat.

Boją się kolejnych lockdownów

Zofia Morbiato, dyrektor generalna Związku Przedsiębiorców Prywatnych Handlu i Usług uważa, że zmiana strategii niektórych firm i ich decyzje o zamykaniu sklepów w centrach handlowych są raczej efektem nowych nawyków wśród kupujących.

- Niektóre firmy z tego sektora są dzisiaj beneficjentem tej sytuacji, inne wręcz przeciwnie. Cały czas istnieje jednak duża grupa osób, która woli dokonywać zakupów w sklepie. Dlatego to zwyczaje konsumentów głównie przesądzą o tym, kto wyjdzie obronną ręką z obecnej sytuacji, a kto będzie miał kłopoty. Oczywiście coraz więcej firm stara się dzisiaj uniezależniać od sytuacji i w związku z tym rozwija swoją sprzedaż w internecie - dodaje.

Najemcy zmieniając lokalizacje swoich sklepów, coraz częściej decydują się na otworzenie ich w miastach, na handlowych ulicach. - Jedna z dużych, znanych sieci, która ma ponad 30 sklepów, zdecydowała się nie wchodzić do galerii handlowych, w celu uniknięcia skutków kolejnych lockdownów - mówi Agnieszka Sudomirska-Glicner, właścicielka Glicner Property Consulting, odpowiedzialna m.in. za rozwój sieci Konsimo.

Jej zdaniem właściciele lokali ulicznych i wolnostojących dostrzegli już te zmiany i zaczęli się cenić. - Posiadając małe obiekty, a nie wielkie galerie, które mogą być niebawem znowu zamknięte - mają kartę przetargową w dłoni. Za chwilę może okazać się więc, że COVID-19 "dopomógł” w rewitalizacji niektórych ulic handlowych - dodaje.

Według niej to nie oznacza, że galerie całkiem opustoszeją. Na pewno zwiększą się jednak wakaty, a poziom wynajmu, zwłaszcza pod handel i usługi, spadnie.

Jej zdaniem, sytuacja w galeriach handlowych może także pogorszyć się w momencie, gdy najemcy wyczerpią pomoc przyznaną w ramach tarczy antykryzysowej. Wówczas mogą pojawić się upadłości.

- Dla właścicieli galerii handlowych to nie będzie komfortowa sytuacja, bo firmy znajdujące się np. w sanacji nie muszą płacić pełnego czynszu, co może wpłynąć na funkcjonowanie galerii - dodaje.

Co sądzą o tym przedstawiciele właścicieli centrów handlowych? - Branża centrów jest jedyną gałęzią gospodarki, w której działalność rząd zaingerował odgórnymi regulacjami. Decyzje zostały podjęte bez merytorycznego uzasadnienia i rzeczywistej sytuacji sektora. Nie przyznano także symetrycznej rekompensaty właścicielom i zarządcom centrów handlowych - komentuje Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych.

Przypomina zarazem, że ponieważ właściciele centrów handlowych nie mogli dojść do porozumienia z rządem, PRCH w imieniu branży wykorzystało funkcję sygnalisty i wysłało do Komisji Europejskiej informację o rynku, przedstawiając swoją opinię.

- Do tej pory ustawowe regulacje czynszów kosztowały wynajmujących ponad 4 mld złotych utraconych przychodów. Nowe regulacje będą dwa razy droższe - podsumowuje Krzysztof Poznański.

Źródło artykułu: money.pl
Wybrane dla Ciebie
Trzęsienie ziemi w NBP. Buntownicy stracili departamenty
Trzęsienie ziemi w NBP. Buntownicy stracili departamenty
Skandal z Shein zmobilizował "ósemkę". List do KE podpisała również Polska
Skandal z Shein zmobilizował "ósemkę". List do KE podpisała również Polska
Zwrot w polityce USA. Pokazali strategię. Jest reakcja Unii
Zwrot w polityce USA. Pokazali strategię. Jest reakcja Unii
Demograficzne tsunami uderzy w NFZ. Znamy liczby
Demograficzne tsunami uderzy w NFZ. Znamy liczby
Przejęcie Warner Bros. Ekspert: to może mieć skutki dla rynku w Polsce
Przejęcie Warner Bros. Ekspert: to może mieć skutki dla rynku w Polsce
Rząd robi drugie podejście do kryptowalut. Wraca do projektu
Rząd robi drugie podejście do kryptowalut. Wraca do projektu
Nowe prawo podbije ceny mieszkań. Deweloperzy prognozują
Nowe prawo podbije ceny mieszkań. Deweloperzy prognozują
Kolejny amerykański gigant na celowniku UE. Rusza postępowanie antymonopolowe
Kolejny amerykański gigant na celowniku UE. Rusza postępowanie antymonopolowe
Ropa zalewa rynki. Najmocniejsze spadki cen od trzech tygodni
Ropa zalewa rynki. Najmocniejsze spadki cen od trzech tygodni
"MEN generuje chaos". Nauczyciele proszą prezydenta o weto
"MEN generuje chaos". Nauczyciele proszą prezydenta o weto
Bunt w NBP. Jest stanowisko Rady Polityki Pieniężnej
Bunt w NBP. Jest stanowisko Rady Polityki Pieniężnej
Ile zarabiają na nas linie lotnicze? IATA: mniej niż Apple, sprzedając etui do iPhone'a
Ile zarabiają na nas linie lotnicze? IATA: mniej niż Apple, sprzedając etui do iPhone'a