Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Michał Krawiel
Michał Krawiel
|
aktualizacja

Gazowe imadło Putina. Kryzys może rozlać się na całą Unię Europejską

Podziel się:

Putin chwycił Zachód za miękkie gazowe podbrzusze. Gazprom, zmniejszając przesył gazu do Niemiec, wywołał efekt energetycznego domina. Kryzys gazowy może rozlać się na całą Unię Europejską. Zdaniem ekspertów perspektywa gazu "na kartki" nie jest niemożliwa. A sprawa jest o tyle poważna, że niemiecki minister gospodarki wywodzący się z Zielonych przeprasza się z węglem kamiennym.

Gazowe imadło Putina. Kryzys może rozlać się na całą Unię Europejską
Kryzys gazowy może rozlać się na całą Unię Europejską Fot. Karol Serewis/SOPA Images (GETTY, Contributor)

Po tym, jak Gazprom zmniejszył przesył gazu przez gazociąg Nord Stream 1, zachodni politycy przygotowują się na problemy, jakie europejskim gospodarkom i zwykłym Europejczykom może zgotować jesienią i zimą Władimir Putin. To wtedy wzrośnie zapotrzebowanie na paliwa gazowe.

"Rozpaczliwe działania" Zachodu. Niemcy wracają do węgla

Politycy rządzącej Polską koalicji zapewniają, że nasz kraj jest gotowy na życie "po rosyjskim gazie". Przypomnijmy, że polskie magazyny gazu są wypełnione obecnie w 95 proc., co według ekspertów wystarczyłoby na 2-4 miesięcy funkcjonowania w przypadku problemów z dostawami ze źródeł spoza Rosji. Rosjanie faktycznie w kwietniu odłączyli nasze państwo od swoich dostaw. Według ekspertów Polskiego Instytutu Ekonomicznego, Polska jest jednym z najlepiej przygotowanych krajów UE na braki dostaw z Rosji.

O ile jednak w Polsce nie ma paniki związanej z brakami gazu, to zachodni politycy biją na alarm i szukają sposobu na ograniczenie szkód wywołanych "wojną gazową" z Rosją. Nastroje za Odrą i w innych krajach UE są znacznie gorsze niż te nad Wisłą.

Rząd Włoch rozważa możliwość ogłoszenia stanu alarmowego w związku ze zmniejszeniem dostaw rosyjskiego gazu, a Niemcy już zupełnie otwarcie mówią, że chcą więcej energii pozyskiwać ze spalania węgla. Niemiecki minister gospodarki Robert Habeck zapowiedział, że zużycie gazu w sektorze elektroenergetycznym i przemyśle powinno już teraz zostać zmniejszone, a zbiorniki magazynowe napełniane. Robi się poważnie.

Niemcy planują w większym stopniu polegać na elektrowniach węglowych, co – według niemieckich mediów – jest "gorzką pigułką" dla wywodzącego się z Zielonych Habecka.

Austria też wykonuje nerwowe ruchy. Tamtejszy rząd w odpowiedzi na zmniejszenie dostaw gazu zapowiedział możliwą reaktywację elektrowni węglowej. Chodzi konkretnie o elektrociepłownię w Mellach na południu kraju, która była ostatnią aktywną elektrownią węglową w Austrii – pracowała do wiosny 2020 roku. Obiekt ma zostać przygotowany do ponownego uruchomienia "w sytuacji awaryjnej", gdy nie będzie wystarczającej ilości gazu.

Jest to kryzys, który dotyka kraje strukturalnie uzależnione od rosyjskiego gazu. Państwa te nie inwestowały w dywersyfikację i opierały swoją politykę energetyczną na dostawach i pogłębianiu relacji z Rosją. Teraz mają miejsce rozpaczliwe działania, żeby uchronić się przed negatywnymi konsekwencjami w sezonie grzewczym – mówi money.pl ekspert energetyczny i publicysta Jakub Wiech.

Holandia z kolei już częściowo wróciła do węgla. W poniedziałek ogłosiła, że holenderskie elektrownie węglowe będą mogły "działać na pełnych obrotach" do 2024 r., wbrew wcześniejszemu zmniejszeniu ich mocy do 35 proc.

Strategia Kremla jest prosta

W ciągu dwóch dekad Kreml uzależnił Europę od taniego gazu, a teraz wykorzystuje brak alternatywy, manipulując przesyłem. Tak naprawdę dzieje się to już od roku.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czy Polsce wystarczy gazu? "Czas się niesłychanie szybko kurczy"

Rosja wpędziła Europę w "nałóg", a ta dopiero niedawno zorientowała się, że jest niemal całkowicie uzależniona od łaski lub niełaski swojego dostawcy. Wybuch wojny w Ukrainie tylko zaognił sytuację i pokazał, że to, o czym mówili politycy wschodniej flanki UE i NATO, nie było przejawem rusofobii, a wynikało z doświadczenia bliskiego sąsiedztwa z Rosją.

Latem zużycie gazu jest mniejsze, ale nie oznacza to, że nie ma powodów do niepokoju. Bo – jak tłumaczy w rozmowie z money.pl Jakub Wiech – zaburzenia dostaw w tym okresie mogą wpływać na poziom zapełnienia magazynów gazu na zachodzie UE.

– W dużych gospodarkach obieg gazowy jest najdroższy zimą, co jest rekompensowane tańszymi zapasami zgromadzonymi w magazynach – mówi Wiech.

