Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|
aktualizacja

Doradzał PO, dostał nominację od rządu Tuska. "Doradzanie nie wikła politycznie"

592
Podziel się:

- Doradzanie nie oznacza upolitycznienia - tak prof. Andrzej Rzońca, który otrzymał nominację do RN nadzorczej PGE odpowiada na pytanie money.pl o zapowiadane przez rząd odpolitycznienie spółek. Wcześniej doradzał PO. - Dobierani są najlepsi fachowcy - ocenił z kolei prof. Paweł Wojciechowski.

Doradzał PO, dostał nominację od rządu Tuska. "Doradzanie nie wikła politycznie"
Donald Tusk zapowiadał odpolitycznienie państwowych spółek (PAP, PAP/Leszek Szymański)

Karuzela kadrowa w spółkach Skarbu Państwa już się rozpoczęła. Na pierwszy ogień poszły rady nadzorcze. Te wymienione zostały już m.in. w spółkach EneaPGE. W drugiej z nich stanowisko straciła między innymi Janina Goss, przyjaciółka Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS.

Premier Donald Tusk wielokrotnie zapowiadał, że odpolityczni spółki Skarbu Państwa. Deklaracje tego typu składał zarówno w swoim exposé, jak i później.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Milioner radzi w co dziś opłaca się inwestować - Marian Owerko - Biznes Klasa #15

- Nie mam wątpliwości, że państwo powinno mieć współkontrolę, być obecne w spółkach o strategicznym znaczeniu (...). Chciałbym, by państwo było obecne tam, gdzie ma to strategiczne znaczenie dla Polski, państwa i bezpieczeństwa - zaznaczył premier Donald Tusk w połowie stycznia w wywiadzie dla trzech stacji: Polsat News, TVN24 i TVP Info. - Jest oczywiste, że właściciel, szczególnie tam, gdzie państwo jest właścicielem dominującym lub kluczowym, gdzie dotyczy to np. bezpieczeństwa energetycznego państwa, nie będę udawał, że nie będziemy mieli oczekiwań i rekomendacji. To oczywiste. Ale i tak będzie każdy musiał przejść procedurę konkursową - dodał.

Niektóre media poddają to w wątpliwość i wskazują na relacje części osób powołanych do SPP z obozem władzy. "W radzie nadzorczej Enei znaleźli się też dyrektor finansowy stołecznej Szybkiej Kolei Miejskiej Monika Starecka oraz kandydat Polski 2050 Szymona Hołowni w październikowych wyborach do Sejmu Michał Gniatowski" - pisze Radio Maryja.

Stanowisko otrzymał także prof. Andrzej Rzońca. To ekonomista kojarzony z Platformą Obywatelską. Przez kilka lat - od 2017 roku - był jej doradcą ekonomicznym. To z ramienia PO w 2010 roku został powołany do RPP. Był jedną z osób odpowiedzialnych za program ekonomiczny Platformy w wyborach w roku 2019.

Prof. Rzońca współpracował też z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Ale ta współpraca została przerwana. "Jego decyzja o podjęciu współpracy z partią polityczną nie pozwala na kontynuację naszych wspólnych działań, gdyż byłoby to niezgodne ze statutem FOR. Zakłada, że eksperci FOR nie mogą być pracownikami jakichkolwiek partii politycznych" - oświadczyła organizacja w oświadczeniu.

Doradzał PO, jest w PGE. "Doradzanie nie wikła"

Czy zasiadanie w Radzie Nadzorczej PGE jest zatem przejawem upolitycznienia, którego miało - zgodne z deklaracjami koalicji - nie być??

Zupełnie nie zgadzam się z taką oceną. Doradzanie nie oznacza upolitycznienia, tylko dzielenie się swoją najlepszą wiedzą. Skądinąd, utrzymywanie, że doradzanie wikła politycznie, jest potencjalnie szkodliwe dla jakości polityki, bo grozi odcinaniem polityków od ekspertów - stwierdził prof. Rzońca w rozmowie z money.pl.

- Powody, dla których ktoś trafia w określone miejsce, najlepiej oceniać po jego kompetencjach i doświadczeniu - dodał.

- Ja jestem profesorem SGH, kierownikiem katedry, mam dwa najbardziej prestiżowe polskie wyróżnienia w ekonomii (nagrodę im. Leopolda Kronenberga Fundacji Citibanku oraz im. Fryderyka Skarbka Polskiej Akademii Nauk), tytuł MBA z University of Minnesota - uzyskany z najwyższą oceną, doświadczenie z sektora prywatnego, sektora publicznego (bank centralny, Ministerstwo Finansów), międzynarodowych instytucji finansowych (Bank Światowy, Europejski Bank Centralny) i organizacji pozarządowych (Forum Obywatelskiego Rozwoju, CASE) - dodał.

Od lat pełnię funkcje członka rad nadzorczych w prywatnych przedsiębiorstw przemysłowych i finansowych, i nikt nie zarzucił mi tam, że jestem upolityczniony - podsumował prof. Andrzej Rzońca.

"To nie są nominacje wprost z ławki partyjnej"

Czy powierzanie funkcji w SPP osobom, które współpracowały wcześniej z partią, można uznać za upolitycznienie? Do tej kwestii odniósł się w rozmowie z money.pl prof. Paweł Wojciechowski. Wśród wielu funkcji, które pełnił w przeszłości, warto wspomnieć o dwóch. W 2006 roku przez krótki okres był ministrem finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Nominację przyjął z rąk ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Był doradcą ekonomicznym Szymona Hołowni. Dziś jest m.in. dyrektorem w londyńskiej firmie doradczej Whiteshield Partners.

- Jeśli pyta mnie pan o to, czy dostrzegam różnicę pomiędzy poprzednimi i obecnymi nominacjami do spółek Skarbu Państwa, to odpowiem, że dostrzegam radykalną zmianę i to w dwóch aspektach. W zakresie procesu i selekcji kandydatów - stwierdził.

Dotychczas proces obsady był upolityczniony, o czym świadczy liczba polityków, którzy nominacje do spółek Skarbu Państwa otrzymywali wprost z ławy partyjnej. Jak w przypadku najsłynniejszego w Polsce wójta. W zasadzie bez żadnych kompetencji do zarządzania największą polską spółką. W procesie tym zawsze najważniejsza była partyjna legitymacja, co utrwalało patologię w obsadzaniu spółek partyjnymi nominatami - stwierdził.

- W przeszłości mieliśmy też liczne przykłady przeskakiwania z posad rządowych do SPP. Proszę sobie przypomnieć, ile tego typu nominacji było np. w państwowych bankach. Bez żenady, nikt nie zaprzątał sobie głowy żadnym okresem, nawet kliku miesięcznej karencji - dodał.

Proces był nieprzejrzysty, wadliwy, musiało dochodzić do złej selekcji. A marne kadry na stanowiskach muszą oznaczać niską jakość zarządzania, co widać było w wynikach samych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, a zwłaszcza w niskim poziomie inwestycji prywatnych w relacji do PKB, oraz wielu nieudanych lub niezrealizowanych inwestycjach flagowych, choćby takich jak budowa polskiego promu czy fabryki samochodów elektrycznych - ocenił prof. Wojciechowski.

"Rząd poszukuje fachowców"

Zdaniem ekonomisty po objęciu władzy przez obecną koalicję sytuacja się zmieniła. - Znacząco poprawił się proces wyłaniania kandydatów. Widać, że stosowane są inne kryteria oceny w doborze członków rad nadzorczych. W mojej ocenie powołanie zarówno prof. Rzońcy, jak i prof. Popiołka (trafił do RN Orlenu - red.) świadczy o tym, że MAP aktywnie poszukuje kandydatów wśród wybitnych ekonomistów i prawników - dodaje ekspert.

Po pierwszych rozdaniach widać, że dobierani są najlepsi fachowcy z zachowaniem niezbędnej różnorodności w kompetencjach i doświadczeniu - dodaje.

Współpraca z politykami nie dyskredytuje

W ocenie rozmówcy money.pl fakt, ze wielu najwybitniejszych profesorów współpracowało w przeszłości z różnymi środowiskami politycznymi w zakresie formułowania polityk publicznych, nie powinien być jednak czynnikiem dyskryminującym, a wręcz przeciwnie.

- Zrozumienie kodeksu handlowego i finansów, powinno być uzupełniane zrozumieniem otoczenia regulacyjnego, które są istotą polityki publicznej. Ludzie, którzy łączą te kompetencje, nabyte również we współpracy z politykami, mają ogromną wartość dodaną dla budowania strategii spółek - twierdzi prof. Wojciechowski.

Nie można ekonomistom, prawnikom i innym specjalistom czynić zarzutu z tego, że współpracowali z jakimś środowiskiem w charakterze ekspertów, bo przecież czymś innym jest tworzenie polityki publicznej, która powinna być oparta na dowodach, a czym innym jest polityka partyjna - dodaje.

- Sam angażowałem się aktywnie w prace eksperckie wszystkich opcji politycznych, w wypracowaniu strategii czy planów konkretnych reform. Prace te opierały się również na tych samych umiejętnościach, np. analizie regulacji czy ocenie ryzyka, które są potrzebne w pracy w organach spółek. Wybitni eksperci, gdy pomagają w tworzeniu polityki publicznej, to wręcz unikają polityki partyjnej - dodał.

Mamy więc zmianę jakościową, kiedy w ostatnich latach mieliśmy do czynienia z odrodzeniem zjawiska partyjnej nomenklatury zarówno w spółkach, jak i w urzędach. Przykładem tego zjawiska stał się ostatnio Narodowy Bank Polski, który ze względu na długą kadencję prezesa NBP stał się przechowalnia dla kilkudziesięciu osób blisko związanych z obozem politycznym PiS - podsumował ekonimista.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(592)
borysmaupiątk...
3 miesiące temu
ktoś w tuskokity uwierzył?
polak
3 miesiące temu
to jest bełkot -członek rady nadzorczej jak sama nazwa mówi nadzoruje . odpolitycznienie to bajka dla "elyty" i dla ludu
ROBOTNIK
3 miesiące temu
Przez Tuska I PO nie chodzę do kościoła, zostałem na zawsze ateista, No bo po co jak Niemcy okradli całą Europe I mają najwięcej pieniędzy i firmy aut wszystkie marki firmy fabryki do tego wpłacili 40 miliardów euro do Unii Europejskiej rok temu a budżet uni przyznał im 176 miliardów euro..To samo Żydzi ukrzyzowali Boga a są najbogatsi na świecie, cały Hollywood 3 właścicieli,Rockefeller Rotschild najbogatsi zydzi..co mi biblia aby płacić jeszcze jako robotnik na nich i Niemców??
kesut
3 miesiące temu
Znowu fachowcy z PO? Kryj się. Kto może niech zejdzie do bunkra. To są te "transparentne konkursy" jakby ktoś się pytał.
Aaa
3 miesiące temu
Uwierzyli,a tu chodziło o koryto
...
Następna strona