Jego zdaniem sytuacja, w której latem dostawy są ograniczane, może doprowadzić nawet do paraliżu gospodarki. Może dojść do sytuacji, że będziemy mieć gaz "na kartki", czyli reglamentowany. Najpoważniejsza sytuacja jest teraz w krajach uzależnionych od rosyjskiego gazu, ale z czasem ten kryzys może rozlać się na całą UE.

Gaz jest paliwem, które dosyć szybko podbija ceny w całej gospodarce. Jest to surowiec łatwo destabilizujący sytuację makroekonomiczną – podkreśla Jakub Wiech.

Tanio na pewno nie będzie

Zdaniem byłej prezes PGNiG Grażyny Piotrowskiej-Oliwy w tak krótkim terminie, czyli do końca roku, fizycznie nie da się po prostu zasypać dziury ponad 100 mld m sześć. rocznie - to mniej więcej tyle gazu, ile Europa kupowała od Rosji.

Rozbudowa terminali LNG i tak będzie trwać, a na dodatek nie ma paneuropejskiej infrastruktury przesyłowej – mówi money.pl Piotrowska-Oliwa.

Sytuacji nie poprawił wybuch w terminalu LNG we Freeport w Teksasie. Po tym zdarzeniu ceny gazu na giełdach w Europie od razu skoczyły, a dostawy mają być odcięte przez kilka tygodni. Z Freeport wysyłana jest ok. 1/5 całego eksportu amerykańskiego LNG, w tym tego, który trafia do Europy.

Bruksela ma, oczywiście, plan na tę sytuację. Komisja Europejska w związku z wojną w Ukrainie i napiętymi relacjami z Federacją Rosyjską zdecydowała się na wprowadzenie pakietu RePowerEU, czyli planu odchodzenia Unii Europejskiej od importu rosyjskich paliw kopalnych. Jak mówiła w trakcie niedawnej wizyty w Warszawie przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, "chodzi tu o dywersyfikację, by odejść od uzależnienia od Rosji i pójść w kierunku innych dostawców".

Ale nie będzie to łatwe i widać już teraz jak na dłoni, że Europa płaci za brak zabezpieczenia się na scenariusz odcięcia od surowców z Rosji. Zamiast działania według wcześniej przygotowanego i przemyślanego planu "b", jest więc improwizacja. Zachodni liderzy podejmują decyzje, które jeszcze niedawno były nie do pomyślenia.

Niemcy wolą trujący węgiel od atomu

Niemiecki powrót do spalania węgla zdaniem Bloomberga jest sygnałem, że w Unii Europejskiej walka z klimatem schodzi na drugi plan.

Tym bardziej kuriozalne wydaje się kurczowe trzymanie się przez władze Niemiec decyzji od całkowitym odejściu od atomu i to w sytuacji, kiedy Belgia w związku agresywnymi działaniami Rosji zdecydowała się na wstrzymanie programu zamykania kolejnych reaktorów jądrowych. Na terenie Niemiec pracują obecnie dwa reaktory.

W ostatnich latach rządzący Niemcami politycy zdecydowali o wygaszeniu elektrowni atomowych, których moc – jak zauważa Jakub Wiech – jest porównywalna z 60 proc. całkowitego polskiego zapotrzebowania na prąd.

Niemcy wiedzą, że szybciej da się wrócić do węgla, niż odpalić unieruchomione siłownie atomowe – mówi money.pl Grażyna Piotrowska-Oliwa.

Jakub Wiech zauważa z kolei, że choć ponowne uruchomienie niemieckich elektrowni atomowych byłoby trudne, to nie jest niemożliwe. Jego zdaniem nad Renem brakuje po prostu woli politycznej.

Decyzja o wyłączeniu elektrowni atomowych w Niemczech jest zamachem na bezpieczeństwo energetyczne Europy. Woli politycznej nie ma nawet mimo tego, że stosunek społeczeństwa niemieckiego do atomu jest pozytywny. Niemcy mogą nie chcieć przyznać się do błędu lub liczą na szybkie unormowanie relacji z Rosją i powrót do business as usual – mówi money.pl Wiech.

Putin rozgrywa Zachód w gazowych szachach

Czy w takim wypadku Zachód nie ma żadnej sensownej alternatywy? Zdaniem Grażyny Piotrowskiej-Oliwy Europa powinna iść w kierunku technologii m.in. rozwiązań opartych na ogniwach wodorowych, w których liderem są m.in. Japończycy. Wodór jest jednym z paliw o największej wartości opałowej i cieple spalania w stosunku do masy. Jednak to – tak samo, jak efektywna infrastruktura gazowa na zachodzie UE – jest pieśnią przyszłości, a kryzys gazowy ma miejsce tu i teraz i w najbliższych miesiącach może się tylko pogłębiać.

W wielkich gazowych szachach Putin zastawił na zachodnich liderów pułapkę, z którą mogą sobie nie poradzić. Tym bardziej że "wojna gazowa" może dotknąć także państwa, które nie uzależniały swojego bezpieczeństwa energetycznego od kaprysów Rosji. Na nic Polsce zdadzą się zapełnione pod kurek magazyny, jeżeli Putin całkowicie zdestabilizuje rynek gazu w Unii Europejskiej.

Michał Krawiel, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
wiadomości
gospodarka światowa
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